Dwa dni temu na oficjalnej stronie Huffington Post pojawił się artykuł porównujący Matthewu McConaughey z Johnnym Deppem:
Czy Matthew McConaughey to nowy Johnny Depp?
Dziesięć lat temu Johnny Depp został po raz pierwszy nominowany do Oscara za uznaną wówczas za przełomową rolę kapitana Jacka Sparrowa w pierwszej ze zbyt wielu części Piratów z Karaibów. To był zbyt późny ukłon, gdy wziąć pod uwagę to, jak przez wiele lat Depp zachwycał nas filmami typu Edward Nożycoręki, Ed Wood i Donnie Brasco.
Teraz - nie licząc dwóch zasłużonych nominacji (za Marzyciela i Sweeney Todda) - od czasów ważnego występu w Piratach z Karaibów, Johnny Depp stawiany w kategorii kandydat do Oscara wywołuje śmiech.
Ale zaczekajcie. Przewińmy. Dziesięć lat temu Matthew McConaughey grał w Jak stracić chłopaka w 10 dni, Podwójnej grze, Miłości na zamówienie i Serferze - w filmach, które nie miały żadnych pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes. A teraz co mamy? Zbrodnią będzie, jeśli McConaughey nie otrzyma szesnastego stycznia nominacji do Oscara za swoją niesamowitą rolę w dramacie o AIDS Dallas Buyers Club. (Zdobył już nominację do Złotego Globu i Screen Actors Guild Award, ale wyścig do statuetki dla najlepszego aktora będzie nerwowy.)
Wygląda na to, że Depp - niegdyś znany jako największy dziwak Hollywood, którego wszyscy zbywali, a który stał się idolem i gwiazdą kasowych hitów - zamienił się miejscami z McConaughey, który zawsze był wyśmiewany przez krytykę. Nazwijmy to poetycką sprawiedliwością. Pozbawiony koszulki, opalony McConaughey, którego znaliśmy, teraz nas zachwyca i karze spojrzeć na siebie z zupełnie innej perspektywy. Oh, jak szybko wszystko, co myśleliśmy, że wiemy na temat pop kultury, rozbija się na kawałki, a my jesteśmy zmuszeni zmienić swoje standardy.
W dwa tysiące trzynastym McConaughey zagrał w Buyers Club, Uciekinierze i w filmie Martina Scorsese Wilk z Wall Street. Rok wcześniej wystąpił w filmach Magic Mike i nieco słabszej Pokusie. Depp w dwa tysiące trzynastym? The Lone Ranger, jedna z największych klap roku poprzedzona kiepską trójcą - Turysta, Dziennik zakrapiany rumem, Mroczne cienie. Nowy rok nie musi być dla Deppa przegrany, ale jego nowe projekty nie dorównują unikatowym obrazom, w których grał w przeszłości. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, ekranowa adaptacja Into the Woods w reżyserii Roba Marshalla może być kandydatem do Oscara w dwa tysiące piętnastym roku, jednak kostiumowa rola Deppa może wypaść blado na tle krzykliwych występów Meryl Streep, Anny Kendrick i Christine Baranski. Jego pozostałe filmy - wśród nich thriller Transcendence i nazistowska komedia Mortdecai (w reżyserii Davida Koeppa, znanego ze scenariuszy do Mission: Impossible i Parku Jurajskiego) - mają potencjał, ale po nich, w dwa tysiące szesnastym, wyjdzie piąta część Piratów (będzie też sequel Alicji w Krainie Czarów.) To kilka małych kroków na przód i jeden gigantyczny w tył, kolejne przypomnienie, że Depp spada ze szczytu.
McConaughey w dwa tysiące czternastym roku wystąpi w nowym serialu HBO Detektyw, który będzie miał swoją premierę dwunastego stycznia i w filmie Christophera Nolana Interstellar. To imponująco, jak na aktora, który niegdyś robił kilka słabych filmów rocznie. McConaughey zrobił się wybredny.
Nikt nie obiecywał złotym dzieciom Hollywood wiecznej sławy, ale oczywistym jest, że alienacja Deppa zrobiła się czerstwa, przestała być popularna. Sława bywa ulotna, ale my mówimy o aktorze, który cieszył się uznaniem przez dwadzieścia pięć lat. Kiedy ktoś taki jak McConaughey, którego nigdy nie spodziewano się zobaczyć na liście kandydatów do Oscara, może okazać się jednym z najczęściej nagradzanych aktorów roku, zawód wyborami Deppa staje się jeszcze większy. Nie ma nic złego w wysokobudżetowych projektach, ale kiedy gwiazdy filmowe opisują siebie jako różniących się od reszty ekscentryków, jak robił to Depp w latach tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąt - dwa tysiące, ciężko jest im wybaczyć, kiedy ich kariera staje się przeciętna ( nieważne, ile milionów zarabiają).
Czterdziestoczteroletni McConaughey powiedział ostatnio w GQ, że zamierza doznać aktorskiego wniebowstąpienia. Czy z pięćdziesięcioletnim Deppem będzie odwrotnie?
Uczcijmy nagły wzrost notowań McConaughey i życzmy mu wzrostu szacunku. I nieważne, co o nim wcześniej myśleliśmy ( nie udawajcie, że nie oglądaliście Powiedź tak), nie możemy odmawiać aktorom, z których kpiliśmy, otworzenia nowego rozdziału w swojej karierze, który może nas zachwycić. Musimy myśleć o Deppie jako o aktorze, którym był przez lata - a którym teraz już nie jest. Już to mówiliśmy, teraz powiemy jeszcze raz: Johnny Deppie, wróć do nas, póki jeszcze możesz. A póki co, pozdrówmy Matthew McConaughey.
Tłumaczenie by Marion
Hej, zacznę na wstępie, że bardzo fajny post, świetne zestawienie ;) Chciałam powiedzieć tyle, że pamiętam Matta przed "wniebostąpieniem" i miałam okazję widzieć go już po przemianie. Racja, nie zachwycał wcześniej, ale tak to już bywa, że gdy "napychasz kieszenie" robisz się wybredny. A na Matta to najwyższa pora. Ciszę się, że zaczął wybierać nieco ambitniejsze role, bo zawsze miło mi się go oglada. Dallas Buyers Club w którym teraz zagrał jest fenomenalnym filmem. Naprawdę cała historia jest bardzo wyraziście, z humorem i wrażliwością pokazana, a Matt pasuje idealnie. Pokochałam jego Rona Woodroofa i rzeczywiście niesprawiedliwością byłby brak nominacji. Po prostu pokazał klasę. Co do Johnnego... Eh, masz rację, ze to nie jest ten sam aktor. Mam wrażenie że nam go podmienili. Chociaż rola Kapelusznika byla świetna, niewyobrażam sobie kontynuacji Alicji, boję się klapy! Hm, może Depp znudził się ambitnym kinem? Nie mam pojęcia co się dzieje. A poza tym uważam, że powinien zostac uhonorowany Oscarem za całokształt pracy. Co do Piratów - zakochałam się i nie jestem obiektywna, i chcę kolejnej części. Tyle chyba ode mnie.
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś ciekawa Dallas Buyers Club, zapraszam do przeczytania mojej notki ;) tutaj: http://ruch24na7.blogspot.com/2013/11/ive-been-looking-for-you-lonestar.html
Pozdrawiam!
Ja zawsze kojarzyłam Matta z kiczowatymi komediami romantycznymi, w których wypadał bardzo przeciętnie, dopiero w Magic Mike (mimo iż sam film mnie rozczarował), doceniłam jego talent.
UsuńTeż jestem rozczarowana ostatnimi wyborami Johnny'ego, ale liczę, że może jeszcze się nawróci. Jak dla mnie Kapelusznik to jego najgorsza rola, Alicji nie cierpię, więc druga część to dla mnie najbardziej poroniony pomysł we wszechświecie.
Co do Piratów, pierwsza część mi się podobała, dwójka i trójka były zbędne, czwarta mnie pozytywnie zaskoczyła, ale mogłabym się bez niej obejść, a jeśli chodzi o piątkę, wolałabym by nigdy nie powstała. Mam już dosyć Jacka Sparrowa, mimo iż to świetna postać, jak to mówi mądre przysłowie, co za dużo, to nie zdrowo.
A ja powiem tak: Johnnego z nikim się nie da porównać! G**** mnie obchodzi jak bardzo ktoś go NAŚLADUJE! Johnny jest cudny *.* I dzięki ci za ten blog. A co do ciebie Marion: Jak możesz tak mówić! Odnajdę cię i zabiję! Czekam na piątkę, szóstkę, nawet na siódemkę "Piratów"! Jack Sparrow się nigdy nie nudzi i chciałąbym by jeszcze wiele jego przygód zostało nagranych. Kapelusznik był świetny! A że nie lubisz Alicji to się nie wypowiadaj na ten temat. To chyba wszystko co do Marion. I jeszcze raz szczerze dziękuje za ten blog.... Oraz! Jeśli lubisz czytać cudna administratorko zapraszam tu
OdpowiedzUsuńhttp://fantastycznefantasy.blogspot.com
Kocham Johnnego i nie przestanę ^^ Najlepszy facet we wszechświecie, choć prywatnie idiota :*
Jeśli nie rozumiesz mojej wypowiedzi, to wpadnij na podanego bloga i pytaj xD Nie gryzę a lubię rozprawiać na takie tematy ;)
Jeszcze raz KOCHAM CIĘ za tego bloga *.*
A ja dziękuję, że go odwiedzasz.
UsuńNormalnie, jak każdy mam swój gust i mam prawo wyrażać swoją opinię, zwłaszcza na swoim własnym blogu. Plus Johnny przyzwyczaił swoich fanów do różnorodności i nieprzewidywalności, czego ostatnio mi w jego wyborach zawodowych brakuje (światełkiem w tunelu jest Transcendence). Bycie fanem nie polega na zachwycaniu się wszystkim, co robi dany aktor, ale na obiektywnym spojrzeniu i nie baniu się wyrażania negatywnych opinii, kiedy coś nam nie pasuje. Gdyby cały czas wszystkich chwalić i nie zwracać uwagi na minusy, dana osoba przestałaby się rozwijać, stanęłaby w miejscu.
"Nie lubisz to się nie wypowiadaj", to dla mnie najśmieszniejszy argument na świecie, więc pominę to milczeniem, bo jako człowiek ceniący sobie kulturę osobistą, nie wdaje się w komentarzowe sprzeczki. Podsumuję to bardzo trafnym stwierdzeniem: opinia jest jak dupa, każdy ma swoją. Ja mam swoją opinię, Ty masz swoją opinie, każdy inny człowiek na świecie ją ma i trzeba to uszanować, nawet gdy się z nią nie zgadzamy.
I teraz pytanie ode mnie:na jakiej podstawie nazywasz Johnny'ego idiotą? To bardzo inteligentny, oczytany facet, co nie raz udowodnił w swoich wypowiedziach. Owszem, nie skończył szkoły, ale to niczego mu nie ujmuje. Poza tym jest dobrym człowiekiem, nikomu nie robi krzywdy, a wręcz przeciwnie, pomaga. A to, że media zrobiły na niego taką nagonkę w zeszłym roku, to już zupełnie inna, moim zdaniem zupełnie nieistotna kwestia.
Radzę na przyszłość nieco bardziej szanować zdanie innych, zwłaszcza w tematach, w których główną rolę odgrywa gust filmowy.
Ja cenię twoje zdanie. Tyle, że poczułam się osobiście dotknięta i bardzo przepraszam - napisałam to pod wpływem emocji. Muszę nad tym zapanować, bo jestem zbyt spontaniczna xD I ja nie żebym zachwycała sie każdym jego ruchem, tyle, że osobiście mi podoba się jego rola w "Piratach" jest moją ulubioną i bardzo emocjonalnie do niej podchodzę. To właśnie ten film mnie przyciągnął do Johnnego. I zgadzam się, że 2 i 3 część są zupełnie nie potrzebne... Jednak mimo to czekam na dalsze. Wybacz jeśli cię uraziłam.
OdpowiedzUsuńCo do "idioty". Nie mówię o mediach i takich tam. Słuchanie takich bzdur dowodziłoby, że to ja tu jestem idiotką. On rzucił wszystko co miał. Stał się ofiarą, właśnie mediów i nie jestem pewna czy nie zaczął działać pod ich presją. Zostawił RODZINĘ. A chyba i ty się zgodzisz, że nie miał złej. Nie wiem kto zawinił, ale to smutne. I tak jak ty twierdzę, że powiedział wiele mądrych rzeczy. To ogółem taki wariat, a dla mnie tylko tacy ludzie się liczą, Nie mówię też o szkole, bo sama chciałabym móc rzucić ją i nadal pozostać na takim jak on poziomie intelektualnym.
Chce dodać, że super się z tobą dyskutuje. Ludzie! Jak ja potrzebuje dyskusji o nim! XD Tak więc zacznę jeszcze jeden temat.
Co sądzisz o tym, że Depp nie dostał jeszcze Oscara?
I jeszcze raz sorka, za to uniesienie. Jak widać jestem zmiennym i dziwnym człowiekiem, bo umiem na wyrzucać komuś, a potem uniżenie przepraszać. Ech... Niestety tak mam i dodam, że będę cię męczyć dyskusjami na jego temat, bo stwierdzam, że po twjej odpowiedzi na mój komentarz mi po prostu ..... ulżyło. Dziękuje i uniżenie przepraszam.
Nie ma sprawy, w sumie to Cię rozumiem, sama bardzo często reaguję niezwykle emocjonalnie, czego zwykle potem żałuję. W każdym razie od dłuższego czasu nad tym panuję - zamiast reagować od razu, daję sobie czas na ochłonięcie, bo wiem, że tylko wtedy nikogo nie urażę i nie zrobię z siebie głupka, co mi się wybitnie często zdarzało :).
UsuńSama uważam, że Jack to świetnie wykreowana postać, za którą Johnny zasłużenie był nominowany do Oscara, jest dla mnie najmocniejszym punktem całej pirackiej serii, aczkolwiek czuję już nim lekki przesyt.
Wybaczam.
Szczerze mówiąc, nie lubię wypowiadać się na temat życia uczuciowego Johnny'ego, bo tak naprawdę niewiele o nim wiem, - tak samo jak inni jego fani - ale tym razem pokuszę się o parę słów. Depp poprzez swoje
dawne związki pokazał, że jest człowiekiem, który nawet jeśli szczerze kocha jakąś kobietę, nie wytrzyma długo w związku. Korzysta z uczucia, dopóki jest świeże, a kiedy płomień gaśnie, szuka na nowo czegoś, co
go rozpali. Ja w pełni to rozumiem, bo wyznaję zasadę, że wszystko ma swój początek i koniec. Ludzie się w sobie zakochują, ale z czasem chemia jest coraz słabsza, a potem najzwyczajniej w świecie umiera.
To, co dawniej było wielkim płomienieniem, przeistacza się w drobną iskierkę i uważam, że wtedy lepiej jest się rozstać, zamiast być ze sobą na siłę i tylko krzywdzić tym siebie, drugą osobę i w tym przypadku
dzieci. Weźmy jeszcze pod uwagę to, że Vanessa zaszła w ciążę kilka miesięcy po tym, jak się poznali. Bardzo szybko musieli przejść na wyższy poziom związku, tak naprawdę nie mieli szansy się dotrzeć,
przetestować.
Przytoczę tu słowa Huntera S. Thompsona na temat Johnny'ego, które poniekąd pasują do tematu: "Johnny wydaje się być szczęśliwy w związku ze swoją rodziną. Ale on jest zbyt mądry, by być tak naprawdę
szczęśliwym. Jest skory do chodzienia nad przepaścia. W głębi duszy jest koczownikiem."
Wszystko jest tak naprawdę kwestią charakteru - są ludzie, którym do szczęścia potrzebny jest tylko jeden człowiek i tacy, którzy szczęścia muszą szukać w różnych miejscach. Cieszą się czymś przez jakiś czas, ale później potrzebują czegoś innego, świeżego. Myślę, że Johnny jest takim człowiekiem. Kocha swoje dzieci, co widać gołym okiem, ale nie jest typem statecznego męża i ojca. To wolny duch, którego po prostu nie
da się ujarzmić.
Miło, że tak uważasz. W sumie też nie mam zbyt wielu okazji do rozmów na temat Johnny'ego, a nie ukrywam, że dyskusje bardzo lubię :).
Brak Oscara dla Johnny'ego to nieporozumienie, jak dla mnie powinien dostać już przynajmniej trzy statuetki - za rolę w Las Vegas Parano, w Piratach (bo w końcu była to jego przełomowa rola i niezwykle oryginalna) i Rozpustniku.
To nie czyni Cię dziwną, wręcz przeciwnie, dobrze o Tobie świadczy - nie każdy potrafi przeprosić. Są ludzie, którzy nawet, kiedy wiedzą, że powinni to zrobić, nie robią z czystej złośliwości.
A męcz śmiało, jak wspomniałam wyżej, uwielbiam dyskutować, szczególnie na temat Johnny'ego :).
Matt faktycznie pokazał klasę ostatnimi filmami, widać, że ma teraz dobrą passę, czego niestety nie można powiedzieć o Johnnym, ale ja wierzę, że to tylko przejściowy kryzys spowodowany głównie tym, że media w zeszłym roku zrobiły sobie z niego kozła ofiarnego i , że niedługo wróci do formy :)
OdpowiedzUsuńPorównanie samo w sobie nie bardzo mi odpowiada - Johnny i Matt to zupełnie różni aktorzy, których nawet nie powinno się stawiać obok siebie. Moim zdaniem, mimo iż artykuł mówi prawdę, samo porównanie jest taką czystą złośliwością autora wobec Deppa, kontynuowaniem medialnej nagonki.
Ja osobiście mam nadzieję na oscara dla Johnnego za Transcendence, pożyjemy zobaczymy.
OdpowiedzUsuńA swoją drogą oscara powinien dostac już dawno m.in za Piratów, Rozpustnika, Marzyciela,Las Vegas Parano lub Edward Nożycoręki