poniedziałek, 13 września 2021

novinky.cz (tłumaczenie)

Johnny Depp: Czasem czuję się jak przerośnięte niemowlę


Festiwal w Karlowych Warach, którego Pravo jest głównym partnerem medialnym, nie widział tak pomocnej i przyjaznej gwiazdy filmowej i takiego entuzjazmu publiczności od wizyty Johna Travolty w 2013 roku. 58-letni Johnny Depp został entuzjastycznie przyjęty w dniu swojego przyjazdu, ale następnego dnia dosłownie wkroczył we wrzący kociołek przed hotelem Thermal. Oto wywiad, którego udzielił.


Tłum, w którym królowały dziewczęta i kobiety w każdym wieku, krzyczał i skakał, dzieci zwisały z drzew, dorośli tłumnie zgromadzili się przed barierkami i wyglądali z okien.

Ich czekanie zostało sowicie wynagrodzone, gdy Depp aka Jack Sparrow przyjechał i bardzo długo rozdawał autografy i pozował do zdjęć ze swoimi fanami, chodził od jednego końca do drugiego i witał się ze wszystkimi tak ciepło, że dziewczęta płakały, a okrzykom "Johnny, Johnny!" nie było końca. 

Nie inaczej było na sali, gdzie odegrał humorystyczną scenkę kradzieży mikrofonu. Dwie osoby, którym udało się zdobyć autograf, gdy Depp już wychodził, płakały ze szczęścia, więc poświęcił im jeszcze nieco czasu.

Gdziekolwiek by się nie pojawił, ludzie cierpliwie na niego czekali, mimo iż czasem się spóźniał, bo z kimś rozmawiał przed opuszczeniem hotelu.

"Nie ma problemu z tym, że jest odrobinę powolny" powiedziała mi Veronika Gocova, koordynatorka gwiazd festiwalu, gdy czekałyśmy na wywiad w hotelu Pupp.


Pytanie cię o to, jak się tu czujesz, jest chyba zbędne.

Tak, jest zbędne. Jestem tu szczęśliwy, zachwycony! Byłem zachwycony tym niesamowitym, ciepłym powitaniem. Dobrocią, troską i wsparciem. Takie gesty natychmiast budzą w człowieku pokorę. Publiczność ma taką moc, to dla niej powstają filmy. 


Bohater dokumentu Crock of Gold: A Few Rounds with Shane MacGowan mówi w filmie, że kiedyś chciał uratować irlandzką scenę muzyczną. Co było twoim celem na początku kariery?

Zdobycie pieniędzy na czynsz. Zdecydowanie. Pracowałem na stacji paliw, pracowałem na budowie, byłem muzykiem, ale czasami w ogóle nie miałem pracy i mogli mnie w każdej chwili wyrzucić z mieszkania. A potem mój przyjaciel Nick Cage powiedział mi: "Przedstawię cię mojej agentce, myślę, że masz talent aktorski". Zacząłem grać i jakoś szło, powoli, ale szło. Więc to był przypadek, nieporozumienie, które kontynuowałem. Ja, koleś, który powinien wlewać benzynę do aut, po prostu miałem szczęście. 


Drugi film, który promowałeś w Warach, Minamata, to historia fotografa, który zniszczył swoją karierę alkoholem i nieodpowiedzialnością, ale potem dostał ostatnią szansę. Co myślisz o zaczynaniu od nowa i ostatnich szansach?

Nie chcę, by to zabrzmiało zbyt metafizycznie, ale z człowiekiem jest tak samo jak z naturą. Kiedy spojrzysz na dwa różne kwiaty, dostrzegasz, że każdy z nich rośnie w inny sposób. Tak samo jest z ludźmi. Nie ma dwóch identycznych osób i myślę, że trzeba się dobrze zastanowić, zanim się kogoś osądzi. Bo może wyjść tak jak z kwiatem, który ktoś omyłkowo nazwał rzadką orchideą, a po dwustu latach okazał się być czymś zupełnie innym. W przypadku człowieka to o dwieście lat za późno, musimy ostrożnie rozróżniać i poznawać się na ludziach nieco szybciej. Czasem kłamią, a czasem tylko wydaje nam się, że kłamią.


W filmie widzimy też, że w życiu Shane'a MacGowana działy się rzeczy, których nie potrafił wytłumaczyć nawet własnym rodzicom, nie potrafił opisać tego, co działo się w jego głowie. Czy są jakieś aspekty bycia gwiazdą filmową, których nie jesteś w stanie wyjaśnić swoim bliskim?

To miło, że uważa się mnie za gwiazdę filmową, ale ja nigdy tak siebie nie postrzegałem. Nawet mam z tym problem. Życie z tym, co działo się podczas całej mojej kariery, było takie przypadkowe. Obrywając w życiu zawodowym, obrywasz też w życiu prywatnym. Marlon Brando powiedział, że aktorstwo to praca wyłącznie dla dorosłych. To prawda. To praca wyłącznie dla dorosłych, wyłącznie. To jeden z tych problemów, których nie jestem w stanie dobrze wyjaśnić. Znam wielu ludzi, których nazywam przerośniętymi niemowlętami, sam też się do nich zaliczam. Kiedy niemowlak staje na nogach, masz wrażenie jakbyś patrzył na pijanego człowieka, bo tak się chwieje. Czasem właśnie tak się czuję - jak gigantyczne, przerośnięte niemowlę. 


Zagrałeś w filmach, które są uwielbiane przez wszystkie pokolenia, w tym dzieci...

Tak, w tym dzieci, to świetnie!


Jest ich całkiem sporo: od Czekolady przez Piratów z Karaibów, Charliego i Fabrykę Czekolady, Fantastyczne zwierzęta do Alicji w Krainie Czarów. Niektóre miały sequele. 

Mój wkład w Alicję w Krainie Czarów był bardzo skromny, to była ogromna zespołowa praca. To praca wszystkich, osoba jako aktor, reżyser czy kompozytor tylko ma w tym swój niewielki udział. Ale wczoraj spotkałem kilku piratów i kapitanów Jacków. To było naprawdę urocze. To taka dziwna rzecz: Kapitan Jack to postać, która zawsze tkwi w mojej głowie i zawsze jest gdzieś blisko. Każda postać, którą człowiek gra, zostaje w nim. Nie płaci czynszu, ale tam mieszka. Piraci z Karaibów zakorzenili się w mojej głowie nieco bardziej. Ten film sprawił, że spotkało mnie wiele pozytywnych rzeczy. Kiedy zwykle nie robisz takich filmów, wiele się z nich uczysz. To trudne i może być nieco dziwne. Ale nikt nie powinien narzekać na swój sukces, więc miałem szczęście, że zagrałem Jacka Sparrowa. 


Więc nadal z nim żyjesz?

Jest jedna rzecz, którą mogę robić wszędzie bez względu na wszystko i nikt nie może mnie powstrzymać - to podróżowanie z Kapitanem. Dzwonię dziesięć minut przed czasem, by dziennikarze nie zdążyli przyjechać i mówię, że Kapitan Jack chce odwiedzić szpital dziecięcy. W związku z tym Kapitan Jack zawsze we mnie będzie i dopóki jestem w stanie, będę jeździł w takie miejsca, by próbować rozweselić dzieci. Bo tak trzeba robić, jeśli ma się taką możliwość. Przecież nie będę grał w golfa w wolnym czasie, skoro mogę gdzieś pojechać i kogoś rozśmieszyć. 


Czy planujesz w najbliższym czasie nakręcić jakiś podobny film?

Podoba mi się okres, w którym obecnie jestem, bo mam mnóstwo wolności. Pozbyłem się ze swoich barków wszelkich oczekiwań narzuconych przez Hollywood. Nie byłem na żadnych branżowych imprezach od bardzo dawna, bo nie muszę już robić interesów z tymi ludźmi i to mnie wyzwoliło. Myślę, że są inne sposoby robienia filmów. I są one zdecydowanie lepsze niż to, co oferują wielkie studia. Studia są bardzo ograniczone, jeśli chodzi o sposoby działania i pomysły. Są ograniczone, bo muszą wszystko kalkulować, ich filmy albo ludzi śmieszą, albo przerażają, bo tylko na tym są w stanie zarobić pieniądze. Tylko o to chodzi w tej grze. Poleganie na sprawdzonych formułach jest bardzo łatwe, ale myślę, że próbowanie różnych rzeczy jest o wiele ciekawsze. 


Więc w jakich filmach chciałbyś teraz grać?

Teraz chciałbym grać w zwiastunach filmów, a nie w filmach. Chciałbym zrobić dobry zwiastun do filmu, który nie istnieje i nigdy nie powstanie. Miałem kiedyś pomysł nakręcenia Titanica. Z dokładnie tą samą obsadą, ale minimalnym budżetem, właściwie bez budżetu. Leo i Kate staliby w dwóch końcach brodzika, a ktoś polewałby ich wodą. Fajnie byłoby zrobić z takiego wielkiego filmu malutką puszkę zupy Warhola. Każdy dostałby siedemnaście dolarów za swoją rolę, remake dzieła Camerona klatka po klatce, ale kręcony telefonem pod prysznicem. Przemalowałbym płytki. To był pomysł tak absurdalny, że byłem nim zainteresowany bardziej niż czymkolwiek innym. 


W Minamacie widzimy, co to znaczy zawieść pokładane w nas oczekiwania. Jak chronisz się przed strachem spowodowanym tym, że możesz kogoś rozczarować?

W każdej pracy, nawet w tej, która kochasz, przychodzi taki moment, że zaczyna cię to gryźć. Pamiętam, jak czułem ten strach i jak mnie on hamował. To dziwna rzecz. Musisz dojść do punktu, w którym tak bardzo zależy ci na dobrych rezultatach, że przestajesz się tym przejmować. Musisz sobie odpuścić i powiedzieć do samego siebie - proszę mi wybaczyć słownictwo - cholera, jebać to, nie mogę sobie pozwolić na takie uczucia, muszę zrobić to, co mam do zrobienia. Kiedy osiągniesz ten etap, stajesz się wolny.


Minamata pokazuje też, jak cyniczny potrafi być świat. Jak nie stać się cynikiem?

Musisz przejść przez te wszystkie szlaki, dowiedzieć się, czym tak naprawdę jest Hollywood. Właściwie to musisz pokonać cynizm tak samo jak lęk przed rozczarowaniem. Odnośnie czegoś tak absurdalnego i abstrakcyjnego jak Hollywood i sława można być cynicznym. Ale świat jest piękny, wystarczy, że ludzie się zatrzymają i rozejrzą dookoła. Myślę, że nie ma nic złego w tym, że możesz budzić się rano i oddychać. Według mego serca i rozumu warto jest decydować, o co powinno się walczyć. Podejmuję decyzję w sprawie tego, ile jestem w stanie udźwignąć na swoich barkach, a co z nich zrzucę i powiem siebie: to nie mój ciężar tylko cudzy. Nuda i poczucie braku sensu w życiu to zabójcy! Kiedy moje dzieci były młodsze i czasem mówiły, że się nudzą, mówiłem im, żeby bawiły się same ze sobą. Gdyby mój mózg nie poradził sobie z pewnymi rzeczami, pewnie położyłbym się gdzieś w kącie w pozycji embrionalnej i płakał jak noworodek. Zawsze musisz wiedzieć, dokąd zmierzasz, mieć swoją prawdę i iść do przodu. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga