poniedziałek, 17 marca 2014

GQ Special

'Jak dla mnie, jest najlepszy od czasów Jacka. Johnny to bystry gość.'

By Bruce Robinson & David Bailey 17.03.2014

W ramach artykułu Idole Bailey'ego z marcowego wydania, Bruce Robinson opowiada o piciu z Johnnym Deppem, a David Bailey wspomina fotografowanie aktora w kontenerze.


Bruce Robinson o Johnnym Deppie

Johnny to gość, o którym z wielu powodów trudno rozmawiać. Z perspektywy zawodowej to, co jest najlepsze w Johnnym to to, że pracując z nim, nie tworzysz więzi aktor/reżyser, tylko nawiązujesz przyjaźń. Łączyło nas wiele rzeczy - między innymi obsesja na punkcie książek i pisarzy. Kiedy mówiłem, że coś uwielbiam, okazywało się, że i on to kocha.
Połączył nas Verlaine, Rimbaud, Dylan Thomas i TS Eliot. Jedyna różnica między mną i Johnnym to to, że ja posiadam pierwsze wydania, a on oryginalne rękopisy! Ma niezwykłą bibliotekę, więc literatura stała się naszym punktem centralnym. No dobra, literatura i czerwone wino, które Johnny uwielbia, podobnie jak ja. Kiedy pijesz z tym facetem, korkociąg jest w ciągłym ruchu!

Po raz pierwszy spotkałem Johnny'ego kilka lat temu w barze w Los Angeles. Nasza pierwsza poważna rozmowa dotyczyła ekranizacji Lęku i odrazy w Las Vegas, zapytał, czy chciałbym to wyreżyserować, mimo iż to nie był projekt przeznaczony dla mnie. Od tej pory, co jakiś czas spotykaliśmy się na popijawach na Sunset Strip. A kiedy wyszedł pomysł nakręcenia The Rum Diary, znów zwrócił się do mnie. Byłem wtedy z rodziną w Hiszpanii i Johnny jakimś cudem odnalazł mnie w tym małym, wiejskim hotelu i zapytał, czy czytałem The Rum Diary, zaprzeczyłem. Następnego dnia przysłał mi jeden egzemplarz. Tak po prostu.

Ma w sobie tyle nadzwyczajnych cech, że przebywanie w jego towarzystwie to czysta przyjemność. Jest bystry. Ma świetny dowcip. Kiedy po raz pierwszy rozmawialiśmy o The Rum Diary w Londynie, spotkaliśmy się w chińskiej restauracji, która była zupełnie pusta. Nie mogłem zrozumieć tej pustki, dopóki nie zdałem sobie sprawy z tego, że opróżniono ją specjalnie dla nas. Skończyłem posiłek i oznajmiłem, że muszę iść ze względu na parkometr, a on powiedział: "Odprowadzę cię do samochodu". Odpowiedziałem "To piętnaście minut drogi stąd, jesteśmy w Londynie. Zaraz się na ciebie rzucą!" Ale on nalegał. Więc poszliśmy do samochodu, odwróciłem się i zobaczyłem za nami dziewięć osób i dwie limuzyny. Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę z tego, jak wielką jest gwiazdą.

Na ścianie w domu mam duży obraz, olejny portret Keitha Richardsa jego autorstwa. On potrafi dosłownie wszystko. Gra na gitarze, maluje portrety, pisze...

Johnny jest też niesamowicie hojnym człowiekiem. Pamiętam, jak skończyliśmy kręcić The Rum Diary, on miał dom we Francji, ja wracałem do Anglii. Załapałem się na lot jego Gulfstreamem. Pomyślałem wtedy, że będę musiał zorganizować sobie kolejny samolot na dalszą część drogi, ale kiedy tylko wylądowaliśmy, powiedział "Tam czeka twój samolot." I zobaczyłem kolejnego Gulfstreama, czekającego na to, by zabrać mnie do Bristolu. Bóg wie, ile to kosztowało. To było naprawdę urocze z jego strony.

Pamiętam, jak John Lennon powiedział kiedyś w radiu "Oto jestem, mam więcej pieniędzy niż jestem w stanie wydać, jestem jednym z najsławniejszych ludzi na ziemi, a nie mogę pójść do Dog & Duck na piwo." My wszyscy marnujemy tę wolność, a ludzie jak Lennon i Johnny ją tracą. Mimo wszystko, co to za człowiek! Jeden z najwspanialszych.


David Bailey o Johnnym Deppie
Lubię muzyków, bo wtedy wiem, kogo uwieczniam na zdjęciach. Aktorzy są najtrudniejsi. Pytam się ich "Kim dzisiaj będziesz na moich zdjęciach? Hamletem? Lassie? A może King Kongiem?" Bo muszę wiedzieć, przez co będę przechodził. Zwykle się śmieją, bo wiedzą, że okręciłem ich sobie wokół palca. A Johnny to bystry gość.

Mam jego zdjęcie w kontenerze na gruz. Stałem na balkonie, a ta samotna figurka przemierzała bruk, wyglądając niesamowicie niechlujnie. Szedł ulicą, stał tam kontener pełen śmieci. Byłem sam, wszyscy byli na lunchu, zszedłem, otworzyłem mu drzwi i powiedziałem "Wyglądasz jak kawał gówna". Odpowiedział "Naprawdę?" Ja na to "Tak! Wskocz do kontenera, a ja zrobię ci zdjęcie." Więc zrobiłem Johnny'emu zdjęcie w kontenerze, gdy gapili się na nas budowlańcy. Nie rozpoznali go. Wlazłem tam, bo w moim zawodzie nie ma miejsca na wykręty.

To była długa sesja. Trwała chyba cztery godziny. Zrobiłem wtedy sporo zdjęć. Zwykle nie mam żadnego planu, wszystko zależy od dnia; czasami oni się spieszą, czasami ja się spieszę. Ale nie potrzebuję dużo czasu.

Oczywiście, że był na moim radarze. Jak mógłbym go pominąć? Jak dla mnie, jest najlepszy od czasów Jacka Nicholsona, naprawdę. Rozmawiałem z Jackiem o nim. Rozmawialiśmy o młodych aktorach i pamiętam, że wspomniał Johnny'ego i Leonardo DiCaprio. Jack to jeden z najinteligentniejszych ludzi, jakich znam, kiedy on o kimś wspomina, warto zwrócić na tę osobę uwagę. Zresztą sam też się nim zainteresowałem. Każdy ci powie, że zawsze ma się w czymś swój własny interes, więc zawsze sprawdzam wszystko sam.

Johnny to najprzystojniejszy facet w branży, prawda? Podoba mi się jego wygląd.

Ale każdy człowiek jest fotogeniczny, wszystko zależy od fotografa. John Hurts jest skarbem. Każdy zrobi dobre zdjęcie Johna Hurtsa przez wzgląd na jego żywą twarz. Kiedyś zrobiłem mu zdjęcie i zadzwonił do mnie, ale bałem się odebrać, bo był wściekły! Pomyślałem sobie wtedy "Nie chcę się z nim kłócić!".

Tłumaczenie by Marion

2 komentarze:

  1. Jak zwykle jesteś bezkonkurencyjna w tłumaczeniach :) Apropo, jestem bardzo ciekawa wspomnianej biblioteki Johnny'ego. Czytałam już parę razy, że Johnny jest zapalonym bibliofilem. Jestem ciekawa jego skarbów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę :).
      Kilka razy o nich wspominał w różnych wywiadach, ale chyba nigdy nie trafiłam na żadne materiały w całości poświęcone jego kolekcji.

      Usuń

Archiwum bloga