Alice Cooper: Hollywood Vampires mają występowanie we krwi
Q: Mógłbyś poświęcić wakacje na kurs golfa. Co robisz w trasie?
A: Na scenie czuję się swobodniej niż poza nią. Wolę pracować. Moja żona i ja jesteśmy ulepieni z tej samej gliny. Jest baleriną od piętnastego roku życia, jest taką samą profesjonalistką jak ja.
Q: Jak doszło do powstania Hollywood Vampires?
A: Wszyscy jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Znałem Johnny'ego od dłuższego czasu. Wiedziałem, że jest świetnym gitarzystą. Joe Perry bierze u niego lekcje. Nasz perkusista Matt Sorum to jeden z tych gości, których wszyscy znają. Muzyczny biznes przypomina nieco bractwo - każdy każdego zna. Kiedy masz w kupie tylu samców alfa, może się wydawać, że pełno tu ego. Jeśli chodzi o tę grupę, w przeciągu trzech lat nie pokłóciliśmy się ani razu.
Q: Czy to pełna trasa Alice'a Coopera, z wężem, gilotyną i całą resztą?
A: Wręcz przeciwnie. Teraz gram dwie trasy. Zacząłem w kwietniu ze swoim zespołem. A potem rozpoczęła się ta trasa. Mój występ ma ściśle określoną konstrukcję. Każdy wie, co zdarzy się w następnej sekundzie. To wyczerpujące. Występ Wampirów to coś zupełnie innego - nazywamy się najdroższym zespołem barowym. Jesteśmy barowym zespołem grającym dla dwudziestu, trzydziestu tysięcy osób. To naprawdę fajna rzecz. Alice Cooper nigdy nie rozmawia z publicznością. Kiedy gram z Wampirami, rozmawiam z widzami po każdej piosence. Jestem kimś w rodzaju narratora. To coś na kształt lekcji historii.
Q: Co pamiętasz ze spotkań z oryginalnym składem Hollywood Vampires w Rainbow?
A: No wiesz, jeśli coś pamiętasz, to znaczy, że cię tam nie było. A tak szczerze, chodziliśmy tam każdej nocy i siedzieliśmy, bo tylko tam wszyscy rockowcy zmęczeni koncertami, wywiadami i sprzedawaniem siebie mogli znaleźć ludzi na swoim poziomie. Opowiadaliśmy sobie historie z tras: połowa to były kłamstwa, druga połowa pijacka prawda.
Q: Uwielbiam to, że w tamtych czasach ciągle popijaliście sobie piwo, a Mamas and the Papas, James Taylor i David Cassidy odwalali całą ciężką robotę.
A: To było najdziwniejsze. Wszyscy ci ludzie robili rzeczy, których my nigdy nie robiliśmy, a ja to przetrwałem. Kiedy gramy “Dead Drunk Friends" opowiadam publiczności całą historię Hollywood Vampires.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy potrafiłby się dogadać z Cooperem, to równy gość. A zespół w samych relacjach dogaduje się idealnie, poza tym widać to na filmikach, że oni są równi sobie, nikt nie jest ponad i to mądre posunięcie mając zespół. Nikt nie jest liderem i to czyni z nich dobrych ludzi. :)
OdpowiedzUsuń