piątek, 22 czerwca 2018

Rolling Stone (tłumaczenie)

Kłopoty z Johnnym Deppem

Multimilionowy pozew, opary alkoholu i haszyszu, małżeństwo, które bardzo źle się skończyło i styl życia, na który nie może sobie pozwolić - zagłębiamy się w udręki Johnny'ego Deppa.

Autor: Stephen Rodrick

Johnny'ego Deppa jeszcze tu nie ma. Jednak czuć jego obecność w wynajętej, liczącej 10,500 stóp kwadratowych willi przy 16 Bishopswood Road w londyńskim Highgate. 

Jest w zapracowanych rękach Russella, swojego prywatnego kucharza, który właśnie przygotowuje kaczkę po pekińsku. Jest w jointcie wielkości cygara zostawionym przy zlewie w łazience dla gości. Jest w niekończących się zapasach wina, które wlewa się do czar. Jest też w niedokończonym obrazie na górze, na którym widnieją czarny, płonący dom, Johnny w wieku dziecięcym i wściekła kobieta, która przypomina jego matkę Betty Sue. 

I w końcu pojawia się on sam. Jest w salonie, wchodząc śpiewa półgłosem: "Oh, my darling, oh, my darling, my darling Clementine. You are lost and gone forever, my darling Clementine."

Depp wrócił z sesji zdjęciowej Hollywood Vampires, zespołu, w którym gra z Alicem Cooperem i Joe Perrym. Za nim podąża jego adwokat Adam Waldman. 
Depp jest ubrany jak gangster z lat czterdziestych, ma zaczesane włosy, szelki i getry. Twarz ma opuchniętą, ale nadal posiada skupione spojrzenie brązowych oczu, które w trakcie jego trzydziestopięcioletniej kariery zmieniły się z rozmarzonych w groźne. Celowa pustka Deppa przypomina późnego Marlona Brando. To nie przypadek, Depp całe swoje życie zbudował na imitowaniu swoich legend - kupił wyspę jak Brando, stał się ekspertem od metakwalonu jak Hunter S. Thompson. 

"Hej, jestem Johnny. Miło mi cię poznać". 

Wyciąga prawą dłoń, na palcach której widnieją niedawno zmienione tatuaże, "slim" - nawiązanie do byłej żony Amber Heard - stało się "scum". 

"Przyszedłeś tu, by usłyszeć prawdę?" pyta Depp, a Russell przynosi mu kieliszek czerwonego wina. "Jest w niej pełno zdrad"

Przechodzimy do jadalni na trzydaniowy posiłek składający się z pad thai, kaczki i piernika z jagodami. Depp siedzi u szczytu stołu i wykonuje ruch w kierunku bibułek i równych kupek tytoniu i haszyszu, pyta, czy nie mam nic przeciwko. Nie mam. Milknie na chwilę. "Najpierw napijmy się wina". 

To trwa siedemdziesiąt dwie godziny. 

Minął miesiąc i wymieniliśmy prawie dwieście e-maili, zanim przekaz stał się jasny: przyjedź do Londynu, Johnny Depp chce obnażyć swoją duszę w temacie pustego konta bankowego. 

Szacuje się, że Depp zarobił 650 milionów dolarów na filmach, które przyniosły 3,6 miliardów dolarów zysku. Prawie wszystko przepadło. Pozywa The Management Group, na której czele stoi dawniej zarządzający jego finansami Joel Mandel i jego brat Robert, oskarża ich o zaniedbania, pogwałcenie obowiązków powierniczych i oszustwo. W pozwie czytamy, między innymi, że na warcie TMG, siostra Deppa, Christi dostała siedem milionów, a jego asystent, Nathan Holmes, 750,000 dolarów bez jego wiedzy, musiał też zapłacić urzędowi podatkowemu 5,6 miliona dolarów za zwłokę. (Gniew w większości spada na Joela, który zajmował się codziennym wydatkami Deppa). Są też dodatkowe oskarżenia o konflikt interesów, według nich TMG inwestowało pieniądze Deppa dla własnych celów i oddawało je bez zysków. W pozwie żąda się ponad 25 milionów od TMG, za "dziesiątki milionów", które TMG nielegalnie zgarnęło plus opłaty za dodatkowe szkody, jeśli sąd tak zarządzi. 

Mandelowie kategorycznie wszystkiemu zaprzeczają i też wnoszą pozew, zarzucają Deppowi, że nie dotrzymał słownej umowy z firmą. Pozew sugeruje, że Depp wydaje średnio dwa miliony miesięcznie, i rzuca powiedzonkami w stylu "Wino to nie jest inwestycja, jeśli wypijesz je zaraz po kupieniu". Dalej czytamy, że Depp "wymyśla podłe i fałszywe oskarżenia" przeciwko firmie, według TMG robi to dlatego, że chcieli przejąć jedną z jego posiadłości za niespłacone pożyczki w wysokości 4,2 milionów dolarów. 

Na przestrzeni osiemnastu miesięcy na Deppa spadło wiele złych wiadomości. Obok kłopotów finansowych pojawiły się plotki, jakoby nie pamiętał swoich kwestii i czytano mu je przez słuchawkę. Pożegnał się ze swoim adwokatem i agentką. Był z tym wszystkim sam. Jego naznaczony przez tabloidy rozwód z aktorką Heard jest już sfinalizowany, ale zanim to się stało, pojawiły się oskarżenia o fizyczną przemoc, którym Depp gorliwie zaprzecza. Przyjaciele Deppa błagali go, by nie żenił się z Heard, albo żeby przynajmniej podpisał intercyzę. Depp zignorował rady bliskich. Mówi się też, że otępiły go alkohol i narkotyki. 

Podczas mojej wizyty w Londynie Depp jest na przemian zabawny, cwany i chaotyczny. Dni zaczynają się po zmroku, kończą z pierwszym światłem dnia. W jego spojrzeniu widać przestrach. Mimo iż mówi o wyjściach na miasto, nie opuszczamy domu. Umysł Deppa zaprowadza nas w dół rozmaitych króliczych nor, często myślę o zdaniu, które wypowiadał jako Szalony Kapelusznik w Alicji z Krainy Czarów: "Czy ja oszalałem?". 

Jego najbardziej zaufanym człowiekiem zdaje się być Waldman, adwokat, którego poznał niecałe dwa lata temu. Waldman, lat 49, ma gładką twarz, włosy w kolorze piasku, ma na sobie firmową skórzaną kurtkę, mówi głosem tak kojącym, że w jego ustach nawet epidemia ptasiej grypy brzmiałaby sensownie. Mówi mi, że jest żonaty z "najlepszą na świecie kosmetolog"*. 

Depp zdaje się być nieświadomy swojego udziału w jego obecnym położeniu. Zdaje się, że Waldman przekonał Deppa, że walczą o wolność z hollywoodzką machiną, a nie że wykłócają się o strzępki roztrwonionej fortuny.

Któregoś dnia Depp pokazał mi swoje obrazy, uderzyło mnie to, że jest teraz wytartym Dorianem Grayem. "Wyobrażam sobie Johnny'ego grającego 70 lub 80-letniego Jacka Sparrowa" powiedziała mi jego przyjaciółka Penélope Cruz. "Byłby tak samo czarujący i świetny". Ale to, co było czarujące, gdy miał 28 lat - branie narkotyków i skakanie po rusztowaniu na wysokim piętrze siedziby Atlantic Records w LA - w wieku 53 jest niepokojące. (Cruz zakończyła rozmowę opowieścią o tym, jak Depp próbował wyrwać sobie zęba w londyńskiej restauracji, gdzie jadł kolację z nią i Stellą McCartney). 

Może bycie wiecznym Piotrusiem Panem to klucz do ekranowego uroku Deppa. Ale ten czas już minął. Niefrasobliwy chłopiec powoli przemienia się w starzejące się duże dziecko, nadal charyzmatyczne, ale tylko na pierwszy rzut oka. Jeśli jego obecna sytuacja nie jest kopią ostatnich dni Elvisa Presleya, to jest na pewno ich przyzwoitą podobizną.

Depp długo przyjaźnił się z Tomem Pettym, jego śmierć mocno go dotknęła. "Dzwoniliśmy do siebie i pytaliśmy: 'Hej, nadal palisz?"' wspomina Depp. "Tom odpowiadał mi, 'Tak, nadal palę' i czułem się lepiej: 'Jeśli Tom nadal pali, wszystko jest ze mną w porządku'". 

Depp milknie, prawdopodobnie uświadomił sobie, jak smutne było to, co właśnie powiedział. Przeciera oczy. "Kochałem go" mówi. 

Tych dwóch łączyło coś więcej niż tylko uzależnienie od nikotyny. Oboje przyjechali do L.A z zapyziałej mieściny na Florydzie, z zamiarem osiągnięcia sukcesu w byciu rockowcem (Depp zagrał to idealnie w teledysku Petty'ego do piosenki "Into the Great Wide Open"). Depp zmienił kurs po tym, gdy jego przyjaciel od kieliszka Nicolas Cage powiedział mu, że można zarobić na aktorstwie. W końcu wystąpił w swojej przełomowej roli policjanta do spraw narkotyków działającego w liceum w serialu z 1987 21 Jump Sreet

Siadamy do kolacji, zapytałem go, czy pamięta, co kupił za pierwsze duże pieniądze. Skręcił kolejnego jointa, najpierw podał go mnie, potem Waldmanowi. Chce, bym wiedział, że nie było to Ferrari, a dom dla jego mamy. 

"Moja mama urodziła się w pieprzonej dziurze we wschodnim Kentucky" mówi Depp. "Od dwunastego roku życia brała fenobarbital". 

Depp wychowywał się jako najmłodszy z czwórki rodzeństwa, głównie wychowywała go matka, Betty Sue. Jego ojciec był inżynierem, zwykle nieobecnym w domu. Najpierw mieszkali w Kentucky, potem na Florydzie, według Deppa przeprowadzali się ponad czterdzieści razy. Jego mama rzucała rzeczami, ale była jego mamą. "Tak, dostawałem za byle co" mówi Depp. "Czasem leciała w moją stronę popielniczka. Czasem obrywałem telefonem" przerywa. "To był dom duchów - nikt nic tam nie mówił. Zawsze myślałem, że mogę naprawić każdego, a zwłaszcza kobiety". 

Głównie Depp pamięta to, jak jego matka, kelnerka, wracała do domu z podwójnej zmiany; masował jej stopy, a ona liczyła napiwki. Za jedną ze swoich pierwszych dużych wypłat kupił jej małą farmę ze stadniną koni w Lexington, w Kentucky.

"Betty Sue, wielbiłem ją" mówi Depp, ale z jego twarzy szybko znika uśmiech. "Potrafiła być prawdziwą suką". Zdradził mi, co powiedział w 2016 roku na jej pogrzebie: "Moja moja prawdopodobnie była najwredniejszą osobą, jaką znałem". 

Po zakupie domu dla matki, Depp uraczył się Harleyem-Davidsonem z 1940 roku, którego nadal posiada. W latach 1986 - 2006 zagrał w trzydziestu dwóch filmach, i pokazał trafiającą się raz na pokolenie skalę od Edwarda Nożycorękiego - początek jego współpracy z Timem Burtonem - do chwalonej roli tajnego agenta w Donniem Brasco

Depp w międzyczasie zasmakował pretensjonalnego życia. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych kupił Viper Room, tajny bar, którego właścicielem był Bugsy Siegel i zamienił go w mały rockowy klub, gdzie grali wszyscy od Guns N' Roses po Johnny'ego Casha. Po śmierci Rivera Phoenixa ucierpiała jego reputacja, szmatławce pisały o tym, że to on podał Phoenixowi śmiertelną dawkę narkotyków. 
"Wyobraź sobie życie z takim ciężarem" mówi Depp, oczy zachodzą mu mgłą. 

Granie standardowego, dziarskiego hollywoodzkiego bohatera irytowało go. Jego doradca wrzeszczał na niego, kiedy przyjął rolę w filmie Ed Wood

"Powiedział mi: 'Johnny, nie masz grać w czarno-białym filmie o przebierającym się w damskie ciuszki reżyserze klasy D - masz pieprzyć laskę i nosić broń' "mówi Depp. "Musisz pieprzyć laskę i musisz nosić broń' ". 

Stałą w biznesach Deppa była jego starsza siostra Christi, która zajmowała się jego codziennym sprawami. (Nie odpowiedziała na prośbę o komentarz do artykułu). W 1999 roku zdecydowali, że ówczesna firma nie poradzi sobie z jego szybko rozrastającymi się finansami i muszą znaleźć większą firmę. Wtedy też Depp przeprowadził się do liczącej osiem tysięcy stóp kwadratowych posiadłości na Sunset Boulevard nazwaną "Zamkiem Draculi". Przez cały dzień rozmawiał z kierownikami finansów. Na ostatnim spotkaniu poznał Roberta i Joela Mandelów, braci prowadzących TMG. Depp mówi, że od razu polubił Joela, najmłodszego ocalałego z Auschwitz. Depp zobaczył w nim pokrewną duszę. "Był kłębkiem nerwów" mówi. "Pocił się. Był rozbity". 

Zapytałem, dlaczego oddał swoje pieniądze w ręce kogoś, kogo opisał jako "zepsutą zabawkę". Depp mówi, że zrobił to ze względu na to, że poczuł z nim więź: "Moje postaci łączy to, że gdy im się przyjrzeć, wszystkie są posrane. Rozbite". 

Próbuję się nad tym głębiej zastanowić, ale Depp staje się nerwowy. W willi robi się upiornie cicho. Jest trzecia lub czwarta nad ranem, jego kucharz i ochroniarze już sobie poszli. Mimo późnej godziny umysł Deppa pędzi jak piłeczka, przedziera się przez serię wspomnień. W zeszłym roku podczas festiwalu w Glastonbury, pod wpływem alkoholu, zapytał: "Czy możemy sprowadzić tu Trumpa? Kiedy ostatnio aktor zamordował prezydenta?". Prasa zmieszała Deppa z błotem. "Próbowałem to powiązać z tym, co Trump powiedział o zastrzeleniu kogoś na Fifth Avenue, ale nie zabrzmiało to tak jak powinno" mówi Depp, wzruszając ramionami. 

Przenosi się na kanapę do salonu i włącza telewizor. Depp darzy uznaniem graniczącym z obsesją powiedzonka, które okres rozkwitu przeżywały za czasów Marlona Brando, Huntera S. Thompsona czy Dona Ricklesa. "Rickles był najodważniejszym komikiem" mówi Depp. "Był w stanie powiedzieć wszystko". Jako dowód pokazuje mi nagranie, na którym Rickles bierze udział w roastcie boksera Sugar Raya Robinsona w programie Deana Martina. "Chcę podziękować Sugar Rayowi Robinsonowi, który powiedział do Rocky'ego Graziano, "Hej, skarbie, sprawisz mi ból'. Sugar Ray to wielki mistrz. Sugar, poprosiłbym, byś coś powiedział, ale znasz czarnych, macie zamknięte usta". 


"Jezu" mówi Waldman.

Depp upiera się, że to żart z jajami, a nie coś obraźliwego. Mamroczę, "Nie jestem tego taki pewien". Depp nie zwraca na mnie uwagi. Uważa się za zabawnego i mówi mi o tym, jak w pierwszym filmie z serii Piraci z Karaibów Sparrow wychodzi na brzeg i mamrocze bezładne przekleństwo.

"Powiedziałem wtedy 'Dirty Sanchez', mówi Depp, odnosząc się do obscenicznego aktu seksualnego. "Wycieli to przed wypuszczeniem filmu na DVD". 

Depp darzy Sparrowa wielkim uczuciem, jego osobowość inspirowana jest Keithem Richardsem, kolejnym idolem Deppa. Broni swojej postaci i twierdzi, że wielokrotnie walczył ze scenarzystami Disneya. 

"Po co nam te pieprzone, ohydne wątki poboczne?" pyta Depp. "Są zbyt zawiłe. Nikt nie chce oglądać smutnego kapitana Jacka Sparrowa". 

Przegląda newsy i trafia na raport w sprawie Harvey'ego Weinsteina. Kręci głową i nazywa go dupkiem za to, że pogrzebał Truposza, bo reżyser Jim Jarmusch nie zgodził się na rezygnację ze swojej wersji reżyserskiej. "Był tyranem" mówi Depp. "Widziałeś jego żonę? To nie jest szeroka skala. To nie było tak, że powiedział sobie: 'Muszę jechać do Poconos, by znaleźć sobie sukę z włosami na plecach'". 

Depp przerywa, rozmyśla nad tym, czy nie jest przypadkiem nieuprzejmy. Wspomina, że raz towarzyszył Weinsteinowi, gdy odbierał dziecko ze szkoły i mógł powiedzieć z całą pewnością, że Weinstein ją naprawdę kochał. "Widok Harvey'ego Weinsteina, który przypomina Shreka, pochylającego się po to, by nałożyć córce płaszcz, zaparł mi dech". 

Mrok Londynu ustępuje miejsca przedświtowemu zmierzchowi. Wszyscy są wyczerpani, prócz Deppa. Znika na kilka minut i wraca ożywiony, a potem upiera się, że musimy obejrzeć teledysk jego dobrego przyjaciela Marilyn Mansona do piosenki "KILL4ME", w którym Depp występuje w serii lubieżnych póz, w towarzystwie ledwie odzianych kobiet. 
Depp pogłaśnia telewizor i przekrzykuje gitary. "Marilyn jest najlepszy. To taki dobry przyjaciel. Bawił się lalkami z moją córką". Waldman pojękuje i zakopuje głowę pod poduszkami. To nie odwodzi Deppa od pogłaśniania dźwięku, aż ten osiąga poziom 99. 

Zmęczony przez zmianę strefy czasowej, mówię Deppowi, że muszę się przespać. Wygląda na rozczarowanego, ale prowadzi mnie przez ciemny korytarz pełen zakrętów. Zamglony przez brak snu myślę, że zaraz zniknę. Potem otwierają się drzwi, pojawia się wielki mężczyzna w chirurgicznej masce. Wrzeszczę przerażony. 

"Co, do kurwy?"

Depp się śmieje.

"To tylko jeden z moich ochroniarzy. Ma grypę. Upewni się, że jesteś bezpieczny" mówi i obejmuje mnie. 

"O niesprawiedliwości pogadamy jutro". 

To Adam Waldman pierwszy skontaktował się z Rolling Stone w kwestii napisania artykułu o niesprawiedliwości, która spotyka Deppa. Wskazał na to, co według niego jest anty-Deppowym tekstem -  artykuł Hollywood Reporter, gdzie Mandelowie ukazani są jako odpowiedzialni mężczyźni, którzy wielokrotnie próbowali ostrzegać Deppa w kwestii jego finansów. Nie zacytowano nikogo z TMG, ale Waldman był pewien, że na artykule jest pełno ich odcisków palców. 

Waldman jasno pokazał, że końcówkę przebiegnie bez udziału Robin Baum, byłej agentki Deppa. Zacząłem przypatrywać się sprawie i Waldmanowi, by przekonać się, czy jest uczciwy. Przeczytałem, że był adwokatem Cher - piosenkarka jest chrzestną jego córki Pepper - ale pierwszym wynikiem był artykuł Business Insider pod tytułem: Oto amerykańscy ludzie na wysokich stanowiskach działający na korzyść Putina". Waldman był pierwszy na liście, opisano usługi, które wykonał dla Olega Deripaska, aluminiowego magnata i rosyjskiego oligarchy, powiązanego z rosyjskim prezydentem. 

[...]**

Waldman wszedł do gry w październiku 2016 roku, gdy klient powiedział mu, że Depp potrzebuje pomocy. TMG właśnie domagało się przejęcia jego domów w L.A. w ramach spłaty pięciomilionowej pożyczki. TMG wypełniło to jako niesądowe przejęcie, dlatego też nigdzie nie ma publicznych dokumentów. Publika nie miała pojęcia o finansowej sytuacji Deppa. 

Waldman zamierzał to zmienić. Mówi, że umówił się z Deppem na kolację w domu Eda White'a w Bel Air. White wspomniał mu, że TMG przypuściło atak na konta Deppa. Waldman wszystkiego uważnie wysłuchał i oznajmił, że zbada tę sytuację. 

Waldman i Depp szybko stali się kolegami. Kiedy Waldman znalazł przyjaciela, który był po stronie Mandelów, zadzwonił do gwiazdora i powiedział, "Tessio", cytując Abe'a Vigoda, który zdradził rodzinę Corleone w Ojcu Chrzestnym. Depp od razu zrozumiał, o co chodzi i wymamrotał "Pieprzony Tessio". 

Dwa miesiące później, pod nadzorem Waldmana, Depp wypełnił pozew przeciwko Mandelom. Depp twierdził w nim, że nie otrzymywał miesięcznych sprawozdań i często dostawał tylko ostatnie strony do podpisania. Dalej w pozwie czytamy, że - oprócz siedmiu milionów przekazanych siostrze Christi - TMG kosztowało Deppa sześć milionów dolarów, to kara, którą musieli płacić za to, że przez trzynaście lat zbyt późno składali zeznania podatkowe. 
Depp oskarżył TMG o wzięcie pożyczki w jego imieniu, w wysokości 34 milionów dolarów, ostatnia kwestia to 12,5 miliona dolarów pożyczonych na dziesięć procent przez jego adwokata Jake'a Blooma w 2014 roku. 
Przy pożyczce określono, że honorarium Christi, Blooma i braci Mandel zostało wypłacone przed spłatą pożyczki i przed tym, jak Depp zobaczył swoje honorarium za serię Piraci z Karaibów. (Ostatecznie Depp wypełnił osobny pozew przeciwko Bloomowi). Prawnicy Deppa spierali się o to, czy pożyczka wzięta z firmy Grosvenor Park była nielegalną wewnętrzną umową Blooma z Grosvenor. Z oryginalnych 12,5 milionów, według Deppa, 1,2 miliona od razu trafiło do tria, zanim jeszcze pożyczka została oficjalnie wypłacona.  

 Depp i Waldman wierzą, że ten pozew zmieni Hollywood na zawsze. Depp idzie w nim na całość i twierdzi, że TMG jest mu winna 25 milionów dolarów za nieuczciwie nabyte pięć procentów przychodów, bo TMG działali nie tylko jako kierownicy finansów, ale także jako adwokaci, co oznacza, że Depp powinien był podpisywać z nimi nową umowę przed każdym nowym filmem. (Ten sam zarzut zostanie przedstawiony Bloomowi, który wypełnił kontrpozew, zaprzeczając wszystkim zarzutom). Jako że nie miało to miejsca, Depp może odzyskać miliony. TMG twierdzi, że to najbardziej niedorzeczne oskarżenie Deppa, zapewniają, że nie działali jako jego prawnicy, bo miał już wysoko opłacanych adwokatów Blooma i Marty'ego Singera.

To domniemane pogwałcenie Sekcji 6147 kalifornijskiego statusu zadowala Waldmana i Deppa. Waldman twierdzi, że kiedy po raz pierwszy skontaktował się z TMG, Joel Mandel wciąż mamrotał, że sytuacja Deppa to "czysta hollywoodzka matematyka", gdzie gwieździe wydaje się, że wydaje to, co zarobiła, nie kalkulując podatków i honorariów agentów i menedżerów. (TMG zaprzecza, jakoby kiedykolwiek doszło do takiej rozmowy). 

Waldman jest mścicielem Deppa. "Nikt, kto wyzywa na pojedynek potwora Hollywood, nie wychodzi z tego cało" mówi mi Waldman. "Wszyscy się boją. Johnny się nie boi".  

Obóz Mendelów twierdzi, że o pozwie Deppa dowiedzieli się, gdy zostali o niego zapytani przez media, to rzadkość, bo zwykle przed wypełnieniem pozwu kontaktuje się z prawnikami drugiej strony. 

Obie strony spotkały się kilka dni później w pokoju konferencyjnym w biurze Manatt, Phelps & Phillips, w firmie, która zatrudnia Bena Chewa, jednego z prawników Deppa. Waldman mówił przez telefon, gdyż przebywał wtedy w Europie, a Chew zorganizował wideokonferencję z Waszyngtonu. 

Mendelowie nie wiedzieli, po co zwołano to spotknie: jeśli Waldman chciałby ugody, zaproponowałby to przed spuszczeniem bomby. Mandel przemówił. 

"Byłeś niedbały" powiedział i wskazał błędy w pozwie, włącznie z twierdzeniem, że finansami Deppa zajmowali się stażyści, podczas gdy zadanie to powierzono księgowemu z trzydziestoletnim doświadczeniem.  

"Fakty są tu, możesz je przeczytać" Waldman wspomina to, co powiedział przez głośnik z Monachium. "Możesz na nie odpowiedzieć".

Mendel stracił cierpliwość, tak twierdzą dwie obecne na spotkaniu osoby. 

"Kosztowałeś mnie dziesiątki milionów dolarów" powiedział Mandel. "Teraz moja kolej. Zniszczę Johnny'ego. O wszystkim się dowiedzą". (Obaj, Mendel i jego prawnik, Michael Kump, kategorycznie zaprzeczają, jakoby ten kiedykolwiek to powiedział). 

Drużyna Mandela zabrała się do wyjścia, ale na korytarzu usłyszeli głos Waldmana, pytał, czy pozostali prawnicy przejrzeli skargę. 

Zapytany, co myśli o wszystkich tych prawnych machlojkach, Depp wzrusza ramionami. "Jestem tego małą częścią" mówi. "To pieprzony Matrix. Nie oglądałem tego filmu, nie zrozumiałem scenariusza, ale tym to właśnie jest". 

Na nieszczęście dla Deppa w zeszłym roku TMG wypełniło kontrpozew. Opisano w nim aktora jako rozpieszczonego bachora, który nad sobą nie panuje. Kump podkreśla, że TMG nigdy nie została pozwana przez swoich klientów, a "Depp żył ultra ekstrawaganckim życiem, za które płacił dwa miliony miesięcznie, na co po prostu nie mógł sobie pozwolić". W pozwie stoi, że Depp dał Christi miliony, podobnie jak innym przyjaciołom i rodzinie, gwiazdor o wszystkim wiedział i nadal zatrudniał ludzi, którzy żyli na jego koszt. 

Kump kontynuuje, argumentując, że "Depp wydał miliony na armię prawników, którzy mieli go wyciągać z prawnych kryzysów" i "płacić za milczenie". Niektóre z tych zarzutów brzmią jak ciosy poniżej pasa. Jego podatki? Twierdzą, że płacono je późno, bo Depp cierpiał na ciągły brak gotówki. 

Lista wydatków przedstawiona przez TMG wygląda tak, jakby Depp oddał swój portfel dziecku z ADD. 
75 milionów za czternaście rezydencji. Wydał trzy miliony na wystrzelenie prochów Huntera S. Thompsona z armaty. 7,000 za zakup kanapy z planu Keeping Up With the Kardashians dla córki. Kupił siedemdziesiąt gitar i dwieście obrazów, w tym Basquiata i Warhola, był właścicielem czterdziestu pięciu luksusowych pojazdów i wydawał 200,000 dolarów miesięcznie na prywatny samolot. 

Potem pojawiły się ataki personalne. Według pozwu Depp zatrudniał realizatora dźwięku, który czytał mu do słuchawki kwestie na planach filmowych. Temu Depp nie zaprzecza, twierdząc, że dźwięk pozwalał mu grać samymi oczami. 

"Mam tam dudy, płaczące dziecko i wybuchające bomby" mówi Depp. "To tworzy prawdę. Niektórzy moi idole występowali w niemych filmach" mówi, zapalając kolejnego papierosa. "Wszystko musiało być w oczach. A ja czuję, że jeśli nie ma prawdy w oczach, słowa nie mają żadnego znaczenia". 

Ale to nie wyjaśnia dwunastu magazynów przeznaczonych na pamiątki z Hollywood, poświęcone głównie Brando i Marilyn Monroe. Mandel twierdzi, że Depp wydawał 1,2 miliona dolarów na to, by jego lekarz był zawsze na jego wezwanie i kolejne 1,8 miliona rocznie na całodobową ochronę, włącznie z ochroniarzami dla jego matki. (Zapytany o to, dlaczego jego mama potrzebuje ochrony, Depp odpowiedział, że to w razie, gdyby trzeba było wezwać karetkę. TMG próbowało przekonać Deppa, że zatrudnienie pielęgniarki byłoby tańsze, ale on pozostawał nieugięty). Kump twierdzi, że problemy Deppa mają podłoże psychiatryczne: "Wychodzi na to, że Depp może cierpieć na zakupoholizm, co zostanie udowodnione podczas badania psychiatrycznego"

Wracamy do Londynu, siedzę z Waldmanem, który paple przez kilka godzin o sprawie, Depp pojawia się po zachodzie słońca - nigdy nie widziałem go w świetle dnia - ubrany jak bezdomny pirat: podarte jeansy, za duża biała koszula przyozdobiona chustami. Jest sentymentalny i zarozumiały jednocześnie. 

Depp twierdzi, że TMG myli się w kilku kwestiach - na przykład, twierdzą, że wydaje 30,000 dolarów miesięcznie na wino. 

"To obraźliwe twierdzić, że wydawałem 30,000 dolarów na wino" mówi Depp. "Wydawałem znacznie więcej". 

Depp mówi, że mylą się też co do historii z armatą dla Huntera S. Thompsona. "Wystrzelenie Huntera w niebo nie kosztowało trzy miliony dolarów" mówi Depp. "Tylko pięć milionów".

Depp omawia tę kwestię. Mówi, że koszt wyrzutni wzrósł, kiedy zdecydował, że prochy Thompsona mają wzlecieć stopę wyżej niż mierzy Statua Wolności. To mogło być prawdą, ale rozejrzałem się po cenach i Depp zdaje się pleść bzdury. Wiele źródeł twierdzi, że armata kosztowała trzy miliony, ale może Depp chciał zawyżyć liczbę, na wzór Thompsona, który nigdy nie mógł się oprzeć dodaniu paru soczystych, wymyślonych detali do dobrej, prawdziwej historii. 

Nie potrzeba psychiatry, by zorientować się, że Brando i Thompson, dwie ojcowskie figury, które miały gdzieś, co myślał o nich świat, mieli ogromny wpływ na Deppa. 
Depp i Brando przyjaźnili się od 1995 roku, kiedy to wystąpili razem w filmie Don Juan De Marco. Kiedy Depp kupił wyspę na Bahamach, zrobił to, bo Brando posiadał swoją wyspę na Tahiti, i to właśnie on doradził mu, by upewnił się, że jego dom będzie się znajdował nad poziomem morza. 

Jego związek z Thompsonem był bardziej ekspresywny, łączyły ich  metakwalon i literatura. Depp był fanem dziennikarza gonzo od lat, zaprzyjaźnili się, kiedy grał Thompsona w filmowej adaptacji Lęku i odrazy w Las Vegas w reżyserii Terry'ego Gilliama z 1998 roku. Podczas pracy na planie i po niej, stali się kompanami od narkotyków. 

Czekając na kolację, Depp opowiada o tym, jak Thompson odbierał go z lotniska w Aspen. Naśladując dokładnie mimikę Thompsona, wybełkotał: "Uh, chcę, żebyś czegoś spróbował, kiedy dojedziemy do domu". 

Na Thompsona czekała fajka wypełniona klejącą żywicą. Depp się zaciągnął, a pokój odjechał. Hunter był w szoku, twierdzi Depp. "Powiedział: 'Cholera, jakieś dzieciaki mi to przyniosły, zaciągnąłem się i wyrzygałem wnętrzności'".

Depp twierdzi, że nigdy nie dowiedział się, czym była to dziwna mieszanka. Łączyła ich też encyklopedyczna wiedza w zakresie farmaceutyków. Później, tej samej nocy, lamentował nad odejściem metakwalonu. Wspominał nielegalnie pędzony metakwalon, który kiedyś brał. 

"Dodawano do niego odrobinę arszeniku albo strychniny" mówi Depp. Wstaje, a jego twarz przecina szeroki uśmiech. "Haj był wtedy natychmiastowy". Raz Depp, będąc na metakwalonie, poprosił bramkarza z Florydy, by go uderzył. "Albo chcesz się wtedy uśmiechać i być szczęśliwy z kumplami, albo się pieprzyć, albo bić" mówi. 

Depp jest żarliwym zwolennikiem narkotyków i twierdzi, że mogłyby przyspieszyć schwytanie Osamy bin Ladena. 

"Bierzesz kilka pieprzonych samolotów, ogromnych samolotów, które wypuszczają spray i zrzucasz LSD" mówi. "Nasycasz to pieprzone miejsce. Wszystko wylezie ze swojej jaskini z uśmiechem". 

Wraz ze śmiercią Brando i Thompsona Depp stracił dwóch ludzi, którzy rozumieli jego fantazyjne istnienie. 

Tu w Londynie staje się melancholijny, duma nad swoją harówką bez nich, popieprzony geniusz, który tęskni za popieprzonymi geniuszami. Kiedy życie Deppa się strzępiło, nie ma przy sobie swoich najbliższych powierników. Deppowi napływają do oczu łzy, gdy myśli o swojej samotności. "Marlon i Hunter" mówi. "Potrzebowałem ich". 

Przez ponad dekadę, co było dobre dla Johnny'ego Deppa, było też dobre dla Joela Mandela i kierownik finansowy powziął wiele kroków, by tak zostało. Zainstalował dodatkową linię w swoim domu w Los Angeles, która miała specjalny dzwonek, by Depp zawsze mógł się z nim skontaktować. Z okazji czterdziestych urodzin swojej żony Mandel zaprosił stu gości. Mimo to zadzwonił do Deppa i powiedział mu, że opuści przyjęcie, jeśli Depp będzie chciał porozmawiać o swoich finansach. 

W dobrych czasach Mandel powiedział Deppowi, że jego celem jest zabezpieczenie jego finansów, tak, by nigdy nie musiał sam płacić rachunków. Nigdy nie doszli do tego punktu. Według TMG oszczędności Deppa nigdy nie starczały na dłużej niż pół roku. Zrobiło się jeszcze gorzej, gdy rozpoczęła się jego przygoda z serią Piraci z Karaibów, to Jack Sparrow zamienił go w globalną markę z figurką i zyskami sięgającymi 30 milionów dolarów. Ale gust Deppa stał się bardziej dziki, a codzienne rozmowy Mandela i Christi oscylowały wokół powstrzymania Deppa przed kupnem kolejnego domu, albo znalezieniem roli, która pozwoliłaby mu kupić nowy dom.  

Oprócz Christi, Depp nie mógł liczyć na poradnictwo nikogo z rodziny - zdawali się być największą przyczyną jego finansowego fiaska. Znad kanapki z tuńczykiem i kukurydzą - ulubioną Deppa - mówi o studni bez dna, jaką stała się farma Betty Sue w Owensboro. Zaraz po jej kupnie, mówi, druga siostra Deppa i jej mąż wprowadzili się tam i zostali zatrudnieni do zajmowania się przybytkiem. W końcu do płac doszedł też ich syn. (W tym samym czasie Depp wspierał finansowo byłą partnerkę Vanessę Paradis i dwójkę ich dzieci, Jacka i Lily Rose, którzy mieszkają we francuskiej willi, którą kupił dla nich Depp). 

Według Deppa, po latach trzymania go w ciemności, Mandel oznajmił mu, że wydatki jego rodziny z Kentucky wymknęły się spod kontroli. Depp poprosił, by ten przysłał mu dokument z ich wydatkami. Był w charakteryzacji Jacka Sparrowa, kiedy przyszły papiery i poprosił asystenta, by je wydrukował. Ten odpowiedział, że nie może tego zrobić. 

"To ponad dwieście stron" oznajmił asystent. 

Depp zadzwonił do Mandela i zapytał, co się dzieje.

"Moja siostra kupowała torebki dla mamy, która była przykuta do łóżka" wspomina Depp. "Biżuterię, to, tamto, wszystko". 

W 2013 Depp dowiedział się, że Betty Sue ma nieuleczalnego raka. Przeniósł ją do Los Angeles i wynajął dom, za który płacił 30,000 dolarów miesięcznie i który znajdował się niedaleko jego posiadłości. Stan Betty Sue zaczął się polepszać, Depp poinformował Mandela, że można zakończyć wynajem, a Betty Sue wraca do Kentucky. Ale ciągle naliczano mu tych 30,000, bo, według Deppa, Mandel zapomniał anulować wynajem. 

Betty Sue zmarła w 2016 roku. Zapytałem Deppa, czy sprzedał jej farmę. Powiedział mi, że jego rodzina nadal tam mieszka. 

"Myślą, że będę się nimi zajmował do końca życia i że farma jest teraz ich" mówi. "Niczego takiego nie obiecywałem". 

Potem zadałem pytanie, które wydawało się logiczne: Dlaczego Depp nie zadzwonił do swojej rodziny, nie zbuntował się i nie pociął ich kart kredytowych? 

Depp marszczy brew. Był przekonany, że to należało do obowiązków TMG: "Za to im płacę". 

Jak na ironię, Mandelowie twierdzą, że nic nie uszczęśliwiłoby Joela Mandela bardziej niż odcięcie rodziny Deppa od kart kredytowych, ale Johnny nie potrafił pociągnąć za spust. W hotelu patrzę na sądowe dokumenty Deppa. Wśród oskarżeń pod adresem Mandelów nie ma słowa o farmie w Kentucky. 

Sprawa Deppa opiera się w dużej części na tym, że trzymano go w nieświadomości do momentu aż było za późno, mimo iż oprócz niego prawo do autoryzowania nowych wydatków miała też jego siostra Christi. Mandelowie zaprezentowali serię e-maili i notatek, które podważają argument Deppa. W 2008 Depp zamierzał kupić dom przylegający do jego posiadłości w Hollywood Hills. Mandel zasugerował, że to nie jest dobry czas na kupno domu, ale będzie to możliwe, jeśli zrobią inne cięcia. Depp odpisał: "Musimy kupić ten dom". 

W tym samym e-mailu łaje Mandela za wysyłanie mu zbyt wielu masywnych paczek ze zbyt wieloma informacjami i był całkowicie skołowany w kwestii swoich finansów. 

Jest więcej znaków świadczących o tym, że Depp wiedział, iż jego sytuacja była chronicznie ryzykowna. Mandel napisał do niego znowu w 2008 roku, gdy zbliżała się Wielka Recesja. W tym samym mailu, w którym Depp nalegał na kupno domu, mówił, że rozmawiał ze swoją agentką. Bloomem, adwokatem i dokonał sprostowania: "Zadzwonię do Tracy i Jake'a i przygotuje ich do przygotowania absurdalnych umów, by wypełnić szklankę i sprawić, by się przelewała". 

Pracownikowi TMG zlecono próbę umiarkowania wydatków Deppa na domy. W styczniu 2009, Depp skontaktował się z Mandelem i zażądał, by odsunięto pracownika od jego konta, bo ograniczył jego wydatki. Nieco później tego samego roku, zgodnie z notatkami Mandela, które służą mu za dowody, Mandel zasugerował, że powinni się spotkać i omówić jego sytuację finansową, która pogorszyła się jeszcze bardziej, ponieważ Depp wydał środki na następny rok. Ale następnego dnia Christi zadzwoniła do Mandela i powiedziała, że Depp nie chce tego omawiać i wie, co ma robić. 

Zgodnie z notatkami Mandela, Christi zadzwoniła i powiedziała: "Wie, że musi teraz harować", by utrzymać swój styl życia i chce, by Mandel zrobiło wszystko, co konieczne, by wyciągnąć go z kłopotów. 

W listopadzie Mandel i Christi kontaktowali się w kwestii pożyczki, którą trzeba było zaczerpnąć, by pokryć zobowiązania Deppa, zanim ten otrzyma gażę za kolejny film. Christi odpowiedziała, że ciężko jest zachęcić Deppa do podpisania dokumentów: "Wyszedł, zanim zdążyłam poprosić go o podpis... zawsze ktoś przy nim jest, nie mogę zostać z nim sam na sam...". 

Mandel znów napisał e-maila do Deppa, poprosił, by kontrolował swoje świąteczne wydatki. Depp odpisał mu 7 grudnia 2009 roku:

"Drogi Joelu, po pierwsze dziękuję za zajęcie się wszystkim. Po drugie, robię, co w mojej mocy, w kwestii świątecznych wydatków, ale tak niewiele mogę, a chcę dać swoim dzieciom i rodzinie możliwie najlepsze święta, oczywiście z rozsądkiem. Ale co do samolotu... Nie mam teraz wielu opcji. Komercyjny lot z paparazzi na ogonie to byłby pieprzony koszmar ogromnych rozmiarów... Co jeszcze mogę zrobić? Chcesz, żebym sprzedał jakieś dzieła sztuki? Zrobię to. Chcesz, żebym sprzedał coś jeszcze? Nie ma sprawy... co?".

W styczniu 2010, według papierów sądowych, Mandel nadal nakłaniał Deppa do wzięcia pożyczki. Powiedział Christi, że "jesteśmy prawie 4,000,000 dolarów na minusie". Depp ostatecznie podpisał papiery. 

Depp był uparty, nawet wtedy, gdy jego przyjaciele próbowali go ratować przed nim samym. W 2010 założył swoją własną wytwórnię Unison Records, ale do 2014 straciła coś pomiędzy 4 i 5 milionami dolarów. Jego przyjaciel Bruce Witkin, prezes wytwórni, przeprosił za straty i zasugerował, by zakończyć działalność, zwracając się do Deppa pseudonimem Baha. Depp odpisał Bwoosiemu aka Witkinowi, kazał mu pracować dalej, twierdził, że świat potrzebuje dwudziestu lat, by nadążyć za jego geniuszem. Wytwórnie zamknięto rok później. 

Wydatki Deppa nie zmalały z wiekiem. Mandel zorganizował spotkanie w 2012 roku - w pozwie nazwano je przyjściem do Jezusa- w którym wziął udział on, Depp i Bloom, w kompleksie Deppa w Hollywood Hills, gdzie posiada pięć domów, które połączył w jedną posiadłość. Mandel zaplanował spotkanie na popołudnie, kiedy to Depp miał otwarty umysł. Joel Mandel zaprezentował Deppowi jednostronne podsumowanie jego sytuacji i oznajmił, że coś musi się zmienić, albo finanse jego i jego dzieci będą narażone na niebezpieczeństwo. Depp niechętnie zgodził się sprzedać jacht, ale do końca ich znajomości na to narzekał. 

Przyjście to Jezusa było początkiem końca, choć relacja balansowała na krawędzi jeszcze przez trzy lata. Według kontrpozwu w 2015 Mandel jeszcze raz zaapelował do Deppa w kwestii jego okropnej sytuacji i Depp odpowiedział wiadomością: "Jestem gotów zmierzyć się z muzyką, nieważne jak... Wiem, że jest wyjście z tej dziury i jestem zdeterminowany do tego, by ją opuścić".
Nie polepszyło się. W sierpniu 2015 roku Mandel powiedział pracownikowi Deppa, że trzeba wprowadzić nowe zasady kontroli wydatków podczas podróży, obejmujące wynajem samochodów i ich serwisowanie. 

Nieco później tego samego roku Mandel i jego doradca powiedzieli Deppowi, że musi zagrać w dwóch filmach i sprzedać Hameau, posiadłość w St. Tropez, i musi to zrobić szybko, by pokryć milionowe pożyczki, które zaciągnął na poczet spłaty poprzednich długów. Ta wiadomość przykuła uwagę aktora. Depp zapytał, czy jest bankrutem. 

Depp wrócił do zmysłów. Najpierw zgodził się sprzedać Hameau, ale zmienił zdanie po telefonie od córki Lily Rose, zapłakana błagała go, by nie sprzedawał domu, w którym spędziła dzieciństwo. Rozdarty Depp wyładował frustrację na Mandelu: "Słuchaj, usiądziemy razem i wyjaśnisz mi to gówno, bo nie doceniam telefonu o jedenastej" Depp wspomina, co powiedział Mandelowi. "Jeśli masz do mnie dzwonić, dzwoń o trzeciej". 

Dla Deppa wysyłanie tekstów z przeprosinami nie było niczym nowym. Depp nie mógł się zdecydować w kwestii Hameau, a posiadłość była wyceniona na ledwo 13 milionów dolarów, potem cena skoczyła do 27 milionów, znak, na który Depp nie był gotowy. Złamał obietnicę i nie udostępnił domu potencjalnym kupcom. W tym samym czasie kupił w Singapurze garnitury warte 108,000 dolarów, tak twierdzi ktoś, to z nim tam był. 

W styczniu 2016 Mandel poinformował Christi, że pozostało im trzydzieści dni płynności finansowej. Sytuacja była tak desperacka, że Mandel powiedział pracownikom Deppa, by przestali wydawać pieniądze na rośliny. Sfrustrowany Depp chciał przejrzeć swoje konta. Mandel nie miał z tym problemu. Depp nadal zapewniał, że ufał Joelowi Mandelowi, w lutym napisał mu, że darzy go wielką miłością. Potem kontakt nagle się urwał. Depp zwolnił TGM dziesięć dni później, w marcu 2016 roku i rozpoczęła się prawna wojna. 

W naszej rozmowie w Londynie temat paskudnego rozwodu Deppa z Heard jest zakazany, jednak jest nierozerwalnie związany z problemami Deppa. Zanim Depp poznał Heard, jego relacje z kobietami były pełne rycerskości. Kiedy Penélope Cruz powiedziała Deppowi, że jest w ciąży tuż przed rozpoczęciem zdjęć do Piratów z Karaibów, zastanawiała się, czy nie porzucić projektu. Depp powiedział jej, że to niedorzeczne. "Chronił mnie każdego dnia, zanim skończyliśmy kręcić, byłam już w szóstym miesiącu" mówi Cruz. "Nigdy tego nie zapomnę". 

Depp i Heard poznali się na planie filmu Dziennik zakrapiany rumem, dziwnej, nieudanej ody do wczesnych lat twórczości Huntera S. Thompsona. Christi była przeciwko ich małżeństwu, co wprowadziło napięcie do jej relacji z bratem; ostatnia stała łącząca Deppa z prawdziwym światem została przerwana. Depp, co czytamy w pozwie TGM, wydał milion dolarów na wesele, które dobyło się na jego wyspie na Bahamach. 

20 maja 2016 zmarła matka Deppa. Następnej nocy Heard zadzwoniła do iO Tillett Wright, artystki i przyjaciółki pary i poprosiła, by ta zadzwoniła na 911. Wright napisała później na swojej stronie "Słyszałam, jak Depp mówił, "Co jeśli pociągnę cię za włosy?'". 

Wright zadzwoniła na policję i sfotografowała posiniaczoną twarz Heard. Wright napisała również: "Przemoc zaczęła się od kopniaka w prywatnym samolocie, potem były pchnięcia i ciosy, aż do grudnia, wtedy opisała pełnoprawną napaść, gdy się obudziła, jej poduszka była zakrwawiona. Wiem, bo poszłam do ich domu. Widziałam tę poduszkę na własne oczy. Widziałam rozbitą wargę i włosy na podłodze". 

Dwa dni później Heard wypełniła pozew o rozwód, była to wigilia pogrzebu matki Deppa. Tego samego lata TMZ opublikował w sieci nagranie, na którym Depp rozbija szafki i nalewa sobie wielki kieliszek wina. Kiedy zorientował się, że Heard go nagrywa, złapał jej telefon i roztrzaskał. Para doszła do porozumienia w sierpniu i opublikowała wspólne oświadczenie: "Nasz związek był intensywnie namiętny i momentami nieprzewidywalny, ale zawsze łączyła nas miłość. Żadna ze stron nie wysuwała fałszywych oskarżeń dla korzyści finansowych. Nikt nie miał zamiaru nikogo skrzywdzić fizycznie lub emocjonalnie".

Heard otrzymała 7 milionów dolarów i oboje podpisali umowę o poufności. Zanim przyleciałem, Waldman poinstruował mnie, że Depp nie może mówić o Heard ze względu na NDA. 

Nazwisko Heard trafiło na nagłówki w Londynie, gdy J.K. Rowling opublikowała oświadczenie - w następstwie ruchu #MeToo - w którym wyjaśniła, dlaczego nie zwolniła Deppa z filmu Fantastyczne Zwierzęta. "Kiedy Johnny Depp został wybrany do roli Grindelwalda, uznałam, że będzie w niej wspaniały. Jednakże w trakcie kręcenia zdjęć do pierwszej części filmu w prasie pojawiły się historie, które głęboko zmartwiły mnie i wszystkich zaangażowanych w pracę nad serią... Rozumiejąc zaistniałe okoliczności, zarówno ja jak i ekipa filmowa nie tylko czujemy się komfortowo, ale i ogromnie cieszymy się z tego, że to Johnny zagra główną postać w filmach". 

Nieco później tej samej nocy Depp opowiedział mi o przeszywającej depresji, która dotknęła go, gdy jego prywatne i finansowe życie legło w gruzach. 

"Byłem tak zdołowany, jak to tylko możliwe" mówi Depp martwym głosem. "Kolejny krok przedstawiał się następująco 'Pojedziesz gdzieś z otwartymi oczami i będziesz tam żył z zamkniętymi'. Nie byłem w stanie codziennie znosić tego bólu".

Pojechał w trasę z Hollywood Vampires i zdecydował się spisać swoje wspomnienia na starej maszynie do pisania, jak jego idol Thompson. 

"Lałem sobie rano wódkę i zaczynałem pisać, przestawałem dopiero wtedy, gdy już nic nie widziałem przez napływające do oczu łzy" mówi. Wyciera oczy rękawem starej, białej koszuli i kontynuuje swój monolog. "Przez cały czas próbowałem zrozumieć, co takiego zrobiłem, by sobie na to wszystko zasłużyć. Próbowałem być dla każdego dobry, pomagałem każdemu, z każdym byłem szczery". Przerywa na moment. "Dla mnie prawda jest najważniejsza. A mimo to to wszystko się stało". 

Ciężko mi było uzyskać odpowiedź na to, jak to się stało, że Christi otrzymała 7 milionów, a jego asystent Nathan Holmes niemal $750,000 bez jego wiedzy. Depp twierdzi, że Christi była "kozłem ofiarnym" braci Mandel, nie wchodzi w dalsze szczegóły. Bliscy przyjaciele Deppa powiedzieli mi później, że relacja Deppa z Christi mocno ucierpiała, gdy ten ożenił się z Heard bez intercyzy. "Odciął się od ludzi, którzy się o niego troszczyli" mówi mi osoba od dawna z nim związana. Ktoś, kto kiedyś był z nim blisko, dodał, że Depp nie wiedział o tym, że jego siostra dostawała aż tyle pieniędzy. 

Depp powiedział mi, że Holmes nigdy ni otrzymał 750,000 dolarów. "Nie dostał wszystkiego" mówi Depp. Nieco później Waldman powiedział mi, że Depp był skołowany, a Holmes faktycznie otrzymał całą sumę. (Oboje, Holmes i Christi nadal pracują dla Deppa, z siostrą prowadzi firmę Infinitum Nihil). 

Najważniejszym aspektem rozprawy będzie decyzja sądu w sprawie tego, czy informowanie Christi o finansach Deppa było równoznaczne z informowaniem samego Deppa. Wśród dowodów TMG znajduje się mail, w którym Christi powiedziała pracownikowi Mandela, żeby nie zawracał głowy jej bratu, bo to ona jest "jego źródłem informacji". Kiedy Mandel próbował wykorzystać zyski Christi do spłacenia pożyczki, jak twierdzi osoba zaznajomiona z transakcją, Depp się wściekł i kategorycznie się temu sprzeciwił, ludzie bałamuceni przez swoją firmę menadżerską, rzadko tak postępują. 

Zdaje się, że strategia Deppa to typowa hollywoodzka obrona: nie poświęciłem tej kwestii należytej uwagi, a ludzie, którzy mieli to robić, obrabowali mnie. Mówi mi, że żeby dobrze grać ekscentryków, nie mógł się przejmować światem zewnętrznym. (Tim Burton twierdzi, że grając Williego Wonkę, Depp inspirował się Anną Wintour i Michaelem Jacksonem). 

"Kiedy przynoszono mi coś do podpisania - a czasem się to zdarzało - podpisywałem to o tak" mówi Depp i podpisuje wyimaginowany dokument prawą ręką, podczas gdy jego głowa odchyliła się na lewo, a wzrok skupił na londyńskim mroku. "Nie chciałem wiedzieć, co było w tych papierach, bo ufałem tym ludziom". 

Nieco później wykrzywia twarz: "Teraz czytam wszystko, co podpisuję".  

Po wizycie w Londynie otrzymałem dostęp do niektórych umów Deppa, włącznie z tą na pożyczkę w wysokości 10 milionów dolarów. Wszystkie warunki pożyczki były podsumowane na ostatniej stronie, gdzie widniał jego podpis. Depp musiał podpisywać to z zamkniętymi oczami, by je przegapić. 

Wygląda na to, że Johnny Depp będzie potrzebował czyjegoś wsparcia. Jedna osoba niemal została przed tym powstrzymana. 28 lutego 2017 roku, Janine Rayburn otrzymała list od Michaela Kumpa, prawnika TMG:

"Piszę, by dostarczyć pani kopie umów, które zwarła pani z TMG 3 grudnia 2010 roku...". 

List nie przyszedł przypadkowo. Rayburn to była pracownica TMG, która zajmowała się finansami Deppa. Miała właśnie zeznawać w sprawie pozwu. List Kumpa to była uprzejma groźba, sugestia, że zeznawanie będzie równoznaczne ze złamaniem warunków umowy z 2010 roku, podpisanej z TMG przed odejściem. 

Rayburn pozostała niezłomna i złożyła zeznania dwa dni później. Szybko wyszło na jaw, dlaczego Kump chciał powstrzymać jej zeznania. Rayburn pracowała dla Deppa od 2008 do 2010 roku i twierdzi, że widziała rzeczy, które nie były do końca uczciwe. Według jej zeznań, zaczęła się martwić, kiedy poproszono ją, by podpisała dokumenty bez obecności Deppa czy Christi - co jest niezgodne z panującym w Kalifornii prawem. Rayburn zaniosła dokumenty do biura Mandela i położyła je na biurku. 

"Nie mogę tego zrobić" powiedziała mu. 

Według niej, Mandel twierdził, że Christi złoży podpis nieco później, mimo to Rayburn nadal odmawiała. (Prawnik Mandela zaprzecza, jakoby taka sytuacja miała kiedykolwiek miejsce i że ten odbywał dalekie podróże na plany filmowe, byle tylko uzyskać podpis Deppa). W tym samym czasie Rayburn zauważyła, że wydatki Christi były opłacane z konta Deppa: ślub jej córki, czynsz i hipoteka. Dwukrotnie prosiła Christi, by to wyjaśniła. "To mój brat. Moje pieniądze, to jego pieniądze. Jego pieniądze, to moje pieniądze" odpowiedziała Christi.  Rayburn twierdzi, że pytała Mandela o tę dziwną sytuację z Chiristi i Deppem, ale skomentował to jedynie wzruszeniem ramion. 

Próbując udowodnić słuszność sugestii  Rayburn, jakoby niektóre podpisy Deppa były sfałszowane, Waldman podesłał mi dwa z nich. Jeden z 2010 roku rzekomo podpisany przez Deppa, gdy ten przebywał za granicą. Podpis jest pospolity i łagodny. Potem Waldman przysłał mi więcej obecnych podpisów, które są ekstrawaganckie i cudaczne. Na pierwszy rzut oka wydają się podobne. Depp się z tym nie zgadza. Napisał do Waldmana: "Ktoś chciał sprawić wrażenie, że ten podpis został wykonany szybko, JAK TO JEST Z MOIM PODPISEM, ale... to wygląda jak starannie wykonany, przećwiczony podpis, nie ma w nim niczego organicznego. Te kształty nie WYSZŁY SPOD MOJEJ RĘKI!!!". 

Podczas zeznań Rayburn jeden z prawników Deppa zapytał, czy ten był informowany o swoich wydatkach. "Nie wierzę w to, że Johnny był świadomy swojej sytuacji finansowej" powiedziała Rayburn. "Z tego co wiem, nie wysyłano mu danych finansowych". 

Rayburn została zwolniona z TMG w 2010 roku, ponieważ, jak jej powiedziano, "nie pasowała do firmy". Mimo to poproszono, by została jeszcze trzy tygodnie i przeszkoliła swojego następce. Zdziwiona zwolnieniem - otrzymała rekompensatę w wysokości 40,000 dolarów - napisała dwustronicową notatkę opisująca jej współpracę z Deppem: "Joel mówi, że pijany JD podpisze wszystko". (Prawnik Mandela zaprzeczy, jakoby jego klient mówi cokolwiek o problemach Deppa z alkoholem). 

Prawnik Deppa otrzymał także e-mail od pracownika Deppa, relacjonował w nim moment, kiedy to Rayburn twierdziła, że Joel Mandel musiał się skonfrontować z Deppem w sprawie jego pogarszającej się sytuacji, ale zdenerwował się i "wrócił do domu z półpaścem". Pracownik napisał, że wypłata podchodząca od Disneya, uratowała Mandela przed rozmową ze swoim klientem. (Osoba bliska Mandelowi twierdzi, że ten nigdy nie miał półpaśca). 

Prawnik Mandela podważa też wiarygodność Rayburn. Przyznała, że fakt, iż nie widziała, jakby Depp otrzymywał miesięczne sprawozdania, nie oznacza, że nie były mu one wysyłane. By zwiększyć dystans między nią i Deppem, prawnik Mandela zapewnia, że ta rozmawiała z Deppem tylko dwa razy i mówili wtedy o jego koncie na eBayu. Prawnicy Mandela zauważają, że fałszywie przedstawiła swoje wykształcenie (utrzymywała, że miała licencjat z biznesu, co nie było prawdą) i nie była członkiem ekipy TMG, która regularnie zdawała Deppowi relację ze stanu jego finansów. 

Mimo to jej zeznania pozostawiły ślad. Rayburn miała je kontynuować, ale już pierwszego dnia Kump usłyszał wystarczająco dużo. Zakończył jej zeznanie, mimo sprzeciwu prawników Deppa. 

W swoim pozwie Depp utrzymuje, że Mandel wykorzystywał poufne informacje. Jak twierdzą jego prawnicy, Mandel przekazał, nic mu nie mówiąc, 1,5 miliona z pieniędzy Deppa Lionheart, funduszowi inwestycyjnemu, które po części należy do braci Mandel.
Waldman twierdzi, że TMG nigdy nie ujawniło, że są właścicielami Lionheart. (TMG zapewnia, że było kilka takich rozmów). W 2008 roku Mandelowie zwrócili na konto Deppa 1,5 miliona dolarów z miniaturowym zyskiem w wysokości 32,000 dolarów. Zwrot Deppa to marne 0.3 procenta, drużyna Mandela twierdzi, że było tak, dlatego, że Deppowi zawsze brakowało gotówki i potrzebował pieniędzy, a rynek się walił przez Wielką Recesję. 

Chroniczne opóźnienia w płaceniu podatków Deppa działają na niekorzyść TMG. 

"Nie miałem o niczym pojęcia" mówi Depp, w jednym z tych momentów, kiedy wygląda na zmartwionego. "Jeśli świadomie nie płacisz Stanom Zjednoczonym podatków, ktoś cię dorwie i wręczy rachunek, i prawdopodobnie pójdziesz siedzieć". 

Podczas gdy Mandelowie twierdzą, że wszystko było winą problemów Deppa z płynnością finansową, Miriam Fisher, prawniczka zajmująca się podatkami, zatrudniona najpierw przez TMG, a potem przez Eda White'a, sugeruje, że TMG miało dwie opcje: doprowadzić finanse klienta do porządku, by mógł zapłacić na czas, albo pożyczyć pieniądze, a nie traktować urząd podatkowy jak bank. "TMG miało wiele opcji, a wybrali najgorszą: zrobili z IRS swojego wierzyciela". 

Uwaga, którą przykuł pozew Deppa, sprowadziła na TMG niechciane zainteresowanie, firma zawsze starała się działać po cichu. The Wall Street Journal poinformował, że zarówno SEC jak i IRS przygotowują się do śledztwa w sprawie domniemanych oszustów braci Mandel. (Prawnicy Mandela są przekonani, że to Waldman poinformował agencje; Waldman temu zaprzecza). 

Czy owe śledztwa do czegokolwiek doprowadzą, tego nie wiadomo - nic się jeszcze na ten temat nie ukazało - ale nie ma wątpliwości co do tego, kogo Mandelowie winią ze swoje problemy: Johnny'ego Deppa. Prawnicy TMG opublikowali oświadczenie:

"W ciągu 30 lat działalności żaden obecny, jak i były klient TMG, nie składał żadnych skarg, tylko Johnny Depp, który nadal rozsiewa podłe, bezpodstawne kłamstwa na temat firmy. TMG będzie się energicznie bronić i obali wszystkie sfabrykowane zarzuty Deppa". 

Trzeciego dnia wróciłem do hotelu, by wziąć gorący prysznic i się przebrać przed powrotem do rezydencji. 

"Mogłeś tu zostać" mówi Depp. 

Kiedy powiedziałem mu, że musiałem zmienić bieliznę, uśmiechnął się szeroko. 

"Dlatego zawsze noszę dwie pary" mówi z uśmiechem. "Teraz mam na sobie sześć prezerwatyw". Śmieję się, co zachęca go do dalszych żartów. "Masz też koferdam, jeśli potrzebujesz". 

Wszyscy jesteśmy w swoim towarzystwie skołowani, niektórzy są pijani. Może to przez alkohol i haszysz, ale Depp wydaje się szczęśliwy z tego, że ma towarzystwo, mimo iż wymęczyłem go pytaniami o jego sprawę. Ktoś powiedział, że nie cierpi Oasis. To wystarczyło, by Depp chwycił gitarę akustyczną, poświęcił 20 minut na jej nastrojenie i zaczął grać pierwsze dźwięki Wonderwall. Boli mnie głowa, ale od razu widać, że gitara przynosi mu ukojenie, zabiera do młodzieńczych lat, kiedy był młodym aktorem, a nie żartem: odizolowanym bankrutem, który jest tylko o jeden błąd od wyrzucenia ze swojego przemysłu.  

Opowiada o dniach młodości, kiedy to mieszkał z kilkoma współlokatorami we flophousie. Pewnego razu, po zakończeniu poprzedniej nocy w tanim motelu w Venice Beach, Depp wrócił do domu. 48 godzin później wszyscy drapali się poniżej pasa. Odbyła się narada: "Swędzi nas. Dlaczego nas swędzi?".

Depp ogolił całe ciało. Przypatrywał się wszom łonowym przez lupę. 

"Wyglądają jak kraby". Śmieje się. "Rozdałem wszystkim świerzb" mówi Depp, zaciągając się papierosem. "Wiesz, jak ciężko jest powiedzieć to swoim współlokatorom?" Jego głos przypomina teraz Kramera z Kronik Seinfelda. "Uh, złapałem świerzb w hotelu, przysięgam. Przepraszam, stary". 

Wspomina wycieczkę do apteki po Kwell, lek zwalczający świerzb. "Facet rzucił wtedy na głos: Ile kosztuje Kwell?". 

Wszyscy się śmieją, ale Depp jeszcze nie skończył. 

"Mój współlokator nie mógł wiele powiedzieć. Rabował banki". Mówię mu, że to brzmi jak bujda, ale Depp kazał mi go sprawdzić. 

"Był bandytą z kucykiem" mówi. "Rabował banki tylko w Beverly Hills". 

Sprawdziłem to na telefonie, w L.A w tamtym okresie faktycznie grasował bandyta z kucykiem. Depp kiwnął głową, gdy pokazałem mu potwierdzenie. 

"Mówiłem ci" mówi. "Ja nie kłamię". 

Noc zamieniła się we wczesny poranek. Delikatny śnieg zaczął podać na podwórko, na którym nikt ze świty Deppa nie postawił nogi podczas całego pobytu. 

Wiosna ukazała się prawnikom Deppa w nieładzie. W kwietniu, dowiedzieli się, że zostali zwolnieni, a ich miejsca zajęła mało znana firma z Orange County. Trzy tygodnie później, Ben Chew wrócił i połączył siły z Waldmanem. Jakby tych problemów było mało, Depp został pozwany przez swoich amerykańskich ochroniarzy za zwlekanie z pensją, twierdzą, że musieli uświadamiać Deppa, że "ma na twarzy resztki nielegalnych substancji" w miejscu publicznym. Po wielu opóźnieniach, 26 maja, Depp w końcu złożył zeznania. Proces ma się odbyć w sierpniu. Co będzie potem, można tylko zgadywać. 

Dziką kartą jest Christi. Nie udzieliła żadnych publicznych wyjaśnień i nikt jej o nic nie oskarżył. Ale sedno sporu leży w tym, jak duży wpływ miała na finanse Deppa. 

Eksperci twierdzą, że pozew mógł kosztować Deppa miliony, a jego szansę na odzyskanie pieniędzy są wątpliwe. Waldman ciągle wychodzi z alternatywnymi teoriami, w których pojawia się malezyjski bank, superagent z Hollywood i inwestorzy z Bliskiego Wschodu, nic nie jest poparte dowodami - może uda mu się je zebrać przed rozpoczęciem procesu. Depp spędził święta we Francji, zimę na Bahamach i większość wiosny w Hollywood. Nigdy nie sprzedał Hameau, ani żadnej innej posiadłości. Wydaje się nieskłonny do kompromisów, nie chce się też przyznać do porażki. 

"Nigdy, przenigdy nie byłem tyranem" mówi mi Depp. "Nikogo nie skrzywdziłem. Kiedy byłem dzieciakiem, uczono mnie, bym nie wszczynał bójek, ale jeśli ktoś mnie pchnie albo wejdzie z buciorami w moje życie, muszę bójkę zakończyć. Dokładne słowa mojej mamy, "Przyłóż im pieprzoną cegłą". 

Depp mówi, że walczy dla dzieci, Jacka i Lily Rose, modelki Chanel. 

"Mój syn musi słuchać w szkole tego, jak to jego stary stracił wszystkie pieniądze, to nie jest w porządku" mówi Depp. Przeciera oczy dłońmi poplamionymi tytoniem. Mówi, że jednym z momentów, w których czuł największą dumę, był ten, w którym Jack oznajmił mu, że założył zespół, a Depp zapytał jak się nazywają. 

"Dzieciak odpowiedział 'Clown Boner' ". Depp uśmiecha się dumnie. "Nie potrzebujemy testów na ojcostwo. To mój dzieciak". 

Depp opowiada chaotycznie o tym, co chce zrobić, kiedy sprawa sądowa dobiegnie końca. Jest pewna francuska książka, której adaptację chce wyreżyserować. Opowiada o człowieku, który traci żonę, traci wszystko, a potem zapisuje się do domu starców, mimo iż ma dopiero czterdzieści lat. 

"Nosi tytuł Happier Days" mówi mi Depp. (Nie można tego mylić z dokumentem o Keithie Richardsie, który jest w połowie gotowy, a nosi roboczy tytuł Happy). 

Teraz przeskakuje do dumania o remake'u Titanica nakręconym w wannie. 

"To byłoby świetne, ale Hollywood już nie podejmuje ryzyka" mówi Depp, wzdychając. 

Chcę iść do domu, ale nie chcę stamtąd wychodzić. Jeden z najsławniejszych aktorów na świecie pali teraz ze swoim prawnikiem, a jego kucharz przygotowuje posiłek, ochroniarze oglądają telewizję. Nie ma przy nim osoby, która nie dostawałby od niego pieniędzy. 

Światło zaczyna wpadać przez okna. Waldman kładzie się spać. Rano leci do Szwajcarii na narty z Olegiem Deripaską. Widzę w tym szansę do wyjścia. Depp szuka ochroniarza, który zamówi dla mnie taksówkę, ale nikt nie odpowiada na jego pukanie, więc mnie odprowadza. 

"Dzięki za przybycie" mówi Depp. "Może dostaniesz za to Pulitzera."

Przez kolejnych 15 minut Depp próbuje otworzyć bramę do swojej fortecy. Wciska guziki, pcha płot, ale nic się nie dzieje. Jest zagubionym chłopcem, który nie znajdzie drogi do domu przed zapadnięciem zmroku. W końcu mówię mu, że mogę przeskoczyć przez ogrodzenie. Wspinam się i zeskakuję. Mówimy sobie dobranoc przez pręty. 

"Trzymaj się, stary" mówi. Przez chwilę milczy. "Dziękuję, że mnie wysłuchałeś". 

Odwraca się i wraca do swojego ekskluzywnego więzienia, popycha ciężkie drzwi. Po chwili zatrzakują się za nim. 



*Mam co do tego zdania pewne wątpliwości. Nie jestem zaznajomiona z terminem face doctor, a Internet nie pomógł mi w tej kwestii, więc starałam się działać na tzw. logikę.
**Tu pojawił się fragment opisujący skandal związany z powiązaniami Trumpa z Rosją, który zdecydowałam się opuścić, bo nie dotyczył Deppa.  



5 komentarzy:

  1. Ciekawe ile w tym wszystkim prawdy. Jakoś nie chce mi suę wierzyć, że takie rozmowy Deppa z innymi ludźmi śmigają po necie, o jego problemach finansowych, czy innych. Choć jeśli rodzina na nim tak żeruje, no to widać nie liczą się z nim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śmigają, te maile pochodzą od TMG. Nie wiem tylko, czy przekazali je bezpośrednio autorowi artykułu, czy ten zaczerpnął je z dokumentów sądowych.
      Kiedy w grę wchodzą duże pieniądze, nawet najbliższa rodzina bywa chytra.
      Wiele z tego faktycznie pasuje do Johnny'ego, ale myślę, że niektóre kwestie zostały mocno podkoloryzowane. To z pewnością nie jest rzetelny artykuł, a raczej coś, co miało pokazać Deppa w niekorzystnym świetle.

      Usuń
    2. Usiłuję rozszyfrować, jakie były intencje autora tego artykułu. Może poszedł po tropie: "jeśli będzie szorstko, wyjdzie prawdziwiej", nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że życzliwy nie był. Nie chodzi mi o to, by oskarżać tu kogokolwiek o kłamstwo, ale kawałki takie, jak podkreślanie, ile czasu Johnny stroi gitarę, albo fakt, że nie wie, jak obsługiwać pilota do bramy w wynajętym domu, jawią mi się po prostu nie tyle jako szczegóły ubarwiające i urealniające opowieść, co jako złośliwości.

      Usuń
    3. Też nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest tam kilka niepotrzebnych uszczypliwości, ale to chyba znak naszych czasów - dziennikarze próbują udawać sarkastycznych bystrzaków. Ten zrobił dokładnie to, co zarzucał Deppowi i Thompsonowi: ubarwił rzeczywistość. To mógłby być naprawdę świetny artykuł pokazujący nieznaną dotąd stronę Deppa, jednak autor wolał pójść w stronę taniej, tabloidowej sensacji i skupić się na tym, co było już w mediach przetwarzane wielokrotnie przez podrzędne szmatławce. Wspominając poprzednie artykuły o Deppie pojawiające się w Rolling Stone, jestem mocno rozczarowana.

      Usuń
  2. Ten artykuł to jak mocno naciągany. Okej, może i tam jest trochę w tym prawdy, ale czy pisząc ten artykuł ten gość, nie mógł darować sobie tych różnych aspektów. Ile to na Depp'a czekał, w co był ubrany, co robił. Szkoda, że jeszcze nie odliczał mu czasu na toaletę....

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga