czwartek, 19 listopada 2015

Los Angeles Times (tłumaczenie)

Nowatorskie gwiazdy Black Mass Johnny Depp i Joel Edgerton wolą "czuć jak zamarza im krew w żyłach" niż odbywać próby 

19.11.2015

Autor: Glenn Whipp

Przy oceanie kofeiny, Johnny Depp, Joel Edgerton i Scott Cooper - gwiazdy i scenarzysta/reżyser ponurego dramatu Black Mass - prowadzili barwną rozmowę, która zaczęła się od odkrycia wspólnej miłości do hardkorowych punkowych zespołów Agent Orange i Dead Kennedys, a zakończyła na różnorodnych opowieściach dotyczących spotkań z Bobem Dylanem. (Cooper spotkał go podczas Halloween, gdy zbierał z córką słodycze. Depp kilka lat temu stał z tyłu sceny podczas jego koncertu, trzymając na rękach trzytygodniową wówczas córeczkę Lily). 

Gdzieś pomiędzy trafiła się rozmowa o Donaldzie Trumpie i Benie Carsonie, Strasbergu i Stanislavskym, Henryku VIII, indyczych udkach i tak, o Black Mass, który opowiada prawdziwą historię życia bostońskiego bossa Jamesa "Whitey'ego" Bulgera (Depp) i jego przynoszącej obopólne korzyści współpracy z agentem FBI Johnem Connollym (Edgerton).


Joel powiedział, że "widzowie lubią oglądać w filmach ludzi robiących złe rzeczy innym ludziom." Czy możecie wskazać swoje ulubione filmy o złoczyńcach?

Edgerton: Normalnie powiedziałbym, że dwie pierwsze części Ojca Chrzestnego, ale pozwolę sobie na odrobinę kreatywności. Zawsze chciałem, żeby ktoś nakręcił dobrą ekranizację książki The Dice Man, bo jej bohater robi różne, okropne rzeczy... A mój ulubiony australijski projekt, w który byłem zaangażowany, to Królestwo zwierząt, wspaniałe okno na kryminalny świat. 

Depp: Bardzo mocny film. Ja wybrałbym Bad Boy Bubby. Widzieliście ten film? [Edgerton kuli się ze śmiechu.] Był zakazany w Stanach Zjednoczonych, a mi udało się zdobyć jego kopię. Bad Boy Bubby. To jeden z najbardziej niepokojących filmów, jakie można obejrzeć...

Edgerton: Facet jest więziony w piwnicy przez własną matkę...

Depp: ...nigdy nie był na zewnątrz. Matka powiedziała mu, że powietrze jest zatrute. Za każdym razem gdy wychodzi z domu, nakłada maskę gazową. W końcu umiera, a on zaczyna robić naprawdę dziwne rzeczy. 

Edgerton: To taka australijska wersja filmu Room

Depp: Kolejnym filmem, który cenię, bo pojawiają się w nim świetne postaci, które niekoniecznie przestrzegają prawa, jest Withnail i ja. Znajduje się on w mojej ulubionej trójce. 

Cooper: Nie nazwałbym Bad Boy Bubby swoim ulubionym filmem, ale podobał mi się Sexy Beast w reżyserii Jonathana Glazera.

Edgerton: Postać Bena Kingsleya... ten człowiek nie cofnie się przed niczym. Jest coś wdzięcznego w kryminalistach. Pamiętam, jak ludzie mówili, że moja postać w Wielkim Gatsbym była naprawdę okropna, odpowiadałem im wtedy "Przynajmniej wie, kim jest. Jest najszczerszy z nich wszystkich. Nikogo nie udaje i to jest piękne."


Ten opis pasuje do kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa.


Edgerton: Dokładnie. Nie mówi tego, czego oczekują ludzie. Mówi to, co myśli. 

Depp: Mówi dziwne rzeczy. A kim jest ten drugi? Ben Carson? On ma dziwny sposób myślenia. Jest neurochirurgiem? Nie pozwoliłabym mu dotknąć swojego mózgu. 


Więc jest coś atrakcyjnego w tych postaciach i w tym gatunku. Łatwo jest zrobić rozrywkowy film gangsterski. Ale Black Mass, w większej części, nie jest rozrywkowym filmem. Pełno tam przemocy. 


Cooper: Absolutnie. Chłopcy z ferajny to rozrywkowy film. Prawdopodobnie wiele osób chciało, bym nakręcił właśnie taki obraz. Ale zbyt łatwo jest upiększać gangsterów i zamienić tę profesję w styl życia, do którego wszyscy chcieliby aspirować. Nie chciałem pokazać stylowej przemocy. Nie chciałem na nią znieczulać. 

Edgerton: Gdyby to nie była prawdziwa historia, miałbyś pewnie pozwolenie na to, by pójść w takim kierunku. Ale musisz szanować dusze ludzi, którzy odeszli i ich rodziny, które nadal chodzą po Ziemi. Wiedziałem, że Scott podejdzie do tego w prosty sposób. Inni reżyserzy mogliby dokonać innych wyborów. Nie twierdzę, że Guy Ritchie zrobiłby to na modłę Przekrętu, ale musisz mieć pewność, że ty i reżyser nadajecie na tych samych falach, zanim podpiszecie kontrakt. 

Depp: Zgadza się. Znasz ten moment najgłośniejszej ciszy? Pojawia się pierwszego dnia, kiedy kręcisz pierwszą scenę, kończy się ujęcie i następuje pauza. A potem słyszysz: "Uh, jeszcze raz." Kakofonia ciszy w tej pauzie. A potem jest już znacznie lepiej. 

Edgerton: Mój kumpel pierwszego dnia na planie zobaczył, jak producenci podchodzą do reżysera. A potem podeszli wszyscy razem do niego i powiedzieli: "Widzimy tę postać inaczej". Dzień pierwszy, otwierasz usta, a oni mówią: "Oooooh. Tak zamierzasz to grać? Musimy zwołać zebranie."


Ale wy nie lubicie prób, Scott, jak się upewniasz, że nie będziesz musiał zwoływać takich spotkań? 


Cooper: Robert Duvall zawsze powtarza: "Nigdy nie zabieraj ze sobą mapy. Nie planuj tego, co zrobisz w danej scenie, tak się robi na zajęciach z aktorstwa, na planie musisz odkrywać." A ci dwaj nigdy nie robią prób. Spotkałem się z każdym z osobna, rozmawialiśmy o postaci, jej zachowaniu i motywacji. A pierwszego dnia nakręciliśmy scenę, gdzie ci dwaj dżentelmeni spotkali się po raz pierwszy w Mystic River. Nagle dociera do ciebie, że obserwujesz Joela Edgertona grającego na przeciw Johnny'ego Deppa, widzisz Johna Connolly'ego patrzącego na Jimmy'ego Bulgera, faceta, którego ten zawsze podziwiał. Nigdy o tym z tobą nie rozmawiałem, Joelu, ale tak właśnie się czułem, kiedy stałeś u boku jednego z naszych największych skarbów narodowych...

Depp: Statuy Wolności. 


Nie Mount Rushmore?


Depp: Nie. Lincoln marudził. Powiem, tak szybko, że zbyt duża ilość prób sprawia, że wszystko jest zbyt gładkie. Próby sprawiają, że traci się różne możliwości, a dla mnie są one najpiękniejszą rzeczą. Pamiętam, że po zakończeniu pierwszej sceny z Joelem pomyślałem: "Cholera, to jest zabójcze." Wiedziałem, że będziemy świetnie się razem bawić. 

Edgerton: Pamiętam, że przez pierwszy tydzień mroziło mi krew w żyłach, po czym zdecydowałem, że muszę odepchnąć od siebie strach, żeby mieć wolność gry. Napięty grafik pomógł. Sprawił, że nie byłem sobą. Wracałem do domu zmęczony do tego stopnia, że padałem na łóżko i budziłem się kolejnego dnia. To sprawia, że myślisz o filmie, nie jesteś cały czas swoją postacią, ale...

Depp: To zabawna rzecz, metody [Lee] Strasberga, [Constantina] Stanislavskiego, technika Uty Hagen. Widziałem, jak aktorzy je stosowali i aż cisnęły mi się na usta przekleństwa. Załóżmy, że ktoś gra Henryka VIII. Idzie do domu i nadal jest Henrykiem VIII. Zastanawiam się, czy kiedy podchodzą do stołu z jedzeniem i biorą Doritos też są Henrykiem VIII? Jeśli taką mają metodę, niech się tego trzymają. Jak chcesz żyć swoją postacią, to nią żyj. 


Weź ze stołu indycze udko zamiast paczki Doritos!  


Depp: Weź to udko i kleik, a potem w kogoś nim rzuć! 

Edgerton: "Tak, wysoki sądzie, odciąłem jej głowę. Ale miałem ku temu powód. Grałem w filmie. Będzie wyświetlany w Sundance..."

Depp: "A ona wyglądała jak postać z tego filmu." Nawet jeśli scena ma mroczny kontekst, musisz grać ją na luzie, musisz korzystać z okazji, improwizować. Musisz się bawić. Jeśli nie sprawia ci to przyjemności, wybrałeś niewłaściwy zawód. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga