(nagranie zaczyna się w połowie rozmowy)
JD: Nie obchodzi mnie to.
AH: Rozumiesz, dlaczego te dziesięć minut na dole
JD: Nie obchodzi mnie to.
AH: Czy miałeś wrażenie, że to jest prawdziwe?
JD: Nie obchodzi mnie to.
AH: Słyszałeś, co powiedziałam?
JD: Nie obchodzi mnie to. Nie obchodzi mnie to.
AH: Obchodzi cię.
JD: Wiele rzeczy, które zrobiłaś, wiele rzeczy, które, kurwa, zrobiłaś, okazały się być absolutnym kłamstwem
AH: Nigdy...
JD: I ja się, kurwa, ciebie nie czepiam. W każdym razie wychodzę. Do zobaczenia niedługo, ok.
AH: To jest dla ciebie ważne?
JD: Twoje kłamstwa?
AH: To jest dla ciebie ważne, twoja impreza?
JD: Twoje kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa
AH: Nigdy cię nie okłamałam. I o czym my dzisiaj rozmawiamy? Kim jesteś? Dlaczego? Dlaczego to robisz?
JD: Wychodzę. Wrócę.
AH: Dlaczego?
JD: Bo wychodzę.
AH: Co... Co jest zawsze takie ważne, że musisz do tego uciekać? Dlaczego?
JD: Uciekam? Tak, uciekam, bo jestem tchórzem.
AH: Dlaczego nie zostaniesz? Raz poprosiłeś mnie, bym nie wychodziła, więc teraz ja proszę ciebie. Dlaczego co pięć sekund jest: wychodzę, bo muszę iść na pieprzoną imprezę związana z filmem. Ja nigdy nie przedkładałam tego ponad ciebie. A ty spośród wszystkich ludzi, spośród wszystkich ludzi, mówisz, że ty taki nie jesteś. W ciągu ostatnich dwóch dni mówiłeś tylko o tym, że twoje imprezy filmowe są ważniejsze, włącznie z tą przedwczorajszą. Kiedy ja coś takiego powiedziałam - zostań. Dzisiaj przeprosiłeś, powiedziałeś kocham cię, przykro mi, a dzisiaj w dwie sekundy, góra w dwadzieścia sekund mówisz: jebać to. Nienawidzę cię. Nie chcę z tobą być. Żegnaj. Wychodzę. Uciekam, ale nie uciekam, wychodzę.
JD: Cóż, jedno jest pewne. Nie chcę z tobą być. Nie chcę. Naprawdę nie chcę.
AH: Więc jeśli nie chcesz spędzać ze mną życia...
JD: Żegnaj.
AH: ...to musisz to zrobić. Musisz zdjąć obrączkę i zapomnieć o tym, że pięć godzin temu mówiłeś coś zupełnie innego. W innym wypadku możesz sobie rzucać tym hasłem. Nie możesz mi ciągle powtarzać, że ci na tym zależy.
*JD rzuca obrączkę na podłogę*
JD: Proszę bardzo.
AH: Taką ma dla ciebie wartość?
JD: Tak, tak. Przez to twoje ciągłe marudzenie, te wszystkie zasady, te wszystkie...
AH: Zasady. Bo poprosiłam cię, żebyś został?
JD: Słuchaj... słuchaj... bo...
AH: Zasady. Bo poprosiłam cię, żebyś został?
JD: Nie, bo jesteś pieprzoną harpią.
AH: To po co prosiłeś, żebym została?
JD: Nie, bo jesteś wrzodem na dupie.
AH: To po co prosiłeś, żebym została?
JD: Już dłużej tego nie zniosę.
AH: Dlaczego w Australii poprosiłeś mnie, żebym została? Obiecałeś, że nie odejdziesz, obiecałeś, że nie odejdziesz. Co takiego zrobiłam?
JD: Myślałem, że się zmienisz.
AH: Co takiego zrobiłam?
JD: Nie zmieniłaś się.
AH: Co takiego zrobiłam?
JD: Nie zmieniłaś się.
AH: Zostałam czy odeszłam?
JD: Zmieniasz...
AH: Zostałam czy odeszłam?
JD: Zostałaś i się nie zmieniłaś, i byłaś wrzodem na dupie, i byłaś pizdą.
AH: Więc zostałam i byłam pizdą, i to właśnie dlatego codziennie mi mówiłeś, że nie wyobrażasz sobie życia beze mnie, nawet dzisiaj. Więc który facet... Czy to według ciebie normalne?
JD: Kiedy...
AH: Czy to według ciebie normalne? Mówiłeś mi dzisiaj, że nie wyobrażasz sobie życia beze mnie. Teraz rzucasz obrączkę na ziemię. Czy to według ciebie normalne?
JD: Mów mi, co jest...
AH: Czy to według ciebie trzeźwe podejście? Czy jesteś normalny?
JD: Dajesz mi definicję normalności - siebie
AH: Czy to według ciebie normalne?
JD: Ty...
AH: Czy to według ciebie normalne?
JD: ...masz pograniczne zaburzenie osobowości.
AH: Teraz mam pograniczne zaburzenie osobowości?
JD: Bez dwóch zdań.
AH: Całą noc byłam niezmienna. Mówiłam, żebyś nie odchodził. Żebyś tego nie spierdolił. Już się z tobą nie kłócę. Mówiłam ci o tym całą noc. Przykro mi, że się w tej kwestii ze sobą nie zgadzamy. Nie jesteś idealny. Powiedziałam ci o tym dwie godziny temu. Nie jestem idealna. Ty nie jesteś idealny.
JD: Podoba mi się to, że najpierw powiedziałaś, że to ja nie jestem idealny.
AH: Ale nie musimy tego robić za każdym razem, gdy się w czymś nie zgadzamy.
JD: Nie... nie musimy. Ale to robimy.
AH: Proszę.
JD: Robimy to.
AH: Ale proszę... podejdź tu.
JD: I rzucasz we mnie wszystkimi obelgami
AH: Proszę, podejdź tu. Teraz cię nie obrażam. Nie obrażałam cię. Kocham cię.
JD: Właściwie...
AH: Johnny. Co mam zrobić? Kocham cię. Przestań...
JD: Chcesz mnie znowu walnąć w ucho?
AH: <bełkocze> Kocham cię.
JD: Chcesz mnie znowu walnąć w ucho? Tak, żeby echo mi się odbiło w czaszce...
AH: Kocham cię.
JD: Chciałabyś?
AH: Kocham cię.
JD: hmm?
AH: <bełkocze> Kocham cię. Przepraszam, że cię uderzyłam... Kocham cię.
JD: Też cię kocham. Nie... Nie... Wcale aż tak bardzo cię nie kocham.
AH: Kochasz mnie.
JD: Nie, nie kocham. Nie kocham cię tak bardzo, by rezygnować z samego siebie. Nie kocham. Nie zrezygnuję z bycia sobą! A ty chcesz, bym był jakąś pieprzoną papugą siedzącą na żerdzi albo pieprzonym dziwnym, wściekłym psem. Nie, nie będę nim.
AH: Nie chcę, byś był wściekłym psem. Próbuję rozmawiać... Uspokoić
JD: Albo twoim pieprzonym kochankiem.
AH: Uspokój się.
JD: ah... ah. Tasya Fatnasia
AH: Uspokój się.
JD: Nie będę tym gównem.
AH: Skarbie, przestań.
JD: Nie. Nie chcę być z tobą, jeśli to są te pieprzone zasady. Jebać to.
AH: Nie ma zasad. Ty to wszystko zmyślasz... To ty to wszystko robisz.
JD: Tak?
AH: Nikt z tobą nie walczy.
JD: Zmyślam to sobie? Naprawdę?
AH: Tak.
JD: OK. To, ponad wszystko inne, jest obelga.
AH: <bełkocze> Kocham cię.
JD: Nie... nie... nie... nie...
AH: Skarbie
JD: Wiem, czym jest pożegnanie. Wiem, czy jest pożegnanie.
AH: Skarbie, mylisz się.
JD: Masz problem
AH: Nie
JD: Masz wiele problemów
AH: Przestań
JD: Żegnam się już naprawdę
AH: Przestań. Nie musisz tego robić. Zawsze to robisz, a potem zawsze przepraszasz. Byłam wściekła. Przestań.
JD: Za każdym razem, gdy ja to robię? Naprawdę?
AH: Tak.
JD: Naprawdę chciałaś odejść w Australii?
AH: Naprawdę. Za każdym razem, gdy to robisz
JD: Naprawdę chciałaś odejść w Australii?
AH: To było sześć miesięcy temu.
JD: Ok.
AH: Tak.
JD: Kiedy ja cię zostawiłem? Kiedy?
AH: Kiedy ja cię zostawiłam?
JD: Kiedy ja cię zostawiłem?
AH: Kiedy ja cię zostawiłam?
JD: Kiedy zagroziłem ci, że cię zostawię?
AH: Kiedy ja cię zostawiłam?
JD: A to w Australii to nie byłaś ty?
AH: Powstrzymałeś mnie. Poprosiłeś, żebym nie odchodziła.
JD: Uh huh. I poprosiłem, żebyś nie odchodziła...
AH: Poprosiłam, żebyś nie odchodził i...
JD: I to było tak ot tak? Szybko? (bełkocze) I to było tak ot tak?
AH: Przestałam (szept)
JD: Jasne
(kroki)
AH: Jeszcze jeden? (oferuje mu kolejny Xanax)
JD: Co mamy zrobić? Czego chcesz?
AH: Huh?
JD: Co mamy zrobić? Czego chcesz?
AH: Och... (bełkocze) Chcę móc się uspokoić. Choć troszkę uspokoić.
JD: Ach, zobacz... teraz jesteś pielęgniarką,
AH: Ale teraz nie wiem, co robić. To nie jest normalne. To nie ma sensu.
JD: Naprawdę?
AH: Tak... Każda malutka kłótnia skutkuje tym, że mówisz mi najgorsze gówna. Tak jakbyś w ogóle się nie kontrolował.
JD: Co? Tak jak ty?
AH: Tego nie powiedziałam
JD: Kontrolujesz się? Po tym wszystkim, co mi powiedziałaś?
AH: Tego nie powiedziałam.
JD: Kontrolujesz się? Wow
AH: (bełkocze)
JD: Kontynuuj
AH: (bełkocze) Xanax. Leży przy drzwiach. Ok. Jakbyś chciał wziąć. Nie wiem, czym cię tak teraz rozwścieczyłam, ale skoro teraz nie odpowiadasz mi agresywnie...
JD: (głos w oddali)
AH: Hmmm
JD: (głos w oddali)
AH: Co więcej mogę zrobić prócz powiedzenia ci, że mi na tobie zależy... Ok... Wiesz, jaki jesteś niedorzeczny.
JD: (głos w oddali)
AH: Słyszysz? Znowu, kurwa, uciekasz. Bo nie potrafisz się uspokoić. Właśnie o to mi chodzi... Ok... (bełkocze) Mam już tego dosyć... Nie martw się... Gapisz się na to... Jest tu, przy drzwiach... ok
JD: (głos w oddali)
AH: Tutaj. Mam trochę wina... Wziąłeś jedną? Wziąłeś? Pomogło?
JD: Co?
AH: Xanax
JD: Nie. Masz wino?
AH: Oczywiście. Nie wiem, które.
JD: Mogę wypić kieliszek?
AH: Tak, oczywiście.
JD: Nie przeszkadza ci to? Jesteś pewna?
AH: Miałam ci nalać.
JD: Jestem alkoholikiem. Jesteś pewna?
AH: Nie mam kontroli nad tym, ile pijesz. A ty nie masz kontroli nad tym, czy mówię prawdę, czy nie. Czy zmieniłeś się ostatnio? Tak, zmieniłeś się.
JD: Och... Twoja prawda też jest bardzo interesująca
AH: Ok. Tak. Jestem pierwszą osobą, która to zauważyła.
JD: Daj mi, proszę, lampkę wina, żebym mógł zejść na dół.
AH: Ok. Tak... Twoja ucieczka, jak widzę
JD: Nie uciekam. Wrócę za piętnaście minut.
AH: Oczywiście. Piętnaście minut. Tak jak poprzednim razem.
JD: Piętnaście.
AH: Tak jak poprzednim razem. Gdy musiałam cię wyciągać z łazienki. To znaczy, nie musiałam cię wyciągać z łazienki, ale...
JD: Z łazienki? O czym ty mówisz?
AH: Kiedy urwał cię się film, gdy byłeś goły w łazience.
JD: Wyciągnęłaś mnie?
AH: Próbowałam.
JD: Naprawdę?
AH: Tak
JD: Weszłaś do środka?
AH: Nie weszłam
JD: Cóż... Więc jak próbowałaś mnie stamtąd wyciągnąć?
AH: Waliłam w drzwi, budziłam cię co piętnaście minut, a potem zasypiałam pod drzwiami, żebym mogła słyszeć twoje chrapanie, gdybyś zaczął wymiotować. Wezwałabym karetkę, gdybyś przestał chrapać.
JD: Bo bałaś się, że umrę?
AH: Bałam się, że zakrztusisz się rzygami, co u ciebie jest bardzo prawdopodobne.
JD: Naprawdę?
AH: Tak, bardzo prawdopodobne.
JD: Często wymiotuję?
AH: Tak.
JD: Naprawdę?
AH: Tak. Często wymiotujesz. Najczęściej przez sen.
JD: Naprawdę?
AH: Och, to dla ciebie nowość? Tak więc to wpływa na ciebie bardziej niż myślałam.
(kroki)
JD: (śmieje się, a potem wzdycha) Byłbym taki dobry. Mam nadzieję. Mam nadzieję...
AH: Co? Wcale tak często nie wymiotujesz? Czy zamierzasz mi powiedzieć, że... Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie wymiotujesz. No dalej. Powiedz mi to.
JD: Jestem z tobą.
AH: Zawsze jesteś ze mną. Chcę tylko spróbować
JD: *celowo wydaje odgłosy wymiotowania*
AH: Czy kiedykolwiek prowokowało cię jakieś dziecko? Jakie to uczucie? Wcale nie czujesz się sprowokowany, prawda? Po prostu cię to zasmuca...
JD: Nie wiem. To jakieś dziwne. Mam dzieci. A ty? Mając trzydzieści lat na pewno musiałaś...
AH: Naprawdę? Miałeś dzieci?
JD: Tak.. A ty?
AH: To cud.
JD: To cud.
AH: To prawdziwy cud.
JD: A żebyś wiedziała. Powiedz o nich coś złego.
AH: Dlaczego kiedykolwiek miałabym to robić? Dlaczego kiedykolwiek miałabym to robić?
JD: Cóż...
AH: Nie masz paranoi ani nic takiego
JD: Bo jesteś taka mądra... Tak bardzo wszystkim pomagasz. Każdy...
AH: Tak, tak, polegaj na pomocy innych
JD: ...wie, jakaś jesteś znakomita
AH: Polegaj na pomocy innych
JD: Kiedy mówią, że jesteś znakomita, muszę...
AH: Polegaj na pomocy innych
JD: Bo ty rzecz jasna nie masz żadnych wad...
AH: Polegaj na pomocy innych
JD: Niestety polegam wyłącznie na sobie
AH: Naprawdę?
JD: Tak. Przez jakiś czas byłaś dobrą oszustką. Było fajnie. I będzie jeszcze fajniej, prawda?
AH: Bardzo cię kocham. Naprawdę bardzo cię kocham.
JD: (w oddali) Więc wychodzę.
AH: Kocham cię całą sobą
JD: (w oddali) Nie słyszę cię.
AH: Próbowałam, teraz próbuję...
JD: (w oddali) Jeśli chcesz, to mów, ja cię nie słyszę. Przykro mi
AH: Próbowałam. Próbuję ci powiedzieć, że cię kocham. I wszystko, co dziś zrobiłam...
JD: (w oddali) Dobranoc, Amber. Wychodzę.
AH: Próbowałam ci powiedzieć...
JD: (w oddali): Co?
AH: Prosiłam cię, żebyś został.
JD: (w oddali): Nie słyszę cię. Wychodzę.
AH: Czy możesz zrobić to, o co sam mnie prosiłeś? Poprosiłam cię, żebyś został, nie możesz mnie zostawić, żeby iść na pieprzoną, głupią imprezę. Mam gdzieś, z jakiej okazji jest organizowana, ale to impreza. Jest ważniejsza ode mnie czy nie? Ale wybrałeś to samo, co wczoraj.
JD: Wychodzę, bo mam cię dość.
AH: Wychodzisz, bo cię wczoraj skrytykowałam i nie potrafisz sobie z tym poradzić.
JD: Mam dosyć.
AH: Milion razy przepraszałam cię za to, że cię skrytykowałam.
JD: Mam cię dosyć.
AH: Ale uciekasz, bo chcesz iść na imprezę.
JD: Przepraszałaś za to, że mnie skrytykowałaś? Powiedziałaś to? Przesłuchaj swoje nagranie.
AH: Mam swoje pieprzone nagranie.
JD: Przesłuchaj go.
AH: Prosiłam cię, żebyś nie wychodził, bo mi to obiecałeś. Przy naszych rodzinach, słyszeli to nasi przyjaciele. Moja mama to słyszała, przy okazji...
JD: Twoja mama rozumie, dlaczego wychodzę
AH: Moja mama. Kiedy zapytałam ją, co myśli...
JD: Rozumie.
AH: Naprawdę?
JD: Och tak. Tak
AH: Naprawdę? Chcę, żebyś ją o to zapytał.
JD: Jeśli chcesz, to zapytam.
AH: Naprawdę?
JD: Pewnie.
AH: Chcę, byś ją zapytał, czy rozumie, dlaczego wychodzisz. Przekonajmy się, co powie. Poprosiłeś mnie, a teraz ja proszę ciebie.
JD: Masz za dużo rzeczy w głowie. Za dużo mówisz. Zbyt wiele zrobiłaś.
AH: Za każdym razem, gdy się kłócimy, za każdym razem, to ty stworzyłeś...
JD: To jak kłamiesz...
AH: Prosiłam cię
JD: ...to smutne
AH: Prosiłam cię...
JD: Wykreowałaś całe swoje istnienie...
AH: Ciągle...
JD: To kurewsko smutne. Rzygać mi się przez ciebie chce. A potem wyszłaś za tego głupka.
AH: W Australii poprosiłeś, bym została
JD: Nie...
AH: Poprosiłeś mnie
JD: Nie
AH: Mówię...
JD: Nie mów tego
AH: Poprosiłeś, bym została
JD: Tak, ale...
AH: Przestań gadać te krzywdzące...
JD: Nie
AH: ...gówna. Kocham cię.
JD: Nie, nie kochasz.
AH: Kocham. A ty mnie kochasz?
JD: Nie jestem pewien.
AH: Kochasz mnie?
JD: Tak, kocham.
AH: Okazujesz mi to?
JD: Cóż, ty mi nie okazujesz
AH: Okazujesz mi to?
JD: Próbowałem.
AH: Okazujesz mi to?
JD: Próbowałem.
AH: Okazujesz mi to?
JD: Próbowałem.
AH: Okazujesz mi to?
JD: Teraz? Nie. Bo teraz cię nie kocham.
AH: Kochasz mnie... nie kochasz?
JD: Zaczynam się w tobie odkochiwać.
AH: Nie kochasz mnie?
JD: Przestaję... bo
AH: Czy to ma dla ciebie jakieś znaczenie? Miało dzisiaj, ale kiedy teraz mówisz, że masz dosyć, to tak naprawdę wcale nie masz tego na myśli. Powiedziałam ci "hej, powiedz mi, kiedy coś się spierdoli", myślałam, że będziemy w tym trwać, że to ma dla ciebie znaczenie
(nagranie się urywa)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz