czwartek, 11 lutego 2016

The Daily Beast (tłumaczenie)

DEPP SIĘGA GŁĘBOKO

Zagłębiamy się w niesamowitą przemianę Johnny'ego Deppa w Donalda Trumpa.
Twórca, reżyser i aktorzy, którzy pracowali z Johnnym Deppem na planie produkcji Funny or Die, mówią o jego niewiarygodnej przemianie. 

Matt Wilstein
The Daily Beast
10.02.2016

W zeszłorocznym Black Mass Johnny Depp użył ciężkiej charakteryzacji i grubego akcentu, by przemienić się w bostońskiego gangstera Whitey'ego Bulgera. Dynamiczny występ przegrał w wyścigu o nominację do Oscara. Teraz, kiedy zrobił to samo w ramach przemiany w Donalda Trumpa, zasługuje na wszystkie nagrody. 

Tak, w środę portal Funny or Die opublikował pięćdziesięciominutowy filmik pod tytułem Donald Trump’s The Art of the Deal; film, w którym nierozpoznawalny Depp wcielił się w tytułową rolę. 
Akcja dzieje się trzy dekady przed wyścigiem prezydenckim, projekt zaprezentowano jako dzieło samego Trumpa przeznaczone dla telewizji.  

W rzeczywistości na pomysł wpadł Owen Burke, redaktor Funny or Die, razem ze współzałożycielem strony - nominowanym do Oscara reżyserem - Adamem McKayem zeszłej jesieni zaangażowali w ten projekt Deppa.

W telefonicznej rozmowie z The Daily Beast Burke wspominał dzień, w którym spotkał Deppa, spojrzał na niego  i powiedział, że w latach osiemdziesiątych Donald Trump napisał scenariusz, wyreżyserował i zagrał w telewizyjnej adaptacji swojej książki The Art of the Deal. 

Naprawdę?” zapytał pełen niedowierzania Depp.

"Nie, kłamałem" odpowiedział Burke. "Ale my to wymyśliliśmy i chcemy, byś zagrał Donalda Trumpa." Kiedy Depp się zgodził, Burke nie mógł w to uwierzyć.  

Burke, wielki fan roli aktora w Las Vegas Parano, wiedział, że Depp jest w stanie zrobić wszystko, włącznie z wcieleniem się w osobę, która stała się najsławniejszą postacią Ameryki. 

"To kameleon, ma fantastyczną mimikę i, co więcej, jest niesamowitym odtwórcą i utalentowanym aktorem" mówi Burke. "Za każdym razem, gdy gra jakąś rolę, wkłada w nią to, co tylko Johnny Depp potrafi.

Depp, grając potentata majątkowego, nie cofa się przed niczym. W filmie opowiada on małemu chłopcu o sekretach kryjących się za jego najlepiej sprzedającą się książką i kupuje na aukcji Taj Mahal. Kiedy w trakcie zdjęć odkrywa, że chłopiec jest Latynosem, każe obsadzić w tej roli kogoś innego. Ten żart ciągle się powtarza, dopóki roli nie otrzymuje Jacob Tremblay.

"Nałożył perukę, zrobiono mu makijaż, wszystko zajmowało od dwóch do czterech godzin" powiedział reżyser Jeremy Konner, który stworzył serial Drunk History, o transformacji Deppa. "Nie widziałem go, dopóki nie wyszedł z garderoby. Miałem wrażenie, jakbym nie pracował z Johnny Deppem, dzięki czemu łatwiej mi było z nim pracować."
 Konner twierdzi, że gdyby patrzył na prawdziwą twarz Johnny'ego, byłby o wiele bardziej zdenerwowany.

"Naprawdę chciał się powygłupiać, poimprowizować, więc otoczyliśmy go, w moim odczuciu, najlepiej improwizującymi aktorami na świecie" dodał Konner, odnosząc się do Paula Scheera, Jasona Mantzoukasa i Andy'ego Richtera. "Naprawdę nieźle się zabawili.

"Nie będę kłamał, to najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem" mówi Konner. "Moim zdaniem to psychodeliczny omam rodem z lat osiemdziesiątych."

Wśród mnóstwa znanych twarzy w rolach osób pochodzących z przeszłości Trumpa znaleźli się Alfred Molina jako Jerry Schrager, Henry Winkler jako Ed Koch, Patton Oswalt jako Merv Griffin, Andy Richter, Alf, a Michaela Watkins przyjęła rolę Ivany Trump. 
Watkins, która grała wcześniej Ayn Rand i Sarah Koenig dla Funny or Die, z przyjemnością przyjęła propozycję gry u boku Deppa. 

"Kiedy marzyłam o pracy i oczywiście całowaniu Johnny'ego Deppa, nie myślałam, że będzie miał wtedy na sobie czterocalową protezę twarzy" napisała Watkins w mailu dla  The Daily Beast. "Niemniej jednak jego oczy i osobowość wydzielały ciepło i dobroć. On w roli Trumpa? Najlepszy. Co za utalentowany gość.

Aktor komediowy Rob Huebel, który wciela się w Igora Cassiniego "pełnego klasy właściciela pełnego klasy Le Club", zgadza się z Watkins: praca z Deppem była spełnieniem marzeń, choć to marzenie surrealistyczne, w którym obejmuje Trumpa. 

"Byłem zdenerwowany przed spotkaniem z Johnnym Deppem, bo to w końcu Johnny Depp" powiedział nam Huebel. "Ale był kompletnie nierozpoznawalny, więc nie czułem się tak, jakbym grał z Johnnym Deppem. To było jak granie z Donaldem Trumpem. Co było dezorientujące i przygnębiające."  

"Oddał się tej roli w stu procentach" dodaje Huebel. "Nosił protezę twarzy, tę żałosną fryzurę, wszystko.
Rozmowa z Deppem między ujęciami była według niego dziwaczna, bo cały czas widział twarz Donalda Trumpa. "Wciąż mam przez to koszmary" żartuje Huebel. "Johnny podszedł do tego bardzo poważnie. Tak, jakby naprawdę chciał stać się Trumpem. I naprawdę mu się to udało.

Kolega po fachu Huebela, Scheer, który gra zapuszczonego Roya Cohna, powiedział, że był pod wrażeniem tego, jak wesoły był Depp na planie: "był gotowy zrobić i powiedzieć dosłownie wszystko." 

"Nie poznałem go, kiedy pojawił się na planie, musiałem przyjrzeć mu się dwa razy" dodaje Scheer. Od pierwszego dnia Depp "załapał pychę i nastawienie" tego człowieka. "To inny Trump niż ten, którego widziałem i myślę, że to się sprawdziło. To Trump Johnny'ego Deppa."

Na planie, podczas czterodniowych zdjęć, które odbyły się w grudniu, Burke i Depp ciągle naśladowali głos Trumpa, cały czas byli skupieni na swoim zadaniu. "Bardzo ciężko pracuje, chce, żeby wszystko było jak należy i nie odpuszcza, dopóki nie osiągnie odpowiedniego efektu" mówi. Depp wykonał nawet improwizację w stylu McKaya, stojąc na wieży Trumpa powiedział: "nic nie jest bardziej mosiężne od moich jaj!

"Są rzeczy, które tylko Johnny Depp potrafi zrobić, spojrzenia, patrzy na kamerę w odpowiednich momentach" mówi Burke. "Pokazuje wewnętrzną walkę, którą Donald Trump toczy w danym momencie swego życia."

"Cholera, ten facet wszedł głęboko w Donalda Trumpa" wspomina swoje myśli Burke. Deppowi nie zależało jedynie na stworzeniu solidnego portretu Trumpa "zależało mu na kompletnym, pełnym zaangażowania występie."

Po udanym występie Larry'ego Davida w Saturday Night Live, Lorne Michaels powinien przynajmniej zadzwonić do Deppa. I choć Darrell Hammond był dobry przez ostatnich kilka miesięcy, wersję Deppa ciężko mu będzie przebić. 

Jeśli macie wolnych pięćdziesiąt minut, sami zobaczcie cały film. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga