W dniu wczorajszym odbyła się gala, podczas której Jerry Bruckheimer otrzymał nagrodę American Cinematheque Award. Johnny nie pojawił się osobiście w Los Angeles, ale nagrał swoje przemówienie:
Od samego początku, kiedy byliśmy pewni, że wybuchnie nad nami Wezuwiusz, pochłonie nas ogień piekielny i siarka, Jerry był ze mną i mnie chronił. Kilku ludzi z Disneya chciało, by mnie ktoś zastąpił, chcieli bym został zwolniony, chcieli dodać napisy podczas kwestii Kapitana Jacka, nie rozumieli, czym była ta postać, nie rozumieli, kim był i dlaczego taki był, dlaczego grałem go w taki sposób, byli wkurzeni. Jerry mnie w pełni popierał, tak samo jak Dick Cook z Disneya. To wspaniały protektor. Inspiruje, zachęca do kreatywności. Nie jest typowym hollywoodzkim rekinem. Mógłbym pracować dla Jerry'ego od teraz do końca świata.
Opublikowany został również wywiad, w którym Jerry opowiada o The Lone Ranger, Piratach i Johnnym:
DEADLINE: Dlaczego The Lone Ranger nie trafił do publiczności?
BRUCKHEIMER: Nie mam pojęcia. Nie mogę też powiedzieć, dlaczego Piraci z Karaibów zostali tak świetnie przyjęci. Nikt nie chce robić filmów, z których nie ma zysku, szczególnie my. Uwielbiam ten film i świetnie bawiłem się, tworząc go. Robisz wszystko, co w twojej mocy, wychodzisz z projektem do ludzi i wtedy się przekonujesz, ile jest wart. Film miał dobrą promocję, więc nic nie mogę na ten temat powiedzieć. To po prostu jeden z tych filmów, które się nie spodobały. Negatywna prasa, która pojawiła się już przed rozpoczęciem zdjęć, też nie pomogła. Prowadzone były dyskusje o sprawach, które nie powinny obchodzić widza, może to ich zniechęciło.
DEADLINE: [...] Co stanowi o niezmiennej sile Piratów?
BRUCKHEIMER: Połączenie Johnny'ego i naszych twórców, Teda Elliotta, Terry'ego Rossio i Gore Verbinskiego, który nakręcił trzy z czterech części. Jack Sparrow Johnny'ego to jedna z najlepszych postaci w historii kina, w scenariuszu był zupełnie inny. To, co zrobił Johnny nie było opisane na kartkach. To wszystko zrodziło się w jego wyobraźni, zainspirował go Keith Richards i kreskówki, które oglądał z córką. Stworzył koncepcję postaci, bawił się nią, co spodobało się młodym widzom. Kręciliśmy w Londynie i ośmioletnia dziewczynka napisała do niego list "chcę, żebyś przyszedł i zorganizował bunt w mojej klasie." Dwadzieścia minut później Johnny złożył tam niezapowiedzianą wizytę w swoim kostiumie. Myślałem, że ta dziewczynka zemdleje. Zaprosił ją na środek klasy i powiedział: "zobacz, fajnie się udaje, ale musisz słuchać nauczycieli, nie organizować bunt..." To było bardzo zabawne.
DEADLINE: Twoje największe hity od Top Gun do Piratów i Skarb narodów definiuje wybór aktorów do głównych ról. Jak ciężko było przekonać studio, że Depp czy Nicolas Cage podołają temu zadaniu?
BRUCKHEIMER: W przypadku Piratów chodziło o to, by sprzedać to Johnny'emu. Poleciałem do Francji, wziąłem ze sobą rysunki, szkice i zarys fabuły. Na całe szczęście chciał nakręcić film, który mogłaby obejrzeć jego córka. Bardzo chciałem, by przekazał widzom wiadomość, że to inny rodzaj filmu, że to nie jest park rozrywki Disneya. Johnny uczynił go wyjątkowym. Dick Cook to zobaczył, ale ludzie stojący pod nim nie chcieli zapłacić Johnny'emu tyle, ile chciał. W końcu uzyskaliśmy kompromis, ale bardzo na mnie naciskali w kwestii wyboru innego aktora.
DEADLINE: To było wtedy, gdy po raz pierwszy zobaczyli pijanego pirata?
BRUCKHEIMER: Tak. To wszystkich wystraszyło. Nie wiem, czy kiedykolwiek oglądałeś nagrania z całego dnia, ale chodzi o to, że w kółko nagrywasz to samo, dodając za każdym razem coś nowego, albo coś akcentujesz, albo zrównoważasz. Spojrzeli na to i powiedzieli, o mój boże, co możemy zrobić, by to zatrzymać? Kręciłem sceny na różne sposoby, aż w końcu dostrzegli ich zabawną stronę i uznali, że są w porządku.
Od samego początku, kiedy byliśmy pewni, że wybuchnie nad nami Wezuwiusz, pochłonie nas ogień piekielny i siarka, Jerry był ze mną i mnie chronił. Kilku ludzi z Disneya chciało, by mnie ktoś zastąpił, chcieli bym został zwolniony, chcieli dodać napisy podczas kwestii Kapitana Jacka, nie rozumieli, czym była ta postać, nie rozumieli, kim był i dlaczego taki był, dlaczego grałem go w taki sposób, byli wkurzeni. Jerry mnie w pełni popierał, tak samo jak Dick Cook z Disneya. To wspaniały protektor. Inspiruje, zachęca do kreatywności. Nie jest typowym hollywoodzkim rekinem. Mógłbym pracować dla Jerry'ego od teraz do końca świata.
Opublikowany został również wywiad, w którym Jerry opowiada o The Lone Ranger, Piratach i Johnnym:
DEADLINE: Dlaczego The Lone Ranger nie trafił do publiczności?
BRUCKHEIMER: Nie mam pojęcia. Nie mogę też powiedzieć, dlaczego Piraci z Karaibów zostali tak świetnie przyjęci. Nikt nie chce robić filmów, z których nie ma zysku, szczególnie my. Uwielbiam ten film i świetnie bawiłem się, tworząc go. Robisz wszystko, co w twojej mocy, wychodzisz z projektem do ludzi i wtedy się przekonujesz, ile jest wart. Film miał dobrą promocję, więc nic nie mogę na ten temat powiedzieć. To po prostu jeden z tych filmów, które się nie spodobały. Negatywna prasa, która pojawiła się już przed rozpoczęciem zdjęć, też nie pomogła. Prowadzone były dyskusje o sprawach, które nie powinny obchodzić widza, może to ich zniechęciło.
DEADLINE: [...] Co stanowi o niezmiennej sile Piratów?
BRUCKHEIMER: Połączenie Johnny'ego i naszych twórców, Teda Elliotta, Terry'ego Rossio i Gore Verbinskiego, który nakręcił trzy z czterech części. Jack Sparrow Johnny'ego to jedna z najlepszych postaci w historii kina, w scenariuszu był zupełnie inny. To, co zrobił Johnny nie było opisane na kartkach. To wszystko zrodziło się w jego wyobraźni, zainspirował go Keith Richards i kreskówki, które oglądał z córką. Stworzył koncepcję postaci, bawił się nią, co spodobało się młodym widzom. Kręciliśmy w Londynie i ośmioletnia dziewczynka napisała do niego list "chcę, żebyś przyszedł i zorganizował bunt w mojej klasie." Dwadzieścia minut później Johnny złożył tam niezapowiedzianą wizytę w swoim kostiumie. Myślałem, że ta dziewczynka zemdleje. Zaprosił ją na środek klasy i powiedział: "zobacz, fajnie się udaje, ale musisz słuchać nauczycieli, nie organizować bunt..." To było bardzo zabawne.
DEADLINE: Twoje największe hity od Top Gun do Piratów i Skarb narodów definiuje wybór aktorów do głównych ról. Jak ciężko było przekonać studio, że Depp czy Nicolas Cage podołają temu zadaniu?
BRUCKHEIMER: W przypadku Piratów chodziło o to, by sprzedać to Johnny'emu. Poleciałem do Francji, wziąłem ze sobą rysunki, szkice i zarys fabuły. Na całe szczęście chciał nakręcić film, który mogłaby obejrzeć jego córka. Bardzo chciałem, by przekazał widzom wiadomość, że to inny rodzaj filmu, że to nie jest park rozrywki Disneya. Johnny uczynił go wyjątkowym. Dick Cook to zobaczył, ale ludzie stojący pod nim nie chcieli zapłacić Johnny'emu tyle, ile chciał. W końcu uzyskaliśmy kompromis, ale bardzo na mnie naciskali w kwestii wyboru innego aktora.
DEADLINE: To było wtedy, gdy po raz pierwszy zobaczyli pijanego pirata?
BRUCKHEIMER: Tak. To wszystkich wystraszyło. Nie wiem, czy kiedykolwiek oglądałeś nagrania z całego dnia, ale chodzi o to, że w kółko nagrywasz to samo, dodając za każdym razem coś nowego, albo coś akcentujesz, albo zrównoważasz. Spojrzeli na to i powiedzieli, o mój boże, co możemy zrobić, by to zatrzymać? Kręciłem sceny na różne sposoby, aż w końcu dostrzegli ich zabawną stronę i uznali, że są w porządku.

Źródło: Johnny Depp Zone
Tłumaczenie by Marion
W sieci dostępne są screeny pochodzące z nagranej przemowy przygotowanej w ramach Channel 4 Comedy Awards, która również odbyła się w dniu wczorajszym. Niestety nic więcej na ten temat, póki co, nie wiadomo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz