czwartek, 13 czerwca 2013

Kirby Sattler + Inside The Actor's Studio

Zapytany o swoją inspirację w kwestii charakteryzacji Tonto, Depp odpowiedział, że inspirował się obrazem I am Crow autorstwa Kirby'ego Sattlera.  W magazynie Cowboys & Indians pojawił się wywiad z artystą, w którym kilkakrotnie poruszono temat Johnny'ego:

[...]

C&I: Jak się poczułeś, kiedyś usłyszałeś, że twój obraz zainspirował Johnny'ego Deppa do stworzenia charakteryzacji  Tonto z The Lone Ranger?
Sattler:  Jestem fanem jego filmowych charakteryzacji … teraz jeszcze większym. I oczywiście fakt, że  I Am Crow go zainspirował, sprawił, że obraz trafił do większej publiczności. 

C&I: Powiedział, że zobaczył coś w oczach wojownika i w jego twarzy, coś, co było rozdzielone liniami…
Sattler: Jego słowa pełne szacunku do mojego obrazu były bardzo wnikliwe.

C&I: Co myślisz o sposobie, w jakim Johnny Depp wykorzystał I Am Crow? Miałeś w tym jakiś swój wkład?
Sattler: Nie rozmawiałem z Johnnym Deppem; prowadziłem rozmowy wyłącznie z producentami filmu. Z projektantami, którzy razem z nim stworzyli cały wizerunek. Ostateczny wygląd postaci jest zdumiewający. 

[...]

C&I: Planujesz zobaczyć film?
Sattler: Tak, zdecydowanie. Odbędziemy długą podróż do dużego miasta, gdzie znajduje się kino. Nie przegapimy okazji zobaczenia dwumetrowego Johnny'ego Deppa w kostiumie zainspirowanym I Am Crow!

Źródło: Johnny Depp Zone
Tłumaczenie by Marion 


Na specjalne życzenie jednej z czytelniczek tłumaczenie rozmowy przeprowadzonej ósmego września dwa tysiące drugiego roku dla The Actor's Studio:

  
 James Lipton: Dziś będziemy odkrywać karierę niezrównaną w swojej wybitnej różnorodności. Zaczęła się popularnym serialem 21 Jump Street, potem przeszła szybko i  mocno przez kalejdoskop ról filmowych od  Koszmaru z ulicy wiązów po Pluton, Beksę, Edwarda Nożycorękiego (za tę rolę nasz gość otrzymał nominację do Złotego Globu), Benny i Joon (kolejna nominacja do Złotego Globu i filmowej nagrody MTV ), Co gryzie Gilberta Grape'a, Don Juana De Marco, Eda Wooda (za tę rolę otrzymał następną nominację do Złotego Globu i nagrodę w kategorii Aktor roku na  gali London Film Critics Awards ), Donniego Brasco, Odważnego (do którego sam napisał scenariusz i podjął się reżyserii i otrzymał nominację do Złotej Palmy na festiwalu filmowym w Cannes), Las Vegas Parano, Jeźdźca bez głowy (za którego otrzymał nagrodę Blockbuster), Człowieka, który płakał, Zanim zapadnie noc, Czekoladę (nominacja do Screen Actors Guild Outstanding Cast). Podczas francuskiego odpowiednika gali rozdania Oscarów otrzymał honorowego Cesara za całokształt swojej kariery. The Actors' Studio z dumą wita JOHNNY'EGO DEPPA!!!
Johnny: Wow! .. Wow!  Z góry przepraszam za tę ukrytą truciznę, po którą teraz sięgnę (wyciąga własnoręcznie skręconego papierosa i szuka w kieszeni zapalniczki).
James Lipton: Bardzo proszę
JD: Twoje zdrowie (unosi papierosa w geście salutowania)
JL: Powiedź mi najpierw o nazwisku Depp. Znasz jego pochodzenie?
JD: Nie, nie znam pochodzenia, ale wiem, co ono znaczy w języku niemieckim.
JL: Co?
JD: Idiota.
JL:  Teraz pytanie, które pada na tej scenie częściej, niż się spodziewałem. Masz indiańskich przodków?
JD: Tak, najwyraźniej tak. Moja rodzina pochodzi z Kentucky. Żyli tam od wielu, wielu pokoleń. I moja babcia, moja prababcia miała w sobie sporo krwi Czirokezów.
JL: Urodziłeś się w Kentucky?
JD: Tak.
JL: Czym zajmował się twój ojciec, Johnny?
JD: Mój staruszek był inżynierem lądowym i wodnym i pracował w różnych miastach, Frankfort, Kentucky, potem dostał pracę na Florydzie, gdzie się przenieśliśmy.
JL: Czy twoja matka też pracowała?
JD: Tak.
JL: Czym się zajmowała?
JD: Moja mama była kelnerką.
JL: Była?
JD: Tak. Podawała małe obiady i takie tam.
JL: Twoja mama ma na imię...?
JD: Betty Sue.
JL: Powiedziałeś "Zanim skończyłem piętnaście lat, mieszkaliśmy w dwudziestu różnych domach."
JD: Prawdopodobnie było ich więcej.
JL: Skąd aż tyle przeprowadzek?
JD: Byliśmy jak cyganie. Ciągle się przenosiliśmy i przenosiliśmy.
JL: Kiedy dostałeś swoją pierwszą gitarę.
JD: Chyba, jak miałem dwanaście lat.
JL: Jak nauczyłeś się na niej grać?
JD: Ukradłem książkę z akordami. Pierwszy raz się do tego przyznałem. Tak, naprawdę ukradłem książkę z akordami. Autorstwa Mela Baya. To bardzo mi pomogło, kiedy masz dwanaście, trzynaście, czternaście lat, zaczynasz się psuć od środka, gitara w pewnym sensie mnie uratowała.
JL: Co masz na myśli, mówiąc "psuć od środka"?
JD: No wiesz, zaczynasz wchodzić w okres dojrzewania. Byłem tak pochłonięty grą na gitarzę, że nawet nie zauważyłem swojego okresu dojrzewania. Byłem jakby...
JL: Nie zauważyłeś swojego okresu dojrzewania?
JD: Nie specjalnie, nie.
JL: Jeden dzień i było po wszystkim?
JD: Być może wciąż przez niego przechodzę. Nikt mi tego nigdy nie powiedział.
JL: Powiedziałeś, że rodzina jest najważniejszą rzeczą na świecie.
JD: Tak.
JL: Dlaczego tak uważasz?
JD: Oh, z wielu powodów. Z milionów powodów.
JL: Dwa lub trzy?
JD: To twoja podstawa, twoje korzenie, jedyna bezwarunkowa miłość, jakiej kiedykolwiek w życiu doświadczysz.
JL: Tak. To prowadzi nas do najpowszechniejszego tematu poruszanego na tej scenie: rozwód rodziców. Mnie to dotknęło. Ciebie też?
JD: Tak. Oh, tak.
JL: Ile miałeś wtedy lat?
JD: Piętnaście.
JL: Miało na ciebie wpływ?
JD: Tak. Był taki okres czasu, gdzie skupiałeś się tylko ma matce. Ja ciągle skupiałem się na swojej, żeby mieć pewność, że nic jej nie jest.
JL: Po rozwodzie zamieszkałeś z nią?
JD: Tak.
JL: Oto, jak ją opisałeś: "To najwspanialsza kobieta na świecie, najlepsza przyjaciółka, najfajniejsza. Przez całe życie była kelnerką, ale ja już nigdy więcej nie pozwolę jej obsługiwać stolików." Ma na ciebie ogromny wpływ, prawda?
JD: To jedna z najmądrzejszych, najzabawniejszych i najwspanialszych osób, jakie mam szczęście znać. Jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek.
JL: Do jakiej szkoły chodziłeś?
JD: Do Miramar High School.
JL: Jak sobie tam radziłeś?
JD: Przed czy po odejściu?
JL: Jak długo tam byłeś?
JD: Miałem piętnaście lat, kiedy rzuciłem szkołę. Wróciłem dwa tygodnie później. Pomyślałem, "Wiesz co? To szalone, powinienem wrócić." No i wróciłem, porozmawiałem z dyrektorem i on powiedział .. "Johnny... nie chcemy, żebyś wracał." Tak, powiedział: "Słuchaj..." To właściwie było urocze. Powiedział " Wiem, że interesujesz się muzyką. Powinieneś iść w tę stronę. Powinieneś, to twoja pasja, więc musisz ją rozwijać."
JL: Rozumiem.
JD: Więc ją rozwinąłem.
JL: Kiedy zaczęła się twoja muzyczna kariera?
JD: Zacząłem grać na podwórkowych imprezach i innych takich, jak miałem trzynaście lat. Kiedy chodziłem do szkoły, zacząłem grać w nocnych klubach ze swoim zespołem i wszędzie tam, gdzie nas chcieli. Przemycali mnie tylnym wyjściem. Byłem...
JL: Bo byłeś niepełnoletni.
JD: Bo byłem niepełnoletni.
JL: Kiedy i dlaczego zamieniłeś  Florydę na Kalifornię.
JD:Wyjechałem z zespołem. Szukaliśmy kontraktu płytowego.
JL: Tak. I jak wam poszło?
JD: Zagraliśmy kilka naprawdę interesujących supportów. Ale niezbyt dobrze nam płacili, więc nasz zespół się rozpadł tak definitywnie.
JL: I jak sobie poradziłeś?
JD: Sprzedawałem długopisy przez telefon.
JL: Telesprzedaż?
JD: Tak, telesprzedaż.
JL: I jak ci szło?
JD: Właściwie to były moje pierwsze występy aktorskie.
JL: Kiedy i jak muzyk i telesprzedawca stał się aktorem?
JD: Szedłem przez Melrose ze swoim przyjacielem, Nicholasem Cage'em i Nick powiedział "Myślę, że mógłbyś być aktorem" albo "Jesteś aktorem" albo coś w tym stylu, "więc powinieneś spotkać się z moją agentką", a ona wysłała mnie do  Annette Benson, która była kierownikiem obsady Koszmaru z ulicy wiązów i Annette poprosiła, bym pokazał się przed Wesem Cravenem, zrobiłem tak, a oni zaproponowali mi rolę.
JL: Kogo zagrałeś w Koszmarze z ulicy wiązów?
JD: Zagrałem Glena.
JL: I co stało się Glenem?
JD: Wessało mnie łóżko. Nie taki zły występ, od telesprzedawcy do wciągnięcia w łóżko. Pierwsze kilka filmów zrobiłem po to, by wesprzeć swoją muzyczną działalność.
JL: Czy Pluton cię zachęcił, fakt, że grałeś w wielkim filmie?
JD: Tak, Pluton tak. Wtedy po raz pierwszy powiedziałem "Okay, teraz jestem aktorem."
JL: Co się z tobą działo po powrocie z Filipin? To było akurat, kiedy zacząłeś kręcić 21 Jump Street?
JD: Tak.
JL: Czy to było satysfakcjonujące doświadczenie?
JD: To była wspaniała lekcja, mówię ci, to była wspaniała, wspaniała edukacja.
JL: Jak długo w nim grałeś?
JD: Trzy i pół roku, cztery sezony.
JL: To żaden sekret, że w tym czasie Johnny stał się idolem nastolatek. A przynajmniej dla niektórych osób. Czy porzucenie wizerunku idola nastolatek było łatwe?
JD: Nie, chcieli bym dalej szedł tą drogą. To było dziwaczne, bo zamieniona mnie w produkt, z którym nie miałem nic wspólnego.
JL: Co dyktuje twoje wybory jeśli chodzi o projekty i role, Johnny?
JD: Tak naprawdę element zaskoczenia.
JL: To nie tajemnica, że dziś mamy największą widownie od ośmiu lat. Przez chwilę panował tu chaos, ludzie cały czas próbowali się wdzierać do środka.
JD: Chyba zaszło jakieś nieporozumienie.
JL: Nieprawda.
JD: Może błędny zapis.
JL: Nie, myślę, że to miało związek z tym, o czym teraz rozmawiamy. Zboczyłeś ze ścieżki, którą podąża dziewięćdziesiąt dziewięć koma dziewięć procent aktorów, która prowadzi do grania głównych ról męskich. To było zamierzone? Z łatwością mógłbyś... Chodzi o to, że jesteś znacznie przystojniejszy ode mnie.
JD: Bardzo miło, że tak mówisz.
JL: Z łatwością mógłbyś obrać taką drogę i jestem pewien, że proponowano ci wiele ról męskich piękności, a ty celowo obrałeś inny kierunek.
JD: Niektórzy ludzie nazywają to ignorancją!
JL: Nikt z tu obecnych.
JD: Czułem się źle, będąc produktem, cudzym produktem, nie mogłem tego znieść. To było klaustrofobiczne, więc przysiągłem sobie, że nie będę tego robił. Obiorę swoją drogę i z niej nie zboczę, a jeśli poniosę porażkę, to poniosę porażkę, ale przynajmniej będę wiedział, że próbowałem i odkryłem, że zawsze mogę wrócić do grania na gitarze, albo pracy na stacji paliw.
JL: Opisałeś powiązanie swoich wszystkich filmów jako "uzależnienie od nieudaczników."
JD: Interesuje mnie ludzkie zachowanie, to, co sprawia, że ludzie robią to, co robią, skąd biorą się ich nerwowe gesty, którymi dziś jestem przepełniony, jestem tego pewien. Nieudacznicy, nie wiem... ludzie, których uważa się za nienormalnych, albo wyrzutki, albo ci, którzy nie są mile widziani w społeczeństwie, albo...
JL: Outsiderzy.
JD: Po prostu ludzie, których społeczeństwo nie uważa za normalnych.
JL: Powiedziałeś "Tak naprawdę nawet się jeszcze nie narodziłem. Nadal próbuję. Nadal prę. Nigdy nie chcę dojść do punktu, kiedy stwierdzę, że jestem usatysfakcjonowany."
JD: Tak. Myślę, że satysfakcja... kompletna i pełna satysfakcja względem pracy, to śmierć dla aktora.
JL: Powiedziałbym, że jednym z najlepszych przykładów tego, jak Johnny Depp przełamał formę jest niezapomniany film Edward Nożycoręki. Co było dla ciebie atrakcyjnego w Edwardzie?
JD: Przeczytałem scenariusz i byłem zdruzgotany, naprawdę zdruzgotany,to była jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek przeczytałem, tak ogólnie. Znałem Edwarda, kiedy to czytałem, po prostu go czułem i to było uniwersalne uczucie, to poczucie tego, że nie pasujesz.
JL: Czy jest trochę Johnny'ego Deppa w Edwardzie Nożycorękim?
JD: Tak, pewnie. Każda postać, która grasz, musi być zbudowana na prawdzie, musi pochodzić ze szczerości i prawdy, więc jest we mnie wiele z Edwarda i wiele ze mnie w nim.
JL:  Kilka razy w swojej karierze otarłeś się o nieme kino, niewątpliwie jest w Edwardzie pewna beznamiętność charakterystyczna dla gwiazd niemego kina.
JD: Oh, dziękuję.
JL: Keaton.
JD: Jeden z moich idoli, Keaton. Jeśli chodzi o ciszę... ci ludzie... no i  Edward... chodziło o to, by wszystko, co chce się powiedzieć, przekazać ciałem i spojrzeniem.
JL: Rozpocząłeś karierę z wielkim reżyserem, z Timem Burtonem.
JD: Oh, tak.
JL: Jak razem pracujecie?
JD: Oh, Boże, przy Timie czuję się jak w domu, jest komfort i zaufanie, co jest najważniejsze między aktorem i reżyserem.
JL: Dla naszych studentów tu zgromadzonych, jak przygotowujesz się do roli? Gdzie zaczynasz?
JD: Myślę, że najpiękniejszym darem, jaki my ludzie posiadamy jest instynkt,  to intuicyjne uczucie względem różnych spraw, myślę, że to wspaniały dar, a czasami go nie dostrzegamy. Ogólnie, kiedy czytam scenariusz, zaczynam mieć przebłyski, przebłyski rzeczy, obrazów...
JL: Obrazów, wizualnych rzeczy...
JD: Tak, wizualnych rzeczy, albo ludzi, którzy mnie interesują albo coś, co chcę odkryć w osobie, którą gdzieś widziałem. Na przykład, Edward Nożycoręki;  dwie rzeczy, które przyszły mi do głowy, dwa intuicyjne obrazy - dziecko, noworodek i pies, którego miałem, kiedy dorastałem, jego bezwarunkowa miłość, nawet kiedy zrobi coś złego i ty go skrzyczysz, on się skuli, usiądzie w rogu, ale kiedy po chwili go zawołasz, podejdzie do ciebie szczęśliwy i pełen miłości. Tak, obrazy. Potem robię notatki, wypisuję, z jakich cech będzie się składała postać, a w gruncie rzeczy i tak je później wyrzucam, mam na myśli to, że powinno się ich użyć jako bazy, a potem pozwolić sobie zaskakiwać samego siebie, dopuszczać do siebie impulsy, żyć danym momentem.
JL: Czy oglądasz dzienniki?
JD: Nie, nie, nie. To druzgoczące. Nie. Nie, nie.
JL: Kiedy film jest gotowy, potrafisz usiąść i cieszyć się nim, jako członek widowni?
JD: Absolutnie nie.
JL: Nigdy?
JD: Nigdy.
JL: Czy są jakieś filmy z twoim udziałem, których nigdy nie widziałeś w kinie?
JD: Jest kilka.
JL: Nawet w sali projekcyjnej?
JD: Są takie, z których nie widziałem nawet klatki.
JL: Naprawdę?
JD: Tak. To nie jest przejaw braku szacunku dla filmowców czy ludzi zaangażowanych w projekt, ale kiedy już robota jest skończona, kiedy mówią mi, "skończyłeś" wtedy to już nie moja sprawa, co zrobią z tym filmem, więc wolę odejść.
JL: Rozmawialiśmy tu z Martinem Landau.
JD: Dobry człowiek.
JL: Tak. I z Sarahą Jessicą Parker o świetnym filmie opowiadającym o najgorszym reżyserze wszech czasów, Edzie Woodzie. Jak zareagowałeś, kiedy zaproponowano ci tę rolę, powiedziałeś "Tak"?
JD: Tak, oh, tak. Tim zadzwonił do mnie pewnej nocy i powiedział "Nie ma scenariusza," a ja na to "Wchodzę w to. Oczywiście, że w to wchodzę."
JL: Wiedziałeś dużo o Edzie Woodzie?
JD: Dowiedziałem się trochę o Edzie Woodzie od Johna Watersa i widziałem kilka jego filmów.
JL: Ed Wood był prawdopodobnie najgorszym reżyserem świata i człowiekiem pełnym filmowej pasji, prawda? Był alkoholikiem transwestytą, w dodatku niekompetentnym. Musiałeś nosić damskie ciuchy w tym filmie nakręciłeś wiele scen w ślicznej spódniczce, (JD: tak) w swetrze z angory, (JD: Tak, tak.) Czy to była część filmowej zabawy?
JD: Pewnie. Tak. Ubrać się jak kobieta i nie ponieść żadnych konsekwencji? Dostać za to kasę? Tak. Właściwie to nawdychałem się więcej angory, niż jej ubrałem.
JL: Jak wiele z Eda Wooda w filmie jest twoją kreacją - jak wiele wyszło z twojej duszy i prób?
JD: Nie było zbyt wielu zdjęć Eda jako Eda.
JL: Nie było.
JD: Nie. Musiałem więc polegać na instynkcie i wyobrażeniu, które przyszło mi do głowy, kiedy szykowałem się do roli.
JL:  Na przykład jakie wyobrażenie?
JD: Trzy składniki.
JL: Jakie?
JD: Ślepy optymizm Ronalda Reagana.
JL: Okay, Reagan, w porządku.
JD: Entuzjazm Tin Mana z Czarnoksiężnika z krainy Oz.
JL: Naprawdę?
JD: Tak. A potem Casey Kasem.
JL: Okay! Czy zwykle grasz - jak to ludzie z teatru lubią często mówić - z wnętrza, czy opierasz się na zdjęciach, obrazach?
JD: Myślę, że te obrazy są we mnie, to rzeczy, które wędrują w moim mózgu i wywierają wpływ na moje emocje, więc myślę, że używam tych dwóch technik.
JL: To także sposób.
JD: Baza, którą budujesz dla postaci, pochodzi z wnętrza, ale potem nic nie pomaga bardziej niż wejście w skórę postaci, jego garderobę...
JL: Szczególnie w tym przypadku!
JD: Tak, pewnie. Tak, staniki, tak.
JL: Jednymi z najbardziej efektownych i poruszających scen w filmie są te z Edem Woodem i Belą Lugosi, czyli z tobą i Martym Landau.
JD: Szansa współpracy z Martinem Landau była wspaniałym, wspaniałym darem. Zwłaszcza po pracy nad Gilbertem Grape'em, kiedy to przechodziłem trudny okres w swojej własnej skórze, w swoim własnym umyśle, a praca z Martinem odnowiła moją wiarę w pracę i proces tworzenia. To wspaniały człowiek, taki czysty, taki szczery.
JL: Zgadzam się z tobą.
JD: To był dla mnie wspaniały dar.
JL: Czy to twoja skłonność do specyficznych ról popchnęła cię do przyjęcia tytułowej roli w filmie Don Juan De Marco?
JD: Tak. Wcześniej nie patrzyłem na tę postać w taki sposób..
JL: To facet, który myśli, że jest Don Juanem. Czy grałeś go jako poczytalnego, czy nie?
JD: Zdecydowałem, że jest zupełnie zdrowy.
JL: I na końcu twój psychiatra się z tym zgodził.
JD: Tak.
JL: Jak to jest grać scena po scenie, tak jak to zrobiłeś z Brando?
JD: Najważniejszą rzeczą, jakiej się nauczyłem, grając z Marlonem, było zachowanie poważnej miny. To prawie niemożliwe. To się stało moim celem w trakcie nagrywania wielu scen - nie wybuchnąć śmiechem.
JL: Bo postać była śmieszna, czy dlatego, że Marlon był śmieszny?
JD: Ponieważ Marlon jest komiczny. Zabił mnie, zabijał mnie.
JL: Czy zbliżyliście się do siebie podczas pracy?
JD: Był dla mnie wspaniałym nauczycielem, wspaniałym mentorem, wspaniałym przyjacielem.
JL: Co pociąga cię w dziwacznych kapeluszach?
JD: W dziwacznych kapeluszach?
JL: Jesteś znany z tego, że nosisz takie dwa.
JD: Nie wiem, może czytałem za dużo książek Dr. Seussa, kiedy byłem dzieckiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem.
JL: Czy lubisz nosić w filmie długie włosy? Czy dzięki nim czujesz się wygodniej, czy to ma jakieś znaczenie?
JD: Nie, zawsze myślałem, prawdopodobnie bardzo głupio, że kiedy masz długie włosy, ukrywasz się. Więc jesteś niewidzialny, rozumiesz? Ludzie nie mogą...
JL: Jesteś niewidzialny w tym momencie. Nie widzę twoich oczu.
JD: Nie wiem, zawsze tak było. Teraz mam dwu i pół letnią córeczkę, która nie pozwala mi obcinać włosów.
JL: Chcę cię zapytać o film Donnie Brasco. Jest wiele przyczyn wysokiej jakości tego filmu,  ale bez wątpienia dwoma najważniejszymi są Al Pacino i Johnny Depp. W tym filmie Al nosi kapelusz.
JD: Tak.
JL: Chcę wiedzieć, gdzie urodzony w  Kentucky i wychowany na Florydzie koleś nabył ten precyzyjny nowojorski akcent.
JD: Cóż, miałem wielkie szczęście, spędziłem sporo czasu z prawdziwym Donniem Brasco, z Joe'em Pistone i myślę, że on miał mnie naprawdę dosyć, bo go nękałem.
JL: To naprawdę dobry film i dobra rola.
JD: Najważniejsze w Donniem Brasco było dla mnie to, że Joe, prawdziwy Donnie Brasco, Joe Pistone, był naprawdę hojny, jeśli chodzi o swój czas i przeszłość, chciałem tylko tego, żeby on był zadowolony z tego filmu.
JL: Rozumiem.
JD: Ponieważ on to przeżył, a ja to zagrałem, ale potem on będzie musiał z tym żyć, jego rodzina będzie musiała z tym żyć już do końca. Więc byłem naprawdę wzruszony, kiedy okazało się, że wszyscy byli zadowoleni.
JL:  Kto wpadł na pomysł, by zekranizować Lęk i odrazę w  Las Vegas?
JD: Znałem trochę Huntera Thompsona i kiedy nagrywałem Donniego Brasco, Hunter do mnie zadzwonił: (głosem Huntera) "Chcesz mnie zagrać w filmie o Vegas?" Coś w tym stylu. Odpowiedziałem "No wiesz, jest gotowy scenariusz? Mam twoje błogosławieństwo?" on powiedział, że tak i ot cała historia.
JL: Kto zaangażował Terry'ego Gilliama?
JD: Moja agentka, Tracy Jacobs, pracuję z nią od wielu, wielu lat - odważna dusza - zaproponowała Terry'ego i zadzwoniła do niego, a on się zgodził.
JL: Czy Hunter Thompson pomógł ci podczas przygotowań do filmu?
JD: Oh, niesamowicie mi pomógł. Raz jeszcze, to była sytuacja, w której nie miałem wyboru, musiałem do niego pójść, rozgryźć go, zamieszkać z nim.
JL: Grałeś go.
JD: Tak. Grałem Huntera, musiałem więc znaleźć sposób, by skraść jego duszę. Heh!!! Mieszkałem u niego w piwnicy, którą nazywaliśmy "lochem" przez parę miesięcy.
JL: Nic dziwnego, że wyszedłeś stamtąd jako Hunter Thompson!
JD: (śmieje się.)
JL: I ogoliłeś głowę?
JD: Właściwie to Hunter mi ją ogolił.
JL: Naprawdę?
JD: Tak.
JL: Obaj patrzeliście w lustro, dopóki nie było dobrze.
JD: Ja wcale nie patrzyłem w lustro! Byłem śmiertelnie przerażony. Hunter miał  latarkę na głowie, byliśmy w jego kuchni i zgolił mi włosy. 


JL: Jest tam kilka nadzwyczajnych narkotykowych scen między tobą, a Benicio Del Toro.
JD: Tak.
JL: Jak dużo tych scen było improwizowanych? Jakoś nie mogę sobie wyobrazić tego, że to wszystko było w scenariuszu. Obaj wpadaliście w absolutny szał.
JD: Podstawą sceny był dialog, a my wokół niego improwizowaliśmy.
JL: Podjąłeś ponowną współpracę z Timem Burtonem przy Jeźdźcu bez głowy. Było już sporo Ichabodów Cranes'ów. Było wiele elementów, które wybrałeś: jego postępowanie, precyzja, elegancja, a nawet czułość.
JD: Widziałem Ichaboda jako, nastolatkę.I częściowo jako Angelę Lansbury.
JL: Jest taki skrupulatny!
JD: Tak. Ichabod Crane, Dziewczyna Detektyw.
JL: Coś jak dorosła Nancy Drew.
JD: Tak, wieczny okres dojrzewania Ichaboda Crane'a. Byłem pewien, że mnie wywalą.
JL: Naprawdę????
JD: Byłem absolutnie pewien, że Paramount da mi kopniaka po dwóch - trzech tygodniach. Absolutnie pewien.
JL: Przez to, co robiłeś.
JD: Grałem ich główną postać w bardzo drogim filmie, jak dojrzewającą młodą damę. Ale Tim mnie uratował, Scott Rudin też.
JL: Byłeś wspaniały, i podobała mi się twoja dojrzewająca młoda dama.
JD: Dziękuję.
JL: Znów wróciłeś na plan Lasse Hallstroma, by nakręcić Czekoladę.
JD: Tak.
JL: Kogo grasz w tym filmie?
JD: Gram gościa imieniem Roux, powiedzieli mi, że to cygan, ale ja widziałem w nim coś więcej, nie wiem, wędrującego minstrela. Tak, po prostu włóczęgę.
JL: Opowiedź mi o graniu z Juliette Binoche.
JD: Co za siła.
JL: Jest siłą.
JD: Jest siłą. Jest niesamowicie oddana pracy, chwili.
JL: Gdzie znajduje się twój dom?
JD: Przez ostatnich kilka lat mieszkałem we Francji, można powiedzieć, że kursuje między Francją i Stanami.
JL: Dlaczego akurat Francja?
JD: Myślę, że jest mi bliska! Pojechałem tam nakręcić film z Romanem Polańskim i poznałem swoją dziewczynę, Vanessę, i...
JL: A na nazwisko ma...
JD: Paradis. I było po mnie, w gruncie rzeczy już nigdy stamtąd nie wyjechałem.
JL: Zakochać się i to jeszcze w dodatku we Francji, to prawdziwe błogosławieństwo.
JD: Równające się dziecku.
JL: Jak nazywa się twoja córka?
JD: Lily-Rose.
JL: Nie dokończyłeś.
JD: Oh, Lily-Rose Melody Depp? O to chodziło?
JL: Tak, Lily-Rose MELODY. Skąd to się wzięło?
JD: Melody wzięło się od francuskiej piosenki w wykonaniu wspaniałego francuskiego wokalisty i autora Serge Gainsbourga.
JL: Melody Nelson?
JD: Melody Nelson, tak, The Ballad of Melody Nelson.
JL: Wielu z naszych gości mówiło o nowych perspektywach, jakie wniosły do ich życia narodziny dziecka; to bardzo częsty temat. Czy Lily-Rose miała na ciebie wpływ?
JD: To było jak... no wiesz, spadły mi klapki z oczu. Życie nigdy nie było poukładane i nagle BOOM - nagle obraz nabrał ostrość i nagle "OH, OH!!! To jest to, tym jest właśnie życie. Poczułem to.
JL: Teraz jedno z najważniejszych pytań zadawanych przez osiem lat istnienia ankiety: chodzi oczywiście o tatuaże. Billy Bob Thorton, który był ostatnio, miał ich jedenaście. Ja, z powodów, które nie mogą dziś być poruszone, nie mogę mieć żadnego. (Patrzy z szyderczym oburzeniem na swoją żonę, która siedzi wśród publiczności.) Ale nie będziemy o tym dyskutować. Ile ich masz?
JD: O cholerka, nie wiem dokładnie. Może z dziewięć, z dziesięć? Coś w tym stylu.
JL: Jeden mały tatuażyk, Kedakai! Nie? Może? (Żona kręci przecząco głową, a potem rzuca bezgłośne może)
JL: Co głosi ten na prawym ramieniu?
JD: Tu? Wino Forever.
JL: Ale ty nie jesteś menelem!!!! [od tłumacza: angielskie słowo wino oznacza właśnie menela].
JD: Skąd wiesz???
JL: Nie będę drążył tematu. Masz głowę Indianina. Co to oznacza?
JD: To był mój pierwszy tatuaż, zrobiłem go, gdy miałem siedemnaście lat, zrobiłem go, ku czci mojego dziadka.
JL: Który pochodził z plemienia Czirokezów.
JD: Tak.
JL: Wspaniałe. Na twoim lewym ramieniu jest serce. Czyje imię w nim jest?
JD: Betty Sue.
JL: Odjazdowo. A na lewej dłoni, masz coś, co wygląda jak "E" lub "3". Co to jest?
JD: To trójka, cyfra trzy.
JL: Czy mogę wiedzieć, co ona oznacza?
JD: Zrobił mi ją przyjaciel, usiadłem na jego stole i zapytałem, "Wytatuujesz mi tu trójkę?"
JL: Widzisz? To takie proste, Kedakai! Jako że jesteśmy w The Actors Studio Drama School, nowej szkole na uniwersytecie, i jako że studenci zdobywają tu magistra z aktorstwa, reżyserii i scenopisarstwa, chciałbym, abyś opowiedział nam o swoim treningu aktorskim.
JD: Najpierw poszedłem do The Loft Studio w Los Angeles, w La Brea, prowadzili je Peggy Feury i Bill Traylor.
JL: Czy Peggy jeszcze żyła, kiedy tam uczęszczałeś?
JD: Tak, Peggy jeszcze żyła. Dobra kobieta.
JL: Wspaniała kobieta.
JD: Tak.
JL: Wspaniały członek Studia.
JD: Tak. Trochę się tam pouczyłem, a potem miałem zajęcia z Sandrą Seacat.
JL: Która uczyła w tym programie.
JD: Była wspaniała książka On Method Acting autorstwa Dwighta Edwarda Easty'ego, prawda? Była zdumiewająca, rewelacyjna. Ale dopiero, gdy przeczytałem No Acting, Please  Erica Morrisa, nabrałem odpowiedniego podejścia.
JL: Korzystasz z tego, kiedy grasz?
JD: Oh tak, w sumie podobnie widzę religię. W religii wybierasz rzeczy, które ci pasują, tak samo jest z pracą. Czerpię trochę ze Stanislavskiego, Strasberga, z Erica Morrisa, i z wspaniałej książki Michaela Chekhova To the Actor.
JL: Z pewnością.
JD: Korzystam z tego wszystkiego w swojej pracy.

*******

JL: Zaczniemy nasze zajęcia kwestionariuszem  wspaniałego Bernarda Pivota: Johnny, twoje ulubione słowo?
JD: Dlaczego. (Publiczność śmieje się ze zmieszania Liptona, kiedy to zorientował się, że Johnny właśnie odpowiedział na pytanie)
JL: Nie zabrzmiało to dla was odpowiednio? Dla mnie tak. Najmniej lubiane słowo?
JD: Nie.
JL: Co cię włącza?
JD: Oddychanie.
JL: Co cię wyłącza?
JD: Nieoddychanie.
JL: Jaki dźwięk lub odgłos uwielbiasz?
JD: Głos swojej córki.
JL: Jakiego dźwięku lub odgłosu nienawidzisz?
JD: Odkurzacza.
JL: Jakie jest twoje ulubione przekleństwo?
JD: O cholerka, teraz mogę zaszaleć.
JL: Prawda.
JD: Nie chcę tego spartolić.
JL: Zgadza się.
JD: Myślę, że najbardziej ekspresyjne będzie cholera, często działa.
JL: Tak samo dobrze, jak nie lepiej, brzmi po francusku.
JD: Tak, tak. I to wiele mówi, w języku francuskim mówi więcej niż w każdym innym.
JL: Tak. Jakiej profesji, innej niż twoja, chciałbyś spróbować?
JD: Pisarstwa.
JL: W jakim zawodzie nie chciałbyś się absolutnie spróbować?
JD: Prezydent Stanów Zjednoczonych.
JL: Johnny, jeśli Niebo istnieje, co chciałbyś, aby Bóg powiedział na twój widok, kiedy tam przybędziesz?
JD: WOW!!!!
JL: Myślę, że spodobałby mu się anielski chór! Teraz wasza kolej, studenci.
Student: Cześć, nazywam się Kozmin i jestem na drugim roku reżyserii. Chcę cię o coś zapytać. Wspomniałeś kiedyś, że spędziłeś trochę czasu z romskim zespołem.
JD: Tak.
Student #1: Sam jestem Romem. Czego się od nich nauczyłeś, w kwestii umiejętności i życia?
JD: Życia. Dostałem od nich wspaniałą lekcję życia. Oni naprawdę znają definicję życia i nie ujmuję tego w kwestii wiecznych festiwali i zabaw, oni żyją każdą chwilą. Kiedy James zapytał mnie o ulubioną czynność, czy co to tam było, już nawet nie pamiętam, powiedziałem "oddychanie" Zapominamy, jak wielkim darem jest każdy nasz oddech. Każdy oddech jest wspaniałym darem, a my nigdy tego nie szanujemy. A ci ludzi, moi cygańscy bracia, doceniają każdą sekundę swojego życia, każdy moment, każdy oddech. No i piosenki!!! Wiele się od nich nauczyłem.
Student #2: Cześć, Johnny. Jestem Pamela, jestem na pierwszym roku pisania sztuk, w głowie mam mnóstwo pytań. Nie chcę, by zostały źle zrozumiane, kiedy padną.
JD: Okay.
Student #2: Zagrałeś transwestytę, bardzo kochasz i podziwiasz swoją matkę. Nawet bardziej intrygujące jest to...
JD: Do czego zmierzasz???!!!
Student #2: Piszę dla tabloidów, to tylko przykrywka! Bardziej intryguje mnie to, że dziekan Lipton mówił o brzemieniu twojego piękna, a ty powiedziałeś o byciu cudzym produktem, towarem, uderzyła mnie wyraźna kobiecość tego wszystkiego, zastanawiam się, czy kiedykolwiek zagrałbyś kobietę?
JD: Pewnie. Dlaczego by nie? Chciałbym zagrać kobietę. Naturalnie. Najtrudniejsze w graniu transwestyty było to, co działo się w środku. To sporo pracy, rozbudowałem się.  To znaczy już przed Edem Woodem miałem ogromny szacunek do kobiet, ale cholerka, po nim ten szacunek stał się monstrualny. Wszystkie te rzeczy, buty, staniki. Ale tak, zrobię to jeszcze raz. Kiedy witasz dziecko na świecie, jesteś świadkiem jego narodzin i byłeś te dziewięć miesięcy przy kobiecie, zdajesz sobie sprawę z tego, że bez wątpienia kobiety są tą silniejszą płcią. Każdy facet, który musiałby nosić w sobie dziecko przez dziewięć miesięcy, poddałby się po dwóch. A potem poród? Nie ma szans. Więc zdecydowanie chciałbym to odkryć. To wszystko.
Student #3: Cześć.
JD: Cześć.
Student #3: Jestem Tanya. Jestem na trzecim roku aktorstwa, w maju dostaję świadectwo.
JD: Gratulację!
Student #3: Dzięki! Wielu z nas je otrzyma, to cud! Czy jesteś jakaś rada, którą chciałbyś się z nami podzielić, nie czego możemy się spodziewać, ale jak możemy cieszyć się w pełni aktorstwem i jeśli mógłbyś podzielić się historią tych butów? Jestem nimi zafascynowana.
JD: Moi starzy przyjaciele. To moi starzy kumple. Wiele razem przeszliśmy. Cholerka! Zaczynam. Najwspanialszą radę dostałem kiedyś od swojej mamy, kiedy byłem dzieckiem, prześladował mnie pewien chłopak ze szkoły. A ona powiedziała, "Okay, powiem ci, co masz zrobić." Powiedziała "Dzieciak cię prześladuje. Podnosi na ciebie rękę, ty podnosisz najbliższy kamień, albo cokolwiek, co będziesz miał pod ręką i okładasz go nim." I tak zrobiłem! I poczułem się lepiej. Podziałało. Dla mnie to była wspaniała lekcja, bo ktoś naruszył moją przestrzeń,mój byt, robił mi coś, czego nie chciałem, aby mi robiono, więc przejąłem kontrolę nad sytuacją i po kilku latach bycia produktem ogromnej korporacji, która położyła na mnie łapy i której nie mogłem uciec, przysiągłem sobie, że będę szedł na przód, robił wszystko najlepiej jak potrafię bez chodzenia na kompromisy, nie pozwolę nikomu położyć na sobie łap, nie pozwolę, by mięli na mnie wpływ. Więc najlepszą radą jaką mogę dać jest to, by ciągle iść do przodu i mieć w dupie to, co myślą inni, po prostu idźcie przed siebie i róbcie to, co macie robić dla samych siebie.
Ktoś z publiczności: Wielki dzięki.
JD: Cała przyjemność po mojej stronie.

Źródło: johnnydeppfan.com
Tłumaczenie by Marion

11 komentarzy:

  1. Dziękuję, kochana jesteś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na absinthandcigarettes.blogspot.com - gdybyś chciała, to tu mnie znajdziesz :)

      R.

      Usuń
  2. Mysle ze pytanie 'co cie wlacza' (whats turn you on) powinno byc przetłumaczone jako 'co cie kręci) :)

    Super wywiad, tez dziękuję.

    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równie dobrze można to było przetłumaczyć jako "co cię podnieca", ale w kontekście odpowiedzi Johnny'ego na to i na następne pytanie, uznałam, że wersja, której użyłam, była najodpowiedniejsza. To jest właśnie największy problem w przypadku tłumaczeń - zwroty, które mają różne znaczenia i w oryginale można je interpretować jako fajną grę słów, przy tłumaczeniu tracą swój urok.

      Usuń
  3. Jesteś wielka, kimkolwiek jesteś! :-)
    To mój pierwszy komentarz na tym blogu, ale codziennie go przeglądam i sprawdzam czy nie ma czegoś nowego, naprawdę! Jest normalną, zwykłą czynnością każdego dnia, ponieważ jestem pewna, że niczego nie przegapisz i jeśli tylko pojawi się nowy artykuł, wywiad czy cokolwiek innego to ty to tutaj umieścisz. Dziękuję. Oglądam wywiad, ale nie cały, chciałam zostawić na później trochę przyjemności. Oczywiste jest, że nie zrozumiałam wszystkiego bo nigdzie nie było napisów! Powiedz, czy ty sama to przetłumaczyłaś? Jeśli tak to naprawdę brak mi słów..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oglądałam*

      Usuń
    2. No cóż, sto pięćdziesiąt osiem centymetrów nie jest raczej wielkością, choć kto wie :D.
      A teraz poważnie, bardzo mi miło czytać, że dla kogoś odwiedziny na tym blogu to coś w rodzaju codziennego rytuału, to naprawdę świetne uczucie, wiedzieć, że coś, co się robi, nie idzie na marne i są ludzie, którzy poświęcają temu czas i uwagę. To ja dziękuję za to, że jesteś, ostatnie dwa lata przyzwyczaiły mnie raczej do braku jakiegokolwiek zainteresowania.
      Tak, sama to tłumaczyłam, ale nie ze słuchu, miałam dostęp do całej rozmowy opublikowanej w formie tekstu.

      Usuń
  4. Ten obraz wygląda jak zdjęcie, więc wielkie pokłony dla autora, naprawdę utalentowany artysta!
    Ta rozmowa była niesamowita. Chyba najbardziej otwarta ze wszystkich, jakie przeprowadził Johnny na forum publicznym, ale to pewnie dlatego, że nie rozmawiał z dziennikarzem, tylko z dziekanem szkoły filmowej. Miło było sobie to przypomnieć :) Wielkie dzięki dla Ciebie i dla osoby, która wyszła z tą prośbą.

    OdpowiedzUsuń
  5. O świetnie ze przetłumaczyłaś ten wywiad :)
    Jak dawno nie byłam na tym blogu teraz sobie przypomniałam o nim, trochę się pozmieniało ale znowu będę wchodzić codziennie bo jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. super ten wywiad , napracowalas sie :)dzieki:)

    m.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga