czwartek, 4 października 2018

GQ (tłumaczenie)

Johnny Depp nie będzie pogrzebany

Hollywoodzki rozwód: gdzie gorycz spotyka alimenty nad najwyższą, najbardziej obnażoną przepaścią. I kiedy tym dysputom goryczy dodają dalsze, kosztowne pozwy przeciwko dawniej zaufanym doradcom i oskarżenia o przemoc domową, prawdą - prezentowaną przez każdą ze stron - będzie przyjęcie na siebie winy. Nie znamy prawdy. Ale przyjęliśmy zaproszenie od twarzy mulitmiliardowej sagi i całej galerii delikatnych, dziwacznych opowieści o łobuzach do francuskiej wioski, którą kiedyś kupił dla siebie i swojej poprzedniej partnerki, by poznać jego wersję. Poszkodowany, agresywny, odsłonięty. On mówił, my słuchaliśmy i oto prawda, którą Johnny Depp chce wam przekazać. 

Autor:  JONATHAN HEAF

Death metal zaczyna się o 14:43. Jest głośny. Dochodzi z kościoła. Ten hałas to dumna, nieposkromiona furia, jak dźwięki wydawane przez byka prowadzonego na rzeź za kolczyk w nosie. Idylliczną ciszę wsi na południu Francji, delikatne tarcia cykad i ciepłą bryzę toczącą się z  Mediterranean rozdzierają demoniczne, pełne żałosnego wycia wokale i zniekształcone organy. Każdy, kto znajduje się na zewnątrz, niektórzy piją pastis de Marseille w 37-stopniowym upale, patrzy na drzwi kościoła, a potem na siebie. 

Pomimo zakłóconego spokoju, to pozytywny znak dla tych, którzy chcą się spotkać z naszym gospodarzem. Mężczyzna, który według plotek śpi w małej, parterowej kaplicy - konfesjonał został przerobiony na szafę, krużganek to teraz studio artysty, gdzie znajduje się wielki, niedokończony obraz - już wstał. Nikt nie mógł by spać w hałasie, który brzmi jak sygnał alarmowy samego Szatana. 

Dwa tygodnie temu otrzymaliśmy zaproszenie, potwierdzone wczoraj, do wilii Johnny'ego Deppa, gdzie mieliśmy otwarcie porozmawiać. Jeśli wstaniesz o piątej rano w Północnym Londynie, złapiesz pierwszy lot z Heathrow o 7:45, a potem przez godzinę będziesz jechać żółtą taksówką przez Cannes, Fréjus i  Saint-Tropez, znajdziesz się w rolniczym miasteczku Le Hameau De Gassin, na którego obrzeżach rosną niskie rzędy winorośli, formujące dróżki jak naturalne warkocze, ich owoce koloru siniaków dopiero zaczęły nabrzmiewać i uginają się pod nowym ciężarem. 

Kompleks Deppa składający się z siedmiu czy ośmiu kamiennych budynków mieści się nad tym cichym, nijakim starym miastem z widokiem, który rozciąga się nad pofalowanym morzem. W pogodny dzień możesz wejść na jedno z wyższych pięter posiadłości i zobaczyć Korsykę i ponad to wody, na których według uczonych Homerowski Odyseusz kazał przywiązać się do masztu, by posłuchać śpiewu syren.  

Zmruż oczy i może zobaczysz zachodnie wybrzeże Włoch, z Pisą, Genoą i piękną Florencją. Kiedy przyjechałem, minąłem się z Timem Burtonem i jego rodziną, wracali z rejsu z dziećmi, opaleni i uśmiechnięci. Burton spędził z Deppem ostatnie tygodnie, ciesząc się prywatną utopią. 

Gdy zostałem zapowiedziany, zabrano mnie golfowym wózkiem prowadzonym przez Daniela do głównego budynku. Daniele - facet po sześćdziesiątce, z imponującym wąsem i długim, końskim ogonem w kolorze kości słoniowej, co muszę wspomnieć, do złudzenia przypominał Asterixa z komiksów René Goscinny'ego i Alberta Uderzo - to mężczyzna, od którego Depp kupił ziemię i oryginalne dziewiętnastowieczne domy dwadzieścia lat temu. Dla Deppa i jego ówczesnej partnerki Vanessy Paradis było to sanktuarium, miejsce, do którego uciekali z dziećmi od zgiełku Los Angeles i Paryża. 

Kiedy posiadłość trafiła na rynek w 2015 roku wyceniona na 63 miliony dolarów - sygnał ostrzegawczy finansowych problemów aktora - wielu reporterów opisywało ją jako "wioskę". Kiedy przemierzaliśmy dróżki otoczone kamiennymi budynkami, zrozumiałem dlaczego. 

Oto jest skromny dom główny z niebieskimi okiennicami prawie całkowicie pokrytymi jasnozielonymi liśćmi. Jest tu ukryty basen, pawilon ogrodowy, kamienny taras z drewnianymi zasłonami, pięć pokoi i łazienek. Pochyły, niemal płaski dach pokryty jest terakotą, podczas gdy na niższym skrzydle znajdują się ciężkie, drewniane drzwi prowadzące do cave à vin, przerobionego na przytulną kryptę. Przestrzeń zasypana jest świecami i skórami bawolimi. 

Skręcamy w prawo, wjeżdżamy do czegoś, co przypomina główne podwórze, lub wiejski plac, tu droga poszerza się, dookoła rozsypany jest żwir, pośrodku stoi małe drzewo.
Na przeciwko nas, 30 stóp dalej, znajduje się kościół, cichy, z zamkniętymi drzwiami, po lewej stronie coś, co przypomina typową francuską kawiarnię, budynek, który miał być garażem. Na markizie widnieje artystyczny napis Chez Marceline, to odniesienie do agentki Paradis Marceline Lenoir. 

Przy znajdującym się przed kawiarnią drewnianym stole siedzą dwaj mężczyźni, popijają wodę Evian. Nazywają się John Evans i Daniel Rolle, czekają na nas.  Evans i Rolle mają na sobie niebieskie koszule (włożone w spodnie), wąskie, ale niezbyt obcisłe jeansy, tkane paski i Rolexy na nadgarstkach. Jest tu czysto i gustownie, nie pretensjonalnie.

Evans i Rolle pracują dla londyńskiej firmy Hawthorn, firmy zajmującej się public relations, która przede wszystkim specjalizuje się w radzeniu sobie w kryzysowych sytuacjach, świadczą usługi firmom i wysoko wycenianym osobistościom. 

Jedna z partnerskich firm Hawthorn w Stanach konsultowała się w sprawie sprzedaży The Weinstein Company, ale warto wspomnieć, że to sam Evans odradził ten ruch, mimo lukratywnej oferty. Firmy takie jak Hawthorn nie zajmują się poślednimi sprzeczkami, to firma, do której zwracają się wyjątkowo zamożni klienci, gdy nie mają już do kogo się zwrócić. To Harveye Keitelowie tego świata: wilki, naprawiacze, specjaliści od wizerunku publicznego, wszechstronnie wykształceni strategowie.  

Ben Elliot, bratanek księżnej Kornwalii, jest współzałożycielem Hawthorn. Stworzył również Quintessentially, serwis świadczący usługi zamożnym elitom. To Elliot zwrócił się do GQ z pytaniem, czy interesuje nas spotkanie z Deppem. 

Mimo iż Depp jest kimś, kto podkreśla swoją pogardę dla mediów - kimś, kto kiedyś przeganiał paparazzi deską sprzed londyńskiej restauracji, gdzie fotografowano jego dzieci - poinformowano nas, że chce rozmawiać. 

Minęły dwa miesiące od publikacji poczytnego wywiadu dla Rolling Stone zatytułowanego "Problem z Johnnym Deppem". O tym artykule Depp będzie mówił później, z, jak w przypadku większości tematów, mściwą nonszalancją. To człowiek, który z radością się uzewnętrznia, a mimo to pozostaje impertynencki. Ta "fajność" to, można podejrzewać, jego zbroja. Aktor nazywa artykuł Rolling Stone "oszustwem". Właściwie idzie jeszcze dalej. "Oszukano mnie. Koleś [dziennikarz Stephen Rodrick] miał tylko jedną intencję. Widziałem to i pomyślałem, że może uda mi się pomóc mu zrozumieć. Ufałem Jannowi Wennerowi [współzałożycielowi i wydawcy Rolling Stone], poznałem go przez Huntera [S Thompsona, pisarza i mentora Deppa]. Ufałem temu, co magazyn sobą reprezentuje, a raczej reprezentował. Chciałem, by Jann zobaczył, czy ten artykuł może być napisany... czy może pokazać wszystko z innej perspektywy. To wszystko".

Perspektywa może być zdradliwa. Można ją oszukać. Można nią manipulować. Perspektywa jest z natury subiektywna. Depp miał rację, zachowując się agresywnie. Każdy, kto nie ma o niczym pojęcia, przeczyta profil przedstawiony przez Rolling Stone - z wycinakami na temat życia gwiazdora, jego finansowych cierpień, nieprzyjaznego rozwodu z amerykańską aktorką Amber Heard, oskarżeniami o przemoc domową, procesem przeciwko brytyjskim tabloidom i tym nagraniem video  - i odejdzie z ponurym obrazem 55latka. 

W artykule twierdzono, że Depp był bliski bankructwa: zarobił 650 milionów dolarów na filmach wartych 3,6 miliardów dolarów "niemal wszystko przepadło". Kilka tygodni temu Depp pozwał swojego dawnego biznesowego partnera  Joela Mandela i jego brata Roberta (i ich firmę The Management Group [TMG]) za niedbalstwo, niedotrzymywanie obowiązków powierniczych, oszustwo, podrabianie dokumentów i złodziejstwo. 

W pozwie stoi, że TMG nie płaciło podatków Deppa na czas przez szesnaście lat, co kosztowało Deppa 8.2 miliona dolarów. W pozwie pojawił się zarzut konfliktu interesów, niewłaściwe inwestycje w firmy z nimi powiązane i pozwalanie członkom rodziny Deppa na wydawanie fortuny bez jego wiedzy. TMG wystosowało kontrpozew, w którym oskarżyli Deppa o oszustwo, twierdząc, że to aktor był odpowiedzialny za całe zamieszanie finansowe. Minionego lata Wall Street Journal i inne magazyny doniosły o tym, że byli współpracownicy Deppa zostali objęci śledztwem amerykańskiej IRS, Department Of Justice and Securities And Exchange Commission w sprawie oszustwa bankowego i prania brudnych pieniędzy. 

Kiedy dotarłem do francuskiej willi Deppa, strony podpisały ugodę i w tym miesiącu, w sierpniu, wygrał pierwszy etap procesu przeciwko prawnikowi Jake'owi Bloomowi. 

Kiedy siedziałem z ludźmi z Hawthorn w Chez Marceline, czekając na to, aż Depp wyłoni się ze swojej osobliwej, bezwyznaniowej kryjówki, rozmawialiśmy o Heard i burzliwym rozstaniu pary. Heard złożyła pozew o rozwód w maju 2016, piętnaście miesięcy po tym, jak para wzięła ślub w lutym 2015. Jako powód podała "żnice nie do pogodzenia", dostała też tymczasowy zakaz zbliżania się po tym, jak oskarżyła Deppa o przemoc domową. Krążące po sieci nagranie video, na którym Depp "rzuca lampką wina" w Heard miało potwierdzać to, że Depp ją "agresywnie zaatakował". Sama Heard została aresztowana ze przemoc domową w 2009 roku. Heard wszystkiemu zaprzeczyła, nie wniesiono oskarżenia. 

Zarzuty zaczęły przeradzać się z niepokojących w dziwaczne. Mimo iż para podpisała ugodę w 2016 roku - Depp zapłacił siedem milionów i cofnięto zakaz zbliżania - nawet tego ranka,  gdy byłem w drodze do posiadłości Deppa, na światło dzienne wyszła kolejna historia, ponoć Heard  wypróżniła się na łóżko gwiazdora po paskudnej kłótni w kwietniu 2016. Heard wydała oświadczenie, w którym oznajmiła, że nie był to brudny protest, winę za wszystko zrzuciła na psa, malutkiego Yorka Boo, który cierpi na problemy jelitowe. 

Słysząc satanistyczne hałasy wydobywające się z francuskiego kościoła Deppa, zastanawiam się: kogo lub co spotkam, w jego domu, w sanktuarium? Aktora, którego okaleczyły sława, pieniądze i ekscesy? Stary relikt złamanej Hollywoodzkiej gwiazdy, która starzeje się haniebnie? Kogoś, kto nie pasuje do nowej ery, ery, w której nie da się zatuszować żadnego skandalu? 

Czy Johnny Depp jest po prostu człowiekiem, którego niesłusznie oskarżono i który pragnie chronić swoje dobre imię i pracę, by mógł w końcu wyjść z etapu życia, którego szybko nie zapomni? 
Czy szuka zemsty przeciwko branży - i konkretnym osobom - która, jak sam mówi, wykorzystała jego naiwność? 
Czy to człowiek, który nadal próbuje być outsiderem, artystą, który desperacko pragnie być wolnym od wszelkiej odpowiedzialności, co można mylić z izolacją i ekscentryzmem, a co jest tak naprawdę wiarą w romantyczny bunt?

"Już czas. Jest gotowy". 

Będąc prowadzonym w stronę kościoła, gdzie w końcu ucichła demoniczna ściana hałasu, zdałem sobie sprawę z tego, że po raz pierwszy nie wiem, co lub kto się pojawi w tym białym świetle. To jak wchodzenie w oko wszystkiego, co kręci się tornadem w okół tego mężczyzny i jego nadzwyczajnego życia. Kiedy otwierają się drzwi kościoła, słyszę kaszel, zastanawiam się, gdzie kończy się mit o Johnnym Deppie i zaczyna prawda o nim? 

"Masz na imię John czy Jonathan?".

"Jonathan” mówię. “Ty to pewnie Johnny”.

Johnny, John... Jestem John. To Jon-a-than czy Jon-a-thon? Jestem John Christopher Depp II. Mam numer po nazwisku, co brzmi... Nie wiem, efektowniej niż powinno". Natychmiast pojawia się ten uśmiech, coś pomiędzy urokiem i szelmostwem, heroizmem i nikczemnością. Jego oczy przez kolejne cztery godziny będą kryły się za parą aviatorów. "Mamy wyjść i usiąść na słońcu, pogadać, dostać udaru, zwymiotować i umrzeć?". Pauza. Zaraz potem porusza głową, śmiejąc się. "Może później. Chodź, Jonathan, jest tu naprawdę fajne miejsce, które chciałbym ci pokazać...". 
Depp wygląda, jeśli nie zdrowo to zdecydowanie zdrowiej niż się spodziewałem. Przyjaciele, z którymi rozmawiałem, wyrażali obawy o jego stan psychiczny i fizyczny - niektórzy nie mający wglądu w jego życie - wielu odnosiło się do zdjęć zrobionych podczas trasy Hollywood Vampires po Europie. 

Zdjęcie zrobione przez fana pokazało Deppa wychudłym, bladym i przemęczonym. Nie tylko to, co bardziej martwi, jego fedorę zastąpiła czapka z daszkiem i napisem "fugly". Johnny Depp? W czapce z daszkiem? 

Dziś skóra Deppa jest czysta, nie ma na niej śladu opuchlizny. Trzeba jednak dodać, że jego ubranie jest bardziej zniszczone. Ma na sobie czapkę z daszkiem, jego koszula ma pozrywane rękawy, jakby należała niegdyś do Bruce'a Bannera. Właściwie nigdy takiej nie widziałem: stójka bez rękawów. Na koszulę nałożoną ma niebieską, prążkowaną kamizelkę, na szyi wiszą łańcuszki, świecidełka i talizmany. 

Na końcu jednego z naszyjników widnieje srebrna "pięść gonzo", ikona charakteryzująca się dwoma kciukami i pięcioma palcami, oryginalnie używana przez Huntera S. Thompsona w jego kampanii wyborczej na szeryfa Pitkin County, w Kolorado. Pięść stała się symbolem dziennikarstwa gonzo. Dla Deppa to zarówno pamiątka po przyjacielu, w którego piwnicy kiedyś pomieszkiwał, i przypomnienie o tym, jak powinno się pracować i żyć, z silnym poczuciem indywidualizmu, z dala od korporacyjnego lub fiskalnego systemu. Jak często mówi Depp, "Przewróć system na lewą stronę". 

Jeansy są szerokie, pełno w nich dziur, które były zszywane niezliczoną ilość razy. Spodnie Deppa zawsze tak wyglądały, jakby właśnie odbył stosunek z wilkołakiem. Kiedyś zawoził dziecko na imprezę urodzinową w Los Angeles, kiedy zorientował się, że ma dziurę w spodniach. Zamiast się przebrać, co byłoby sensownym posunięciem, złapał taśmę klejącą. 

Pasek Deppa to coś zupełnie innego. Brązowa skóra, ale klamra znajduje się z boku zamiast z przodu. To niespotykane, zauważam, kiedy idziemy w stronę wielkiego, kamiennego stołu, przy którym przegadamy popołudnie. "To? To nie Texas Belt Buckle. Wiesz, co to jest?". Przyznaję, że nie. "Cóż Texas Belt Buckle jest wtedy, gdy musisz pociągnąć mosznę w górę jeansów bez rozpinania ich. Do góry. Najgorsze jest to... Musisz podrzucić fiuta i przepchnąć. Fiut musi przejść przez zgięcie na kształt kosza z owocami i wtedy, cóż, wtedy masz przejebane. Przeciągasz jądra górą i zostawiasz. To Texas Belt Buckle. Jest też Brudny Sanchez, ale to zupełnie inna rzecz. ‘Brudny Sanchez’, udało mi się to przemycić do Piratów..."

Dla tych, którzy nie wiedzą, czym jest Brudny Sanchez, musicie wiedzieć, że ten termin powstał w branży porno, dzieje się wtedy, gdy sterczące członki wkładane są do konkretnych otworów, a potem do innych dziur. Pozwolę działać waszej wyobraźni, ale powiedzmy sobie, że to niewyobrażalnie obrzydliwe i tyczy się obscenicznego seksu, który nie mógłby pojawić się w filmie Disneya o piratach wartym 300 milionów dolarów, bazującym na przyjaznym rodzinie parku rozrywki na Florydzie. 

"Tak, powiedziałem to w Piratach i nie zorientowali się, kiedy film trafił do kin" Depp chichocze, kiedy siadamy na przeciwko siebie. "Zorientowali się, gdy film trafił na DVD. Zrobiłem to, bo chciałem się przekonać, kto z Disneya pierwszy się połapie...". Nie wiadomo dlaczego Depp chciałby się przekonać, kto zamachałby czerwoną flagą, fakt, że nadal jest dumny z tego, że przemycił obsceniczny termin do swojego pierwszego blockbustera i przemknął niezauważony przed korporacyjnymi oczami (i uszami) nie pozostaje bez znaczenia.
Pokazuje, co stanowiło i nadal stanowi sedno moralne Deppa, konflikt, który wrze pod powierzchnią aktora: bitwa pomiędzy byciem wiernym swojej artystycznej wrażliwości i możliwością występowania w wartych miliardy seriach. To odwieczny problem wielu osiągających sukces, sztuka vs komercja. 

Jack Sparrow był dla Johnny'ego Deppa tym, czym Iron Man dla Roberta Downey Jr: globalnym hitem, przemianą aktora - albo jego wizerunku - z młodego wyrzutka, który już był zniesmaczony byciem nastoletnim pin-upem (dzięki 21 Jump Street), noszącego za duże skóry, palącego czerwone Marlboro, całującego dzikie kotki ze świata mody takie jak Kate Moss, w globalną megagwiazdę z własną linią produktów, włącznie z 25centymetrowymi figurkami z ruchomym kordelasem i skórzanymi butami. 

To był moment, w którym człowiek, który zagrał Eda Wooda, zamienił się w Myszkę Mickey, ale w Myszkę Mickey z butelką Château Calon Ségur (2014). "Przeraziło mnie to" przyznaje, kiedy zorientował się, że to aktorstwo go pochłonie, nie muzyka, która zawsze była jego kreatywnym ujściem. "Na początku miałem aktorstwo gdzieś. Ale zacząłem się nim cieszyć. Tworzenie postaci sprawiało mi przyjemność, bycie w okopach ze współpracownikami, aktorami, reżyserami... Problemem z dużymi studiami jest to, że często przeszkadzają im twoje kreatywne decyzje. Tak było z Piratami. Patrzę na to tak, że jeśli studio się nie martwi, nie robię tego, co do mnie należy"

Czy Disney próbował przerobić jego występ w Piratach? "Ludzie z Disneya mnie nie znosili. Myśleli o wszystkich sposobach, jakimi mogliby się mnie pozbyć, zwolnić. 'Och, musimy go stonować'. 'Nie rozumiemy kapitana Jacka Sparrowa. Co jest z nim nie tak?'. 'Co jest nie tak z jego rękami?', 'Jest pijany?', 'Jest niespełna rozumu?', 'To gej?'"

Zapytałem Deppa wprost: czy Disney spytał, czy Jack Sparrow był grany jako homoseksualista? "Zapytali, czy jest gejem. Odpowiedziałem im przez telefon. To była pani Nina Jacobson [Jacobson sama jest homoseksualistką], zadała mi kilka pytań i powiedziała 'O co chodzi, Johnny? To gej?'. Mam tendencję do braku szacunku, więc odpowiedziałem: 'Nino, czy nie wiedziałaś, że każda moja postać to gej?'. To był nagły koniec rozmowy. A ja nadal kształtowałem Jacka wedle własnego uznania". 

Czy Depp był wściekły na Disneya za brak wizji? Za brak zaufania? "Nie. Powiedziałem im: 'Nie podoba wam się to, co robię, zwolnijcie mnie. Zatrudniliście mnie po to, bym zagrał postać i tak właśnie chcę ją grać'. Tak właśnie pracuje, czy nie widzieli żadnego mojego filmu? Powinno się zerknąć na to, zanim zatrudni się skurwysyna". 

Czy czuł się oczyszczony z zarzutów, kiedy okazało się, że Jack się sprawdza, kiedy to publiczność się w nim zakochała? "Wiedziałem, że miałem rację. Nawet wtedy, gdy po raz pierwszy przyszli do mnie, mówiąc 'Nie, nie, co to jest?', dla mnie to było właściwe. Nawet wtedy, gdy inni aktorzy patrzyli na mnie jak na człowieka stwarzającego zagrożenie, trwałem przy swoim. Starsi aktorzy pewnie myśleli 'Jezu Chryste, on jest zalany'. Rwałem scenariusz na planie. Byłem łobuzem. Dawałem się ponieść, by zobaczyć, dokąd mnie to doprowadzi. Nie każdy docenia taki styl pracy. Oliver Stone nie był zadowolony, kiedy zmieniłem wszystkie kwestie jego autorstwa w Plutonie, pewnie dlatego też wycięto większość scen z moim udziałem". 

Depp i ja siedzimy pod czymś, co można opisać jak namiot lub koronę zielonych winorośli. Znajdujemy się 150 metrów od głównego domu. W namiocie znajduje się wielki, monolityczny, kamienny stół i ławki, które przypominają coś wywleczonego z ery paleoitu, z dziurami i wyżłobieniami powstałymi przez lata używania. Depp kupił je, gdy nabyli dom. "Kręciłem film z Romanem Polańskim [Dziewiąte wrota] w Paryżu, towarzyszyła mi Vanessa. Mieliśmy tu zostać na dwa miesiące, a zostaliśmy na dziesięć lat"
Depp przez cały czas trwania rozmowy ma na głowie czapkę, a na nosie okulary. Momentami zdaje się śpiący, ziewa, jednak po chwili otrząsa się i znów jest spójny. Rzadko kiedy się rusza, czasem tylko krzyżuję nogi. Nie licząc tego, jest nieruchomy. Mówi miarowo, jest cierpliwy, czeka na odpowiednie słowa. 

Mężczyzna, być może służący, przynosi nam napoje w niebieskim koszyku na pranie: słodka mrożona herbata, Coca-Cola, woda. Żadnego alkoholu. Później zapytałem Deppa, czy wierzy, że ma problem z piciem: "Czy lubię pić? Tak. Czy potrzebuję alkoholu? Nie". Jedynym widocznym występkiem jest tytoń, który pali w lukrecjowych bibułkach; zwija jednego mniej więcej co dwadzieścia minut, często nie zapala go od razu. Pozwala mu zwisać z ust, bibułka przykleja się do jego dolnej wargi, kiedy mówi i odpowiada na pytania. Wszystkie ostrzeżenia przed tytoniem, obrazki czarnych płuc, zamazuje jego asystent. Na palcach ma pierścienie, na ramionach pełno tuszu. 

Szeroko dyskutowano o tatuażach: "Wino Forever" na prawym bicepsie jest chyba tym najsławniejszym, oryginalny napis głosił "Winona Forever", Depp zrobił go, gdy spotykał się z Winoną Ryder, para pracowała razem na planie Edwarda Nożycorękiego w reżyserii Tima Burtona w 1990 roku. Jeden z nowszych tatuaży to wykonany gotycką czcionką napis "Slim" na palcach. Slim, tak właśnie Depp nazywał swoją byłą żoną Amber Heard. Po rozwodzie zmienił napis na "Scum", a ostatnio na "Scam". 

Jest coś w tych udrękach ostatnich lat, co, celowo lub też nie, wyrzuca wybuchowe tematy - rozstanie, reputacja, problemy finansowe - na powierzchnie. Krążą w powietrzu. Czuję je. Depp je czuje. Temat spada na stół i domaga się podniesienia. 

Depp, co widać gołym okiem, czuje, że wiele wycierpiał, momentami brzmi jak ranne zwierzę, które się wykurowało i jest gotowe do ataku. Jest także, choć może temu zaprzeczyć, wściekły - wściekły na wiele rzeczy - jest mściwy i absolutnie, kategorycznie pewien swojej pozycji. 

"Ostatnie trzy czy cztery lata były jak perwersyjna sytuacja, którą mi narzucono. To boli".
Jak aktor zniósł utratę zaufania do swoich menadżerów, taki koniec ich relacji? 

"Tylko prostacy rozmawiają o pieniądzach, ale kiedy się dowiedziałem właśnie kończyłem kręcić piątą część Piratów, menadżer zaczął mówić 'Och, musisz sprzedać dom we Francji! O mój Boże! Gówno uderzyło w wentylator!". Moja gaża - głupio mi o tym mówić - za piątą część Piratów wynosiła 35 milionów funtów. Pojechałem w podróż poślubną po filmie i kiedy w niej byłem, zadzwonił do mnie koleś, nie rozumiałem tego. Jak to mogło się stać?

TMG twierdzi, że zrobili, co mogli i wielokrotnie ostrzegali go, że za dużo wydaje, ale on widzi to inaczej. "Wierzyłem, że nie muszę zajmować się pieniędzmi, tym, ile zarabiałem, ile ich było. Wiedziałem, że zarabiam wystarczająco dużo, że wszystko powinno się zgadzać. Nic nie powinno rozchodzić się na boki, tak jak miało to miejsce. Kiedy się o wszystkim dowiedziałem, zaczęła się wojna. Z każdej strony. Sędzia zauważył, jak żałosne były ich personalne ataki i powiedział, że próbują dokonać publicznej egzekucji. Tak się nie robi". 

Depp ma teorię na temat szerszej konspiracji, która napędzała jego kłopoty finansowe i pogorszyła małżeństwo, teoria, która uderza w Hollywood, w "ten nikczemny, pieprzony cyrk" jak nazywa to aktor. "Czy to powstrzymało tych wszystkich handlarzy władzy w Hollywood, którzy chcieli mnie uciszyć? Przeznaczono na to duże pieniądze. Ludzie pozywają mnie przy każdej okazji. To takie oczywiste. Słuchaj, wiedziałem, że nigdy nie będę Kopciuszkiem - wiem to i akceptuję. Ale zdaje się, że w bardzo krótkim czasie ta wersja - z braku lepszego słowa - Kopciuszka zamieniła się w bestię. W Quasimodo. Czułem, że ludzie patrzą na mnie inaczej przez te oskarżenia. Potem zaczęły się artykuły w magazynach: 'On jest szalony. Musi przejść badania psychiatryczne...' same absurdy. A ja mogłem wiedzieć swoje. Prawda wyjdzie na jaw, a ja będę stał po właściwiej stronie. Mam nadzieję, że inni ludzie też. Znam prawdę i jeśli będę musiał odejść dziś od tego wszystkiego, od pracy, kariery, pożegnać się, niech tak będzie. 

Nie muszę niczego nikomu udowadniać, bo z nikim nie stanąłem do zawodów. Nie dam się wciągnąć w to gówno. Nie chcę otrzymywać zamalowanych figurek. Może, cokolwiek to jest, to co zostawiam, moje dziedzictwo dla moich dzieci czy innych ludzi, nie widziałem 98 procent tego gówna. Może to kompletnie szalone. Może to gówno. A może to interesujące. Nie wiem, co to, do kurwy, jest. Ale wiem, że coś zrobiłem i próbowałem czegoś innego przez kilka lat. Czy się udało? Kto, do kurwy, wie? Ale zrobiłem to i mogę przestać. 

Kocham proces tworzenia postaci. Kocham bezpieczeństwo bycia postacią. Czułem się bardzo bezpiecznie będąc otwarty jako Edward Nożycoręki, próbowałem widzieć rzeczy, prozaiczne, normalne rzeczy, jako coś pięknego i nowego. Kapitan Jack był inną bestią. Ed Wood inną, Szalony Kapelusznik, Willy Wonka... Tak, te postaci coś ze sobą łączy. Włókno. Mimo iż są różni, są do siebie bardzo podobni, bo musi być w nich jakaś prawda. A prawdą jest, że wszyscy są pieprzonymi odmieńcami. Są odmieńcami i wszyscy są niezrozumieni".

Wszystko w kwestii wiary Deppa w to, co poszło nie tak z jego biznesowymi partnerami jest oczywiste. Zastanawiam się: czy martwi się o swoją reputację, swoje dziedzictwo, to jak postrzegają go kobiety? Czy martwi się o to, że to wszystko, co opisywano w prasie, ten cały skandal, spowodował nieodwracalną erozję jego dobrego imienia? Czy się tym nie martwi, bo, jak sam mówi, nie chciał być stawiany na piedestale, nie prosił się o bycie wzorem do naśladowania, Kopciuszkiem? 

"Wiesz... Powiem ci...". Następuje długa pauza. Depp siedzi w milczeniu. Pytanie wisi nad nami. Po czym postanawia znów się odezwać. "Nie chodzi o bycie wzorem do naśladowanie. Nie, zupełnie nie o to chodzi. To nagranie..." Przerywa, chichocze i powtarza swoje słowa. "To nagranie, które ktoś wykonał i które jakimś cudem pojawiło się na YouTube, skradzione z czyjegoś telefonu. Ono nie powstało w Downtown [LA, gdzie mieszkał z Amber Heard]. Ona [Heard] chciała, by wyglądało na nowe. To było starsze nagranie, wtedy dowiedziałem się, że straciłem setki milionów dolarów". 

Wspomniane nagranie, zamazane, wykonane potajemnie, pokazuje Deppa nalewającego czerwone wino, kiedy orientuje się, że Heard go nagrywa, łapie ją za ramię. To nagranie zostało opublikowane przez plotkarski kanał TMZ, jednak w porównaniu z innymi oskarżeniami Heard zawartość nagrania zdaje się najmniej niepokojąca. 

Mimo iż para dogadała się poza sądem, zdarzenie z kwietnia 2016, o które oskarżyła go Heard, odbija się echem przez całe moje spotkanie z Deppem. Heard twierdzi, że 21 maja Depp ją zaatakował i rzucił jej w twarz iPhone'a. Heard zadzwoniła na policję, która "nie znalazła żadnych śladów przestępstwa". Jednakże Heard twierdzi, że zrobiła sobie zdjęcie tego samego dnia, na którym widać siniaka wokół jej oka i na policzku. Następnej środy złożyła pozew o rozwód. Depp obecnie pozywa magazyn Sun za to, że nazwali go damskim bokserem. 

Czuję, że muszę poruszyć ten temat z Deppem. Czy aktor uważa się za człowieka agresywnego? Czy traci nad sobą panowanie pod wpływem środków odurzających? "Boli mnie to, że jestem pokazywany jako człowiek, który jest tak naprawdę daleki od tego, jaki jestem naprawdę. Był taki moment, kiedy to paparazzi próbowali sfotografować Vanessę, kiedy była w ciąży z Lily-Rose, a ja nie chciałem, by robili z tego cyrk. Zrobiłem to, co musiałem. Zaprowadziłem ją do samochodu, nie zrobili zdjęć i powiedziałem; 'Zróbcie pieprzone zdjęcie, wtedy rozwalę wam łby. Macie aparaty. Niech pierwszy kliknie. No dalej'. I taka jest prawda. Zrobiłbym to. Mówiłem już kiedyś, że jeśli paprazzo zrobi mi zdjęcie z dziećmi z daleka, to jego biznes, ale jeśli go na tym złapię, odgryzę mu nos. Odgryzę, przeżuję i połknę na jego oczach, następnym razem pomyśli dwa razy. Mówiłem to na poważnie. Ale..."

Depp znów milknie. Wygląda na to, że musi się dłużej zastanowić, doładować, wrócić na konkretną dróżkę lub wprowadzić się w konkretny nastrój za każdym razem, gdy rozmowa schodzi na jego nieprzewidywalny związek z Heard i przyczyny jego rozpadu. "Skrzywdzić kogoś, kogo się kocha? Jak jakiś oprych? Nie, nie mógłbym, to nie jest do mnie podobne. Z początku trzymałem gębę na kłódkę. Wiedziałem, że to do mnie przylgnie i będzie się robiło coraz dziwniej. Wpadnę w szaleństwo. Nie będę się z nikim prześcigał. Wypluj co masz do wyplucia, a moi prawnicy zajmą się resztą. Nigdy nie mówiłem o tym publicznie. Ale oczywiście, że przejmuję się tym, co myśli moja rodzina, co myślą moje dzieci. Od początku wiedziałem, że to, co się dzieje, ma być początkiem mojego pogrzebu". Depp nadal mówi miarowo, cichym, niskim tonem, ale przycina nieco słowa. Samogłoski brzmią nieco twardziej. "Co gorsza, chcieli mi odebrać przyszłe zarobki, które miały być dla moich dzieci. Robię to wszystko dla swoich dzieciaków. Jak ktoś może wychodzić z czymś takim przeciwko mnie, skoro nie ma w tym ani grama prawdy? Jestem pewien, że mojemu czternastoletniemu synowi nie było łatwo chodzić do szkoły, gdzie mówili mu: 'Hej, spójrz na ten artykuł, stary. Twój ojciec bije laski?'. Dlaczego musiał przez to przechodzić? Dlaczego musiała przez to przechodzić moja córka?". Mówię Deppowi, że rozumiem, skąd jego gniew. "Ona..." Depp jest świadomy tego, że niektóre aspekty jego relacji z Heard muszą być opisywane w trzeciej osobie. Dlatego czasami przeskakuje z subiektywnego "ona"  na obiektywne "ta osoba". "Dlaczego ta osoba nie poszła na policję?" kontynuuje Depp. "Rozmawiała z policją, ale policja nic nie zobaczyła i zaoferowali jej pomoc medyka. Odmówiła. Policja nic na niej nie dostrzegła. Policja nie widziała żadnych rozwalonych przedmiotów, żadnych śladów, a potem zaoferowali, że obejrzy ją medyk, a ona odmówiła, a kilka dni później, czy na drugi dzień, nie wiem, miała już sinika. Czerwony ślad i brązowego siniaka". 

Dzień po tym, jak Depp rzekomo rzucił w nią telefonem, Heard była widziana na przyjęciu, dokładnie rzecz biorąc, 44 urodzinach Amandy de Cadenet. De Cadenet opublikowała zdjęcie z roześmianą Heard u jej prawego boku i modelką Amber Valettą u lewego. Heard była oznaczona na tym zdjęciu, włosy miała zaczesane na lewe oko i policzek. Zdjęcie zostało usunięte. Depp ma swoją wersję wydarzeń. "Na drugi dzień była na przyjęciu. Miała otwarte oko. Miała włosy na oku, ale widać było, że jest ono nienaruszone. Stałem 25 stóp od niej, jakim, kurwa, cudem miałem ją uderzyć? To ostatnia rzecz, jaką bym zrobił. Może wyglądam na głupiego, ale wcale głupi nie jestem"

Sugerowanie, że ktoś mógłby wymyślić tak poważne oskarżenia jest niebezpiecznym posunięciem. Jeśli jako globalna społeczność pragniemy równości i akceptacji różnych ras, kultur i płci, musimy wierzyć tym, którzy wstają i mówią, że padli ofiarą fizycznej lub werbalnej przemocy. 
Dla jasności: to nie jest artykuł śledczy. To szansa na to, by usiąść i porozmawiać z człowiekiem o wielu zainteresowaniach i talentach, który przyniósł radość milionom kinomanów na całym świecie, odkąd tylko przeniósł się z Kentucky do LA i jego przyjaciel, Nicolas Cage, namówił go do spotkania z agentką. 

To nie jest artykuł, w którym stwierdzamy z wszelką pewnością, że wiemy, co zaszło między Johnnym Deppem i Amber Heard w maju 2016 roku, co generalnie działo się w prywatnym życiu pary. Chciałem tylko przyjechać do Deppa i zapytać go o jego wersję wydarzeń, której do tej pory nie wysłuchano. Zanim się spotkaliśmy, uzgodniłem z jego doradcami z  Hawthorn, że obie strony podejdą do tego spotkania z jednym zamiarem: by szczerze opisać to, co się działo. Ja to właśnie widziałem i tak brzmiała nasza rozmowa.

"Prawdopodobnie nie powinniśmy o tym rozmawiać" kontynuuje Depp "ale się martwię. Martwię się o ludzi, którzy to kupią i martwię się o nią. To nie w porządku. Nigdy nie przestanę walczyć. Nigdy. Będą mnie musieli zastrzelić. Potrzeba czasu, by otrząsnąć się z czegoś takiego. To żałoba po kimś, o kim myślałeś, że był..." 

Znów pauza i cisza. Słyszę tylko pulsującą w czaszce krew, przyspieszoną przez adrenalinę i kłębiącą się nikotynę. 

Miłością jego życia?

"Cóż, kimś takim. W końcu się z nią ożeniłem". 

Czy teraz jest singlem?

"Tak" mówi, chichocząc, w jego głosie słychać ulgę.

Czy jest mu z tym dobrze?

"Tak". 

Czy myśli o znalezieniu kolejnej miłości? 

"Nie". 

Muszę się odlać. Depp mówi, że mogę skorzystać z jego łazienki i że znajdę ją w kościele. Podaje mi instrukcje i wskazówki, nasza elektryzująca rozmowa nadal dzwoniła w mojej rozgrzanej czaszce, przytakiwałem i uśmiechałem się, ale kiedy dotarłem do kościoła, zrozumiałem, że wcale nie skupiłem się na tym, co mówił. Wszedłem przez główne drzwi i zorientowałem się, że stoję pośrodku sypialni Johnny'ego Deppa. Sam. Z pełnym pęcherzem. 

Właściwie to jeszcze nie znajduje się w jego sypialni. Jestem w małej kuchence. Jest tu zlew, pudełko chusteczek, malutki stolik, a za nim drzwi prowadzące do sypialni. Widzę, że to sypialnia, bo rzuca mi się w oczy wielkie, czteroosobowe łóżko stojące pod ścianą. Zagłębiam się dalej, myśląc, że musi tu gdzieś być przyległa łazienka i teraz naprawdę stoję pośrodku sypialni Johnny'ego Deppa, w kościele, który zbudowano w posiadłości, którą kupił z byłą partnerką dwadzieścia lat temu. Kiedy ktoś znajduje się sam w cudzej prywatnej przestrzeni, zaczyna kręcić mu się w głowie. To takie intymne, jak wchodzenie komuś do głowy lub pamiętnika i przeglądanie jego myśli bez mówienia mu o tym. 

Skanuję pokój. Pełno tu rodzinnych zdjęć, jest gitara, ciuchy leżą rzucone, jakby należały do nastolatka, który dopiero wrócił ze szkoły. Na końcu pomieszczenia, przed zablokowanymi drzwiami, stoją dwie sofy, jedna na przeciwko drugiej. Na sofie bliżej mnie, po prawej stronie, stoi najbardziej intrygujący obiekt: czarna maszyna do pisania, z okrągłą, srebrną klawiaturą. 
Obok maszyny, po lewej stronie, leżą notatki i zapisane kartki. Słyszałem plotki, że Depp pisze memoriał, książkę o swoim życiu i ponoć robi to od kilku lat. Ma opisywać w niej przemoc, jakiej doświadczył z rąk zażywającej narkotyki, desperacko agresywnej zmarłej matki; to jak brał kij baseballowy z garażu i uderzał nim o palmę; książkę o pracy, filmach, które nakręcił, jego związkach, przyjaźniach, o telefonie, który otrzymał od umierającego Allena Ginsberga, o Bobie Dylanie, jego przyjacielu; o Edwardzie Nożycorękim, o przemyśle, cyrku; o korupcji, ekscesach i nikczemnej, pięknej prawdzie. 

W maszynie znajduje się kartka. Zapisanych jest na niej kilka zdań, czarny tusz rozmazany na ziarnistym papierze koloru kości słoniowej. Treść to prywatna sprawa. Brzmi bardzo elokwentnie. Ma się wrażenie, że autor próbuje pisać żywo, desperacko pragnie coś z siebie wyrzucić, by móc podnieść papier i krzyknąć, "Popatrzcie! Tak właśnie było!". To przypomina węszenie. Szybko stamtąd wyszedłem i skorzystałem z łazienki w kawiarence. Wróciłem do Deppa, dym z papierosa sugerował, że nadal siedzi w tym samym miejscu.

"Wiesz, kiedy jesteś w trasie z zespołem, nie możesz zabrać ze sobą obrazów olejnych" wyjaśnia Depp. "Wszystko potem śmierdzi. Więc maluje akwarelami i rysuję. Dużo też piszę. Zacząłem pisać książkę kilka miesięcy przed rozstaniem z Amber".  

Fikcja? Memoriał? Sztuka?

"Napisałem coś koło trzystu stron. Zostało mi kolejnych trzysta. Jestem w połowie. To wspomnienia. Niektóre dotyczą piękna i wiedzy, które wchłonąłem od magicznych ludzi, od Brando, Huntera, Patti Smith, Dylana, Ginsberga. Miałem szczęście, że poznałem tych wszystkich ludzi. Nie mam żadnych karteczek, nie robię notatek. Mam tylko przypomnienia. Zrobię listę przypomnień". 

Wydarzeń, które chce zapamiętać?

"Tak, ale to nie ma żadnej linearnej formy. To jak nieplanowana rozmowa przy ognisku". 
Pytam Deppa, czy ciężko mu pisać o bolesnych wspomnieniach.

"Pewnie. Moje dzieciństwo było mroczne. Moja matka nie redagowała tego, co mówiła. Mówiła, co myślała, co czuła. Nie ważne, jak niewłaściwe czy złe to było, nie redagowała tego. Po prostu to z niej wylatywało. Była szalona, to oczywiste, nie wiedziała, co robi. Miała czwórkę dzieci i nienawidziła świata. Czy było od zajebania przemocy werbalnej? Tak, stary. Czy było od zajebania przemocy fizycznej? Tak. To nie miało końca. A ostatnich pięć lat, powiedzmy... To był też mroczny okres. 

Możesz o tym pisać i, co interesujące, robisz to na przestrzeni lat, a potem wracasz do konkretnego rozdziału i czytasz to, co już napisałeś. Dochodzisz do wniosku, że nadal czujesz to samo, ale jesteś już ponad tym. To stawia rzeczy w odpowiedniej perspektywie. Bo pewnym momencie musisz sobie powiedzieć; co, do cholery, możecie mi jeszcze zrobić? Czym jeszcze możecie mnie skrzywdzić?". 

Zmienił się rytm. Nadal jest spokojny, nadal jest ciepły, ale towarzyszą nam jego emocje. Może to naturalna charyzma Deppa, ale rozmowa z nim jest tak intensywna, że człowieka ma wrażenie jakby podnosił ciężary. Nie dlatego, że trudno się rozmawia, czy, że brzmi to wszystko nienaturalnie, chodzi o surowość, o gęstość emocji w poruszanych tematach. Siedzimy w ciszy. Depp się nie rusza, nie drga mu żaden mięsień. Tak jakby patrzył w oczy Meduzy, by zobaczyć brutalną rzeczywistość. 

Papieros wisi nie zapalony, jak cygaro, które zostanie zżute lub oślinione. "Co powiedział Dylan Thomas 'Zaczynając od początku', tak? I Ernest Hemingway "Musisz napisać jedno prawdziwe zdanie' - jedna z najtrudniejszych rzeczy. I 'Pierwsza myśl to najlepsza myśl' [Allen Ginsberg’s]". 

Depp pobierał lekcje pisarstwa od genialnych, jednak trudnych mężczyzn. Połączył ich ze sobą: zaczynając od początku, musisz napisać jedno prawdziwe zdanie: pierwsza myśl to najlepsza myśl... Podobnie jak Ginsberg Depp posiada umiejętność gry, rozwijania powoli siebie i swoich dziwactw. Wjechanie do wspomnień Deppa, jak można przypuszczać, będzie przypominać prowadzenie wozu na górskim szlaku bez hamulców, ekscytujące i ryzykowane jednocześnie. 

"I Hunter. Hunter! Znajdował się w centrum każdej opowieści. Wszystkie były prawdziwe. Mam wszystkie taśmy i serwetki. Hunter chciał, bym kupił jego archiwum, ale jestem jego kuratorem. Należy do wnuka Huntera, Willa. Myślę, że ruszymy z nim w drogę, by pokazać ludziom rzeczywistość, szaleństwo i cholerne piękno tego wszystkiego". 

Po raz pierwszy Depp ściąga okulary. Przeciera oczy, które nie są przekrwione, ale czyste, rozświetlone i lśniące. "Chcę prawdy. To moja największa obsesja. Pieprzona prawda". 

Impulsy, surowe, nieedytowane fakty, to naprawdę potężny rodzaj pisania. Sam Hunter ostrzegał przed taką precyzją: "Prawda absolutna jest bardzo rzadkim i niebezpiecznym towarem". 

Prawda nie ma czasu ani perspektywy. Albo raczej w prawdzie nie chodzi o perspektywę. Ale widzieć całą prawdę? Całą historię? Tylko tak można dostrzec cały obrazek: wzloty, zagłębienia, umiejscowienie wszystkich faktów, coś absolutnego. 

Nie ma wątpliwości, Depp szuka prawdy. To jego misja. Może pewnego dnia znajdzie odpowiednie słowa, w rozmowie lub książce, i na pewno będą one proste. 

Film Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda trafi na ekrany kin 16 listopada. 

4 komentarze:

  1. Bardzo mnie cieszy, że ten wywiad został opublikowany. Wreszcie ktoś po prostu wysłuchał, co Johnny ma do powiedzenia w całej tej sprawie. I to najprawdopodobniej jeszcze nie koniec, jeśli wierzyć niedawnym słowom jego prawnika (czytałaś? <<"In his GQ interview, Mr. Depp is simply defending himself against Ms. Heard’s lingering false abuse accusations. Johnny Depp is the abuse victim. In UK court proceedings next month, we will be submitting clear evidence of the violence committed serially against him by Ms. Heard and the serious injuries that he suffered," he said. "We will also submit overwhelming evidence that Ms. Heard faked the abuse allegations against Mr. Depp." Waldman continued, "The only "shameful psychological abuse” stems from Ms. Heard’s continuing cynical manipulation of the important #metoo movement and its real victims, that she has used to pursue her own ends.”>>) P.S. Źródło cytatu: https://www.hollywoodreporter.com/news/amber-heards-legal-team-calls-johnny-depp-british-gq-profile-outrageous-1149224?utm_source=twitter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz widzę tę wypowiedź i nie jestem zdziwiona. Amber nie sprawia wrażenia osoby uczciwej. Mam nadzieję, że dowody faktycznie będą mocne i Johnny zacznie odbudowywać swoją reputację.

      Usuń
    2. Właśnie widzę, że Newsweek ma jeszcze bardziej soczysty cytat: "Ms. Heard has admitted to multiple violent attacks against Johnny Depp that caused serious injury. Eyewitness, photographic, and previous sworn testimony will be presented to the court." Przyznała się? No, to pozamiatane.

      Usuń
    3. Jeszcze może zaprzeczyć przez prawników, jak to zwykła robić. Ostatnio unikam tego tematu, bo męczą mnie wywody nawiedzonych obrońców moralności, ale muszę znów się w to zagłębić, by wiedzieć, co i jak.

      Usuń

Archiwum bloga