sobota, 8 czerwca 2013

Total Film + Pokaz

Nowi Piraci z Karaibów Johnny'ego Deppa? The Lone Ranger

POWRÓT INDIANINA

Johnny Depp wrócił do siodła ze swoją piracką ekipą w dzikim westernie, który może stać się hitem lata. Hi-yo Silver...

Johnny Depp nie ogląda siebie na ekranie. Nigdy. Woli ignorować rezultaty swojej pracy. Kiedy pada cięcie i kończy się praca, film przestaje być jego sprawą. Ale nie ignoruje faktu, że wielokrotnie buntował się przeciwko filmowej machinie. "Ktoś kiedyś zestawił ze sobą fragmenty filmów, w których grałem" przyznaje swoim firmowym, cichym cedzeniem, popijając piwo w Vegas. "Kiedy zobaczyłem wszystkie te postaci postawione obok siebie, pomyślałem, że to coś wspaniałego, że uszło mi to płazem. Wciąż czuję, że mam szczęście, że nadal jestem w grze... że nadal jestem w grze, zbyt często w nią nie grając, rozumiesz?"
    Deppowi wszystko uszło płazem po ponownym odkryciu (świadomie odrzucał prostą sławę ulubionego idola na rzecz wspaniałej dziwaczności), kiedy to stał się zarabiającą miliardy dolarów kurą znoszącą złote jaja. Obsadzony w roli Jack Sparrowa w filmie Piraci z Karaibów w dwa tysiące trzecim roku przeraził szefostwo podczas zdjęć, postanawiając zrobić ze Sparrowa zalanego, żeglującego Keitha Richardsa z dredami i makijażem. ("To chyba Micheal Eisner, ówczesny szef Disneya, powiedział 'On niszczy film' "wspominał z radością Depp w dwa tysiące dziesiątym roku).  Ryzyko się opłaciło - Piraci zarobili ponad cztery miliardy dolarów - a dziwaczne podejście Deppa do charakteryzacji to coś, na co teraz te same szychy wykładają najwięcej pieniędzy. Chcecie banitę grającego banitę? Oto Johnny...
    Po to właśnie Total Film udał się do serca gorącej pustyni Las Vegas, by zobaczyć fragmenty zabawnego westernu The Lone Ranger w Caesars Palace i podgadać ekipę o kulisy pracy nad tegoroczną hitową nadzieją Disneya. "Dostałem od Johnny'ego zdjęcie Indianina z krukiem na głowie" mówi producent Jerry Bruckheimer, który nigdy nie natrafił na kasowy projekt, który by mu się nie spodobał i od kilku lat planował odrestaurować The Lone Ranger. "Powiedziałem 'co to za aktor? Kto to gra?' [Johnny odpowiedział] 'Ja'. To zachęciło wszystkich, włącznie z Disneyem."

    Tak, Depp ze swoim znoszonym kapeluszem, buntowniczą skórzaną kurtką i skromnością może przypominać opornego zawodnika, ale tak naprawdę jest motorem napędowym tego projektu - zainspirował korporację do tego, by wyłożyła miliony na odrodzenie drzemiącego w radiu i telewizji kowboja i jego lojalnego towarzysza, używając w tym celu swoich niekonwencjonalnych metod.
Reżyser Gore Verbinski odrzucił każdą wersję scenariusza, którą pokazał mu Bruckheimer - włącznie z wieloma wątkami nadprzyrodzonych reinkarnacji - w ciągu czterech lat. Dopiero gdy Depp pokazał Verbinskiemu swoje zdjęcie z czarno białymi pasami na twarzy i martwym krukiem (przewodnikiem duchowym Deppa), kiedy to spotkali się na plaży na planie drugiej części Piratów, ten zdecydował się dać projektowi drugą szansę. I spojrzał na to z bardziej życzliwej etnicznie perspektywy niż poprzednio, kiedy to przedstawiano mu prawdomównego, sprawiedliwego strażnika Dzikiego Zachodu, w okół którego pałętał się banalny, stereotypowy "Indianiec" Tonto.
    "Odkąd istnieje kino, Indianie byli traktowani przez Hollywood bardzo kiepsko" mówi Depp. "Ja chciałem zagrać Tonto nie jako sługę w stylu 'przynieś mi sodę, chłopcze!', ale jako wojownika pełnego prawości i godności. To mój wkład w próbę naprawienia błędów przeszłości." Plus dla Deppa to coś osobistego.  "Prawdopodobnie w  jednej szesnastej jestem Indianinem, ale to oczywiście ciężko wyśledzić. Przede wszystkim to oznacza to, że bardzo możliwym jest, że gdzieś w którejś linii, człowiek jest owocem gwałtu."
    "Nikt nigdy nie słyszał historii Lone Rangera opowiedzianej z perspektywy Tonto" mówi entuzjastycznie Verbinski, określając lekceważąco serial z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, jako "bardzo ckliwy". "Ten film mógłby nosić tytuł Tonto i człowiek w masce. Zachowaliśmy wszystkie archetypy - biały kapelusz, srebrny nabój, białego konia, ale uszyliśmy to wszystko nicią Tonto." Pociera brodę i marszczy brwi. "To geneza historii, to Tonto stworzył Lone Rangera. Właśnie dlatego ten projekt jest dla mnie interesujący."  
   
Ta geneza pokazuje to, jak teksańskiego strażnika Johna Rieda ratuje Tonto, po tym, jak Buddie Cavendish zabija pięciu jego towarzyszy, w tym brata. "Lone Ranger wierzy w ludzkie prawo, a Tonto wierzy w prawo natury. Ich światy zderzają się, kiedy to transkontynentalna linia kolejowa ma zostać przeprowadzona przez terytorium Indian, a kawaleria i Komancze walczą o ziemię" opisuje Verbinski. "Połączyliśmy ze sobą siły Indianina i policjanta, zmusiliśmy ich do zawarcia paktu sprawiedliwości, podczas gdy każdy z nich ma jego odmienną wizję. To filmowa matematyka dwóch dobrych kolesi i okazja do opowiedzenia epickiej historii." Verbinski dał Deppowi szansę bycia Sancho Panzem rangerowskiego Don Kichota, postacią, którą miał zagrać w niezrealizowanym filmie Terry'ego Gilliama Człowiek, który zabił Don Kichota.
    Zatrudniając autora Revolutionary road Justina Haythe'a do napisania scenariusza, obaj Depp i Verbinski nie nastawiali się na powtórkę sukcesu fantastycznych, ale niekoniecznie cenionych przez krytyków Piratów. "The Lone Ranger jest bardziej przyziemny" upiera się Verbinski. "Mowa jest o kłopotach Indianina. Film nosi tytuł The Lone Ranger ( z ang. Samotny strażnik), bo sześciu z siedmiu strażników zostało zabitych, w tym brat głównego bohatera. Postaci zrodziły się w tragicznych okolicznościach, nikt nie chce tu być nonszalancki."
    Podczas gdy Depp w ramach przygotowań do roli zagłębiał się w kulturze Komanczów - został nawet "adoptowany" przez indiańską aktywistkę LaDonnę Harris i powitany w plemieniu Komanczów - Verbinski szukał strażnika, partnera dla Tonto, ale także aktora, który pasowałby do Deppa na ekranie, nosząc przez większość czasu maskę. Bruckheimer, Verbinski i Depp zgodzili się na Armiego Hammera ("Armie ma w sobie ten wspaniały, ślepy optymizm - potrzebowaliśmy kogoś, kto uwierzyłby w ten projekt, miał staromodne pomysły" mówi Bruckheimer) a on sam nie miał zamiaru odrzucać propozycji potężnej hitowej trójcy.
    "Gore, Johnny i Jerry - kiedy dostajesz propozycję pracy z tą drużyną marzeń, przyjmujesz ją." Hammer się uśmiecha. Mimo iż mierzący sto dziewięćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu dwudziestosześcioletni aktor pracował już na planie prestiżowych projektów (The Social Network Finchera i J. Edgar Eastwooda) to był jego WIELKI film - ogromny budżet, wielki plan w Albuquerque, mnóstwo statystów i dekoracji... Hammer starał się nie konkurować z rozmiarem tego, co działo się wokół niego i musiał uwierzyć w siebie, jako zamaskowanego mężczyznę. "To, że plan jest duży, nie oznacza, że twoja gra musi taka być" wyjaśnia poważnie. "W mojej głowie ciągle działa taśma,z której słychać 'Co ty tu robisz? To ich robota, a nie twoja. Po co tu w ogóle jesteś?' " Podnosi wzrok, wyrzuca z siebie sfrustrowany odgłos, a potem zaczyna się śmiać. "Muszę myśleć, że jestem tu tylko dlatego, że oni tego chcieli. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, a jeśli to się im nie spodoba, mogą mnie wywalić i wtedy zajmę się czymś innym."
    Hammer przyznaje, że część jego dyskomfortu wynika z pogawędek Tonto i Lone Rangera. "Mamy tu mnóstwo humoru sytuacyjnego, bazującego na różnicach w punkcie widzenia i opinii w kwestii rozwiązywania problemów. W tym związku jest dużo tarć - jak oni ze sobą żyją? Jakim cudem wciąż są kumplami i razem pracują? Jaka jest ich metoda? W serialu tego nie było."
    "To miłe wrzucić postać, która wierzy w dobro i zło w świat szarości, w którym nie potrafi znaleźć żadnych wartości." Śmieje się Verbinski. "Westerny miały swoje filmowe związki typu Butch Cassidy i Sundance Kid, a nasz jest jeszcze bardziej dysfunkcyjny!"
    Więc mamy indywidualistów w rozterce - metaforycznie - z epokowym tłem, odrobinę komedii, duży plan i rzeczywistą możliwość tego, że będzie to baza dla dalszych przygód Tonto i Rangera, ale nie będą z tego drudzy Piraci, zgadza się? "Piraci bazują na parku rozrywki - to wymyślna i nadprzyrodzona historia" mówi stanowczo Hammer. "Ten film nie ma z tym nic wspólnego, jest osadzony w rzeczywistości i taki ma właśnie być."
    Co nie znaczy, że "efektowny film" to w tym przypadku słowo-tabu. "Zapewnimy wam duże, hojne przeżycie" obiecuje Depp. "Tego właśnie chciałem, kiedy byłem dzieckiem - pójść na wakacyjny film, który mnie oczaruje, podekscytuje i poruszy, i  The Lone Ranger jest takim filmem." Przerywa, patrzy przez okulary i uśmiecha się konspiracyjnie. "I cóż, ludzie wyjęci spod prawa są zabawni." Chichocze. "Robią rzeczy, których my nie możemy robić. Tak, łamią zasady. Zapewniają nam ten dreszczyk." A żebyś wiedział...


KAPELUSZOWE WIDOWISKO


Depp uwielbia wpychać na głowę różne rzeczy, w jego szafie znajdują się zarówno nakrycia zachwycające, jak i tragiczne...

Benny i Joon (1993)
Na głowie: kapelusz z szerokim rondem, czarny cylinder.
Wygląd: artystyczna elegancja. Kreatywni ludzie nie mają czasu na mycie głowy. Rozwiązanie? Chowanie włosów pod stylową, oldschoolową pokrywą. Na szczęście w garderobie Deppa jest pełen wybór - włącznie z przyciągającym wzrok prekursorskim cylindrem Szalonego Kapelusznika.
Stylometr: cztery kapelusze na pięć możliwych.

Las Vegas Parano (1998)
Na głowie: kapelusz z szerokim rondem, daszek.
Wygląd: szczypta inspiracji z wieszaka Huntera S. Thompsona, kapelusz z szerokim rondem, który Depp nosił w tym psychodelicznym filmie drogi, był prezentem od samego Thompsona. Prezentował się również w zielonym daszku krupiera. O gustach się nie dyskutuje...
Stylometr: trzy kapelusze na pięć możliwych.

Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły (2003)
Na głowie: warkoczyki, bandana, czarny trikorn.
Wygląd: połączenie dredów z wyblakłą bandaną ( okazjonalnie ze znoszonym kapeluszem), Jack Sparrow to pirat wyciągnięty prosto z pijackiego snu Keitha Richardsa. "Piraci byli jak gwiazdy rocka" dumał Depp nad swoją inspiracją.
Stylometr: cztery kapelusze na pięć możliwych.

Charlie i fabryka czekolady (2005)
Na głowie: brązowa peruka, czarny cylinder.
Wygląd: Zgodnie z tym, co mówi Depp, jego wcielenie właściciela fabryki Willy'ego Wonki to "połączenie pustelnika Howarda Hughesa  i olśniewającej gwiazdy rocka lat siedemdziesiątych". To może być prawda, ale my nie widzimy tam nic prócz hybrydy Michaela Jacksona z japońską uczennicą...
Stylometr: dwa kapelusze na pięć możliwych.

Alicja w Krainie Czarów (2010)
Na głowie: pomarańczowa peruka, brązowy cylinder.
Wygląd: szaleństwo wywołane zatruciem rtęcią. Depp i kostiumolog Colleen Atwood, by stworzyć ten strój, sięgnęli do historii kapeluszników. Neonowe loczki to najbardziej ekstrawagancka rzecz, jaką Depp miał na głowie, zanim pojawił się martwy kruk Tonto.
Stylometr: pięć kapeluszy na pięć możliwych.


Tłumaczenie by Marion


W Lawton ma odbyć się przedpremierowy pokaz filmu The Lone Ranger zorganizowany specjalnie dla członków plemienia Komanczów. Jako że będzie to impreza prywatna, organizatorzy nie podają jej daty do informacji publicznej, wiadomo jedynie, że pojawi się na niej Johnny. 

Źródło: Johnny Depp Zone

1 komentarz:

  1. Szczerze mówiąc, to byłam pewna, że to będą tacy westernowi Piraci, ale skoro twórcy zapewniają, że tak nie jest, chyba można dać tej produkcji szansę :)

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga