wtorek, 15 marca 2016

Diário de Notícias (tłumaczenie)

 Zespół wampirów - Depp, Perry i Cooper

Znany z coverów zespół tworzony przez Alice'a Coopera, Joe Perry'ego i Johnny'ego Deppa zagra podczas Rock in Rio Lisboa.


Jeśli jakaś grupa zasłużyła na tytuł supergrupy, są to właśnie oni: Alice Cooper, który stworzył shock rock razem ze swoim zespołem, Joe Perry, gitarzysta Aerosmith i Johnny Depp, słynny aktor, który powrócił do swojego marzenia o byciu muzykiem. 

Jak powstał ten projekt? 
Alice Cooper: Wszyscy mamy korzenie w rock 'n' rollu, graliśmy go przez czterdzieści pięć lat, Johnny od dawna gra na gitarze, jest znakomity, ale wpadliśmy na pomysł "czy niefajnie byłoby grać z Joe Perrym? Powierzyć Duffowi rolę basisty? Zaangażować w to Zaka Starkey'ego?" Zawsze o tym myśleliśmy, a teraz jesteśmy w stanie to zorganizować. Byliśmy w odpowiednim miejscu i mieliśmy dobry powód. Chcieliśmy oddać hołd naszym zmarłym przyjaciołom, którzy byli alkoholikami. Kiedy nagrywaliśmy, nikt z nas nie był pijany, wszyscy walczyliśmy z alkoholem i narkotykami i zostaliśmy wyleczeni, przyjaciele, których uhonorowaliśmy, nie mieli tyle szczęścia. Byli genialni w tym, co robili. Ale płacili też cenę za swój geniusz, wielu nie potrafiło oprzeć się alkoholowi i narkotykom, więc teraz oddajemy im cześć. Czerpiemy też radość z bycia barowym zespołem.  

Barowym zespołem?
AC: Tak. Mieliśmy dosyć grania własnych utworów. Fajnie jest grać kawałki Rolling Stones, The Beatles, The Kinks, bo na ich muzyce się wychowaliśmy, to od nich zaczynaliśmy. 

Jak wybraliście piosenki na płytę?
Joe Perry: Piosenki wybrały się same. Usiedliśmy, by ich posłuchać, niektóre nie znalazły się na płycie, bo to nie było to. Po nagraniu tylu płyt, wiemy już, co się sprawdza, w czym są wibracje. A wracając do tego, dlaczego nagraliśmy tę płytę, chcieliśmy zrobić coś z coverami, a fakt, że oddajemy nią hołd, nadał jej mocy. 
AC: Skoro mamy coverować Johna Lennona, na pewno nie będzie to Imagine. Co byłoby idealne? Cold Turkey. Bo to jest rockowy kawałek, będzie brzmiał brutalnie na żywo. Musimy myśleć o tym, kto gra na gitarze. To z miejsca wyeliminowało wiele piosenek. Pomyśleliśmy o Keithie Monnie, co wybieramy? My Generation, rzecz jasna. 

Jedną z oryginalnych piosenek jest ta, którą oddajecie hołd, My Dead Drunk Friends. Jak powstawała? 
AC: Jak zwykle: napisałem tekst, a skomponowanie świetnej melodii zostawiłem tym dżentelmenom. 
Johnny Depp: Którejś nocy pracowałem w studiu i zacząłem się zastanawiać nad brzmieniem, które pasowałoby do pijanego człowieka. Byłem sam i przyszła mi do głowy ta melodia. Pobiegłem do dźwiękowca i powiedziałem mu: zapisuj to! Nie chciałem jej zapomnieć. Więc mieliśmy już brzmienie i wszystko się zaczęło. To jest szkielet, na który nakładasz mięso i kolejne warstwy.

Jak wyglądają wasze relacje w studiu?
AC: Są wspaniałe. Tylko raz się posprzeczaliśmy. Nagraliśmy tyle albumów, napisaliśmy łącznie z tysiąc piosenek, więc kiedy się spotykamy, musimy odłożyć ego na bok. Tu nie ma miejsca na ego. Kiedy wchodzimy do studia, zaczynamy grać i śpiewać i nagle odzywa się ego, chcemy, by coś było na płycie, ale kiedy słuchamy pomysłów innych, doceniamy je i próbujemy. Generalnie nie ma żadnych kłótni. To była jedna z najlepszych rzeczy w tym projekcie. 
JD: Wszyscy komplementujemy się nawzajem. Każdy oszacował sytuację, wszyscy się szanują. Chcemy grać i cieszyć się własnym brzmieniem. 
JP: Nikt nie musi niczego udowadniać. Chcemy robić możliwie najlepszą muzykę. 

W lutym wydaliście wersję Deluxe płyty z nowym oryginalnym utworem. Jaka była reakcja słuchaczy? 
AC: Tak, graliśmy to podczas Grammy: póki co, nie spotkaliśmy się z żadną negatywną recenzją, wszystkie były znakomite. Myślę, że ten album żyje swoim własnym życiem. Już pracujemy nad kolejnym, a to tylko jedna z wielu piosenek, przedsmak tego, co zaprezentujemy później. Cieszę się, że możemy pracować bez żadnych ograniczeń. 

Wasz występ na Grammy również był nowatorski. 
JP: Złamaliśmy wiele reguł. Naprawdę zależało im na naszym występie. Zwykle to ma być znany zespół, grupa, której piosenki znajdują się na listach przebojów, a nam to odpuścili, nie wiem, dlaczego. Bywałem na tej gali kilka razy i napotykałem właśnie takie przeszkody, ale nie tym razem.
AC: Wyszło na to, że to piosenka o piciu, a Lemmy umarł przez alkoholizm. Oddawaliśmy hołd Lemmy'emu, który był solą tej ziemi, uosobieniem brytyjskiej gwiazdy rocka, ta piosenka brzmiała, jakby była napisana specjalnie dla niego. 

W tym roku ruszacie w trasę i w tym samym czasie będziecie pracować nad kolejną płytą? 
AC: Tak, bo tak to właśnie działa, piszesz materiał na płytę, kiedy jesteś w trasie, bo spędzasz sporo czasu w pokojach hotelowych. Pracujemy po dwie godziny każdego wieczora. Przez resztę czasu siedzimy i co mamy robić? Pracujemy nad nowymi piosenkami. 

To będzie autorski album?
JP: Mam nadzieję, ale nigdy nic nie wiadomo. Ktoś może powiedzieć "naprawdę musimy zrobić cover tej piosenki". W takim zespole jak nasz, nie ma żadnych zasad. 
JD: To jest świetne, bo nikt nie może przyjść i powiedzieć: "jak napiszemy hit?" Ci kolesie odnieśli wielkie sukcesy i napisali klasyczne hity, które będą wieczne, ale nie pisali ich z tym założeniem. Mamy czystsze podejście do kolejnego albumu. Kiedy płyta wyszła we wrześniu, mogliśmy udzielić wielu wywiadów, ale tego nie zrobiliśmy, bo nie chcieliśmy robić kampanii reklamowej, nie chcieliśmy brać udziału w konkursie popularności. To muzyka i toast wznoszony za martwych przyjaciół alkoholików. Nikt nie może nam powiedzieć "musicie zrobić to, musicie zrobić tamto." Na tym na zależało. Na wolności. 
AC: Gdyby ktoś przyszedł i powiedział: musimy zrobić cover Bowiego. Co nagrywamy? Rebel Rebel. Wchodzimy to studia i nagrywamy, by zobaczyć, czy coś z tego będzie. To bardzo relaksujące. 

W maju zagracie na scenie Rock in Rio Lisboa. Fani mogą spodziewać się coverów i specjalnych gości?
AC: To będzie zależało od tego, kto tam będzie. Nie wiemy, kto będzie tam grał, ale gwarantuję, że jeśli będziemy kogoś znać, zorganizujemy coś. W ostatniej chwili możemy zobaczyć kogoś znajomego i zaprosić go na scenę. Próbujemy być nieprzewidywalni. 
JD: Ktoś pojawi się na scenie, jestem tego pewien. 

Jacy ludzie przychodzą na wasze koncerty?
AC: Na Rock in Rio Brazil publiczność była bardzo młoda. Reagowali na czysty rock, a to właśnie gramy. Poczuli energię. Nie wychodziliśmy na scenę z myślą, że musimy im się spodobać. Zależało nam na tym, by chwycić ich za gardła. 
JD: To rzadko się zdarza. W dzisiejszym muzycznym światku rzadko słyszy się zespoły, które skupiają się na gitarach, rewolucyjnych gitarach, jak swego czasu robili ci panowie. Czysty rock 'n' roll, przenikliwy, bazujący na gitarach, ma moc. 

Co najbardziej lubicie grać na żywo?
JP:  Train kept a-rollin. Zdarzało nam się grywać to trzy razy jednego wieczora. To jedna z tych piosenek, które wszyscy kochają. Gdy szukaliśmy nowego zespołu, nowego perkusisty, graliśmy właśnie to, bo każdy to zna. 
AC: To piosenka na wstęp. Kiedy graliśmy w szkole, otwieraliśmy nią koncert. Brown Sugar jest świetna, bo brzmienie Stonesów jest bardzo seksowne. Kiedy ludzie słyszą pierwsze dźwięki, szaleją. 
JD: Ja stawiam na Billion Dollar Babies. Zachowywałem się jak pięciolatek: "Nie, musimy zagrać Billion Dollar Babies, bo każdy chce to usłyszeć." Prawie że błagałem. Granie tej piosenki jest satysfakcjonujące, bo wykonuję ją z mistrzami. Nadal czekam na to, aż ktoś mnie obudzi i powie mi, że przez osiemnaście lat leżałem w śpiączce i nic z tego, co się w tym czasie wydarzyło, nie jest prawdą. 

Johnny, jak to jest grać z legendami rocka?
JD: Zaszczytem jest poznać swoich idoli i nie być nimi rozczarowanym, wtedy inspirują nas bardziej, bo wiemy już, że są utalentowani, inteligentni, mili i chętni do współpracy, i mają jeszcze wiele innych cech, na które nie mogę znaleźć słów. Granie z nimi, pisanie piosenek to spełnienie marzeń, które musiałem porzucić na pewnym etapie swojego życia - ze względu na drugą pracę. 
JP: Dla mnie wspaniałe jest bycie na scenie z jednym z moich ulubionych aktorów. Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy oglądałem niektóre jego filmy. Uwielbiam jego talent, to, jak go reprezentuje. Ale tu chodzi o muzykę. Przeskoczyliśmy to, że jesteśmy swoimi fanami i skupiliśmy się na muzyce. Ludzie pytają: "Johnny potrafi grać na gitarze?" Ale on jest nie tylko dobrym gitarzystą, jest fantastycznym gitarzystą, który miażdży słuchaczy. Na tym zbudowana jest nasza przyjaźń. Muzyka to fantastyczny język.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga