sobota, 27 grudnia 2014

The Hollywood Reporter (tłumaczenie)

Into the Woods: Jak ostrożnie podszedł Disney do przyprawiającej o gęsią skórkę, seksualnej piosenki Johnny'ego Deppa.


Into the Woods dosyć szybko staje się przerażające.

Jednym z wielu dużych nazwisk pojawiających się w gwiazdorskim musicalu jest Johnny Depp, która gra Wilka u boku wcielającej się w Czerwonego Kapturka Lilii Crawford. Owa dwójka spotyka się w lesie i śpiewa wspólny duet Hello, Little Girl, gdy dziewczynka skupia się na kwiatach w drodze do swojej chorej babci, której niesie koszyk pełen pysznych wypieków.

To trzecia piosenka w filmie - można ją usłyszeć w jego pierwszej połowie - reżyser Rob Marshall opisał ją  jako "bardzo swawolną farsę; jest radosna, mądra i figlarna", zaraz po niej film zaczyna robić się bardziej mroczny. W większości inscenizacji tego pokręconego, wypełnionego baśniowymi postaciami musicalu autorstwa Stephena Sondheima i Jamesa Lapine'a na wpół nagi Wilk kończy piosenkę przepełnionym pragnieniem wyciem.

Niezliczone rzesze widzów dyskutowały o dwuznaczności tej piosenki, wskazując na lubieżne symbole takie jak czerwona peleryna Kapturka i pojawiające się przedmioty: kwiaty nawiązujące do dziewictwa. Piosence Hello, Little Girl towarzyszy wykonywana przez Kapturka I Know Things Now, która często jest interpretowana jako reakcja na pierwszy stosunek seksualny. Sondheim powiedział, że to wywołało wiele zastrzeżeń podczas tworzenia filmowej adaptacji, tak samo jak losy niektórych bohaterów.

Więc jak Disney poradził sobie z piosenką Deppa i Crawford o tak seksualnym wydźwięku?

"Potraktowaliśmy ją bardzo delikatnie; byliśmy świadomi konsekwencji" powiedział producent John DeLuca podczas premiery filmu, która odbyła się na początku miesiąca. "Chcieliśmy zaangażować do tego projektu dzieci - na scenie się tego nie robi, zwykle zatrudniają starsze osoby... Więc znaleźliśmy sposób na to, by wyzbyć się zbyt dużego związku z pedofilią."

Pod względem muzycznym to "bardzo trudna rzecz, bo wszystko łączy się z tekstem" powiedział producent muzyczny i kierownik produkcji Michael Higham, który współpracował z Deppem w dwa tysiące siódmym roku przy Sweeney Toddzie. Aranż został niemal nietknięty, "wyeksponowaliśmy odgłosy lasu, by nieco złagodzić flety. Nasza wersja jest bardziej jazzowa - jest więcej basu. Gdy coś jest jazzowe, od razu wydaje się lżejsze."

Obniżono też tonację, by dopasować ją do skali Deppa, co stworzyło jeszcze silniejszy kontrast dla czystego sopranu Crawford. "Zaletą jest to, że wstęp do piosenki nadal jest mroczny, więc nie bardzo wiesz, czego się spodziewać" dodaje Higham, odnosząc się do niskich nut, które dopasowały się do warczenia Deppa i początkowego tekstu. "Kiedy Johnny zaczyna swój przedtakt z Crawford, robi się naprawdę fajnie."


Crawford nie była onieśmielona najbardziej drapieżną sceną w filmie. "Można to zagrać na wiele różnych sposobów, więc nie trzeba tego grać drapieżnie!" śmieje się. "Zagraliśmy to na zasadzie pojawienia się przerażającego gościa, który proponuje ci podwózkę i okazuje się być porywaczem. Tak to właśnie wygląda."

Nie licząc drobnych zmian w aranżacji i kostiumie autorstwa Colleen Atwood, który ma ukrywać zwierzęcą anatomię postaci, Wilk wciąż przyprawia o dreszcze swoim sugestywnym krążeniem wokół Kapturka, szczególnie gdy śpiewa: Spójrz na to ciało, różowe i pulchne, witaj, mała dziewczynko.

DeLuca wypowiedział się też o zachowaniu podtekstów seksualnych, "Musieliśmy je zostawić - on musiał ją kusić, by zeszła z dróżki i ruszyła ku kwiatom, ku przebudzeniu. Musiała pojawić się pokusa, coś ponętnego, coś atrakcyjnego. Ale nie mogliśmy też przesadzić."

W tekście pojawia się też przytyk: "Nie można opisać tego, co czujesz, kiedy rozmawiasz ze swoim posiłkiem!" Ale DeLuca nie martwi się ostrymi reakcjami rodziców, którzy zabiorą swoje pociechy do kina w Boże Narodzenie.

"W ogóle się tym nie martwię przez wzgląd na sposób, w jaki do tego podeszliśmy" wyjaśnia. "Dzieci patrzą na życie w inny sposób: ty widzisz to, czego się doszukujesz, a dziecko widzi szalonego wilka, który przypomina człowieka. On chce ją zjeść, naprawdę chce ją pożreć - jest głodny! Wielu ludzi zabrało na to swoje dzieci i one były zachwycone, bo patrzą na to wszystko z własnego punktu widzenia." DeLuca zaznaczył, że rodzicom film również się spodobał, bo rozumieją sugestywność swoich dzieci.

"Ten film jest przyziemny, ale z dużą dawką fantazji" dodaje Crawford, opisując swoją interakcję z Wilkiem Deppa. "Tu chodzi o dorastanie, stawanie się dorosłym, o porzucenie dzieciństwa i stanie się młodą kobietą. Myślę, że wiele dziewczyn w moim wieku może się z tym utożsamić - nawet ja mogę, i właśnie to jest wyjątkowe w tej wersji Czerwonego Kapturka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga