środa, 27 listopada 2013

Tłumaczenie na życzenie - Larry King Special: Johnny Depp

16.10.2011

LARRY KING: Jest jedną z największych gwiazd na świecie. Jednym z najbardziej uznanych współczesnych aktorów. Dzisiejszym gościem jest Johnny Depp. Człowiek, który rzadko udziela wywiadów usiądzie ze mną i otwarcie opowie o swojej sławie.
JOHNNY DEPP: Taką wylosowałem kartę, więc muszę sobie z tym radzić. Co oczywiście nie oznacza, że zawsze muszę się z tym dobrze czuć.
KING: Rodzinie.
DEPP: Nie chcę, by moje dzieci postrzegały mnie jako atrakcję. Chcę, by znały mnie jako ojca.
KING: I sławnych przyjaciołach. Brando miał na ciebie duży wpływ?
DEPP: Był wspaniałym człowiekiem. Dawał ci wszystko.
KING: Plus wybierzemy się na wycieczkę po jego prywatnym biurze pełnym osobistych pamiątek i obrazów. To wszystko zobaczycie w programie LARRY KING SPECIAL: Johnny Depp.

Siedzimy w biurze Johnny'ego Deppa. Jest to biuro jakiego jeszcze nie widziałem. Później będziemy mieć okazję je zwiedzić. On jest jednym z najsławniejszych i najbardziej wszechstronnych aktorów swojego pokolenia. Jest także reżyserem, producentem, utalentowanym muzykiem.
Jego nowy film Rum Diary trafi do kin dwudziestego ósmego października. Jedyna powieść autorstwa Huntera S. Thompsona. O tym porozmawiamy nieco później. Nie robisz zbyt wielu takich rzeczy. Nie lubisz udzielać wywiadów czy...
DEPP: Nie. Nie jestem w tym zbyt dobry. Nigdy nie byłem.
KING: Dlaczego?
DEPP: Nie wiem. Jest w tym coś dziwnego. Jest w porządku, kiedy jestem jakąś postacią. Kiedy gram, mogę zrobić praktycznie wszystko przed kamerą. Ale kiedy jestem tylko sobą, czuję się obnażony, to bardzo niezręczne.
KING: Nie obnażymy cię.
DEPP: OK. Dobrze.
KING: Lubisz być kimś innym?
DEPP: Tak, lubię. Lubię, bo ludzie mnie fascynują. Lubię ich obserwować. Aktor musi umieć obserwować ludzi. Jak dziennikarz. To jedna z moich ulubionych rzeczy, łączenie ze sobą różnych cech.
KING: Marlon Brando powiedział mi, że jednym z problemów jest to, że kiedy zaczynasz być znany, to ludzie obserwują ciebie.
DEPP: To jest problem.
KING: Wtedy ty nie możesz obserwować ich.
DEPP: Dokładnie. Pojawia się problem. To na tobie skupiają się inni, więc twoja obserwacja jest ograniczona. To bardzo radykalna zmiana.
KING: Jak z gitarzysty stałeś się aktorem?
DEPP: Przypadkiem
KING: Jak do tego doszło?
DEPP: Przeprowadziłem się do Los Angeles w 1983 roku i utrzymywałem się z grania. Zagraliśmy kilka dobrych koncertów. Byliśmy jakiś czas w trasie. Było świetnie. To było proste życie, ale bardzo ryzykowne. Więc wypełniałem różne podania o prace - wypożyczalnie video i takie tam. Tak się potoczyło, że zakumplowałem się z Nicolasem Cagem. Wtedy dopiero wspinał się na szczyt. Zaproponował, bym spotkał się z jego agentką. Stwierdził, że powinienem spróbować aktorstwa.
KING: Sam o tym nie myślałeś?
DEPP: Nie. Więc spotkałem się z jego agentką. Wysłała mnie na casting. Zadzwonili do mnie i dali rolę. To była pierwsza część Koszmaru z Ulicy Wiązów. To był 1984? Trzeci lub czwarty.
KING: Spodobało ci się?
DEPP: Nie.
KING: To była praca?
DEPP: To był tylko występ. Pomyślałem, że to będzie taki mój zapychacz, dopóki coś nie ruszy z muzyką. Pierwsze dwa, trzy, cztery filmy były dla mnie jedynie przygodą.
KING: Wolałabyś być muzykiem?
DEPP: Patrząc wstecz, nie. Aktorstwo miało być moim sposobem na chleb, głównym źródłem utrzymania, gdybym został muzykiem, prawdopodobnie przestałbym kochać muzykę. A tak, kocham ją cały czas tak samo, jestem w niej tak samo zakochany, jak wtedy, gdy miałem dwanaście lat.
KING: Grasz?
DEPP: Tak, cały czas. Bez przerwy. Nadal gram.
KING: Jak zareagowałeś, kiedy doszło do ciebie, że jesteś sławny?
DEPP: Nadal na to reaguję, cały czas oswajam się z tą myślą. Do tego nie da się przywyknąć. Nigdy nie mógłbym postawić swojego nazwiska w kategorii "sławny". Dla mnie to bardzo niekomfortowe. Dziwne. Widzę to tak, że jeśli przyzwyczajasz się do sławy, to coś jest z tobą nie tak. Musi być w tobie pragnienie anonimowości.
KING: Allen Alda powiedział mi, że nie lubi rozdawać autografów, ponieważ to poniżające. A Brando nie lubił być fotografowany. To prawda, że ty też nie lubisz, kiedy ktoś robi ci zdjęcia?
DEPP: Podczas zorganizowanych sesji zdjęciowych czuję się zbezczeszczony i to chciałem powiedzieć w wywiadzie dla Vanity Fair, ale walnąłem sporą gafę. W tamtym momencie miałem ograniczone słownictwo i użyłem innego słowa, za co musiałem natychmiast przeprosić. Ale chodzi o to, że te sesje są aranżowane. Czujesz się głupio. Ale musisz przez to przejść. Takim prawdziwym atakiem wciąż są dla mnie bombardowania paparazzi. Pozuję do zdjęć z dziećmi, z ludźmi, którzy mnie o to proszą. Z ludźmi, którzy lubią moje filmy. Którzy mnie wspierają. Tak mogę się fotografować cały dzień i całą noc. Ale bombardowania paparazzi...
KING: Co z tego mają? Dostają twoje zdjęcie.
DEPP: Tak.
KING: A za minutę robią następne. Przecież one niczym się wtedy od siebie nie różnią.
DEPP: Są też takie same, jak te sprzed roku, i sprzed jeszcze jednego roku.
KING: Co o tym myślisz?
DEPP: Szczerze tego nie rozumiem. To jakiś żarłoczny, przerażający sport. To jest jak sport. Jak polowanie.
KING: Uciekasz wtedy, by ich uniknąć?
DEPP: Tak. Staram się unikać prasy - szczególnie takiego rodzaju prasy.
KING: Więc...
DEPP: Nie chcę, by moje dzieci postrzegały mnie jako atrakcję. Chcę, by znały mnie jako ojca. Mają dostęp do Internetu, więc wiedzą, jak to wszystko wygląda. Ale nie chcę, by musiały doświadczać takich ataków.
KING: Więc co robisz, kiedy chcesz wyjść coś zjeść?
DEPP: Nie wychodzę zbyt często. Zostaję w domu. Ale kiedy już wychodzę, zawsze mam jakąś strategię.
KING: Wychodzenie tylnym wejściem.
DEPP: Wychodzimy tyłem. Przechodzimy przez kuchnie, jemy w prywatnych pomieszczeniach i takie tam.
KING: To ciężkie życie.
DEPP: No cóż, taką wylosowałem kartę, więc muszę sobie z tym radzić. Co oczywiście nie oznacza, że zawsze muszę się z tym dobrze czuć. Nie należę do ludzi, którzy ciągle narzekają, jak to okropnie się żyje po osiągnięciu sukcesu. Zdaję sobie sprawę i bardzo dobrze rozumiem to, jakie miałem szczęście, na jak uprzywilejowanej pozycji się znajduję i co to dało mi, mojej rodzinie i dzieciom. Ale jednocześnie są takie momenty w życiu człowieka, kiedy ten chce się czuć normalny. 

KING: Jest jedną z największych gwiazd na świecie. Ale nie zawsze tak było.
DEPP: W Hollywood byłem znany jako trucizna box office. Zbudowałem swoją karierę na dwudziestu latach porażek.
KING: Plus, później, Johnny oprowadzi mnie po swoim biurze. To bliskie i osobiste spojrzenie na Johnny'ego Deppa, którego nie chcecie przegapić.
(PRZERWA NA REKLAMY)

KING: Paul Newman powiedział mi, że każdy, kto osiąga sukces na jakimkolwiek polu i nie mówi, że miał po prostu szczęście, kłamie. 
DEPP: Tak. Ma całkowitą rację.
KING: Więc uważasz, że miałeś szczęście?
DEPP: Tak, bardzo duże szczęście.
KING: Ale, żeby mieć szczęście, musisz też mieć talent, prawda?
DEPP: Ktoś rzuca ci piłkę, a ty biegniesz. A potem, jeśli ktoś cię przewróci, to leżysz, albo dajesz sobie radę, nigdy nie wiadomo  Ja wiem, że ktoś podał mi piłkę. A ja byłem na tyle głodny, by biec. Nadal biegnę.
KING: Jak myślisz, co sprawia, że jesteś tak dobry w tym, co robisz? Na pewno wiesz, że jesteś dobry.
DEPP: Jestem niezły.
KING: Nie oglądasz siebie na ekranie, prawda?
DEPP: Nie. Nie lubię tego robić. Mam w sobie głód, ale nie ambicję. Jestem bardzo szczęśliwy z tym, że mogę odkrywać wszystkie możliwości granej przeze mnie postaci, zagłębiać się w nią. Disney chciał mnie zwolnić.
KING: Chcieli cię wyrzucić z Piratów?
DEPP: Tak.
KING: Bo?
DEPP: Nie rozumieli tego, co robiłem. Nie rozumieli postaci. Myśleli tylko o umieszczaniu napisów.

(MATERIAŁ FILMOWY)
DEPP: Zawsze będziecie pamiętać ten dzień, jako dzień, w którym prawie złapaliście kapitana Jacka. Co ty robisz? Spaliłaś całe jedzenie, cień, rum. 
 KNIGHTLEY: Tak, nie ma rumu.
DEPP: Dlaczego rum?
(KONIEC MATERIAŁU FILMOWEGO)

KING: Odrzuciłeś kiedyś jakąś rolę i później tego żałowałeś?
DEPP: Nie.
KING: Nie?
DEPP: Nie żałuję żadnej tego typu decyzji. Wszystko, co odrzuciłem, było... dziwacznym trafem ważniejsze jest to, co odrzuciłem, niż to, co zaakceptowałem.
KING: Dla twojego własnego szczęścia?
DEPP: Mm-hmm.
KING: Nawet, gdy taki film okazywał się hitem?
DEPP: Tak. Piraci to był całkowity przypadek.
KING: Co masz na myśli?
DEPP: Przed Piratami z Karaibów, przed 2003 rokiem w Hollywood byłem znany jako trucizna box office. Zbudowałem swoją karierę na dwudziestu latach porażek.
KING: Sukces tego filmu cię zaskoczył?
DEPP: Ogromnie. Nie miałem pojęcia, że tak się stanie.
KING: Wystąpisz w kolejnych częściach?
DEPP: To zależy.
KING: Nie pomyślałeś, że może to już za dużo?
DEPP: Jeszcze nie. Może publiczność czuje już przesyt, ja nie. Nie wiem. Może. Nie wiem. Nadal czuję, że Kapitan Jack to postać, którą wciąż chcę odkrywać.
KING: Wciąż ewoluuje?
DEPP: Tak. Jest zabawny. To jego własny rodzaj humoru. Ma jakoby licencję na bycie kompletnym ignorantem bez ponoszenia za to konsekwencji.
KING: Więc się kiedyś zestarzeje?
DEPP: Chyba będzie musiał.
KING: Podyskutujmy o kimś innym. O innych niesamowitych rolach, które zagrałeś. Edward Nożycoręki.
DEPP: Prawdopodobnie najważniejszy film, w jakim kiedykolwiek zagrałem - wtedy byłem znany w Hollywood głównie jako aktor telewizyjny. Nożycoręki skierował mnie na drogę, na której chciałem się znaleźć. Więc tak, dla mnie to jeden z najważniejszych filmów.
KING: Szalony Kapelusznik.
DEPP: Wystrzałowy, po prostu wystrzałowy. To jedna z tych sytuacji, kiedy dzwoni do ciebie Tim i pyta: co o tym myślisz? A ty ruszasz w podróż.
KING: Właśnie zagrałeś w Dark Shadows, zgadza się?
DEPP: Niedawno skończyliśmy zdjęcia.
KING: Skończyliście. To była opera mydlana o wampirach.
DEPP: Tak.
KING: Co cię pociągało w tym projekcie?
DEPP: Oglądałem to za dzieciaka. Ubóstwiałem to. Pamiętam, jak biegłem ze szkoły, by zdążyć na nowy odcinek. Nie chciałem przegapić ani minuty. Jak na ironię, Tim miał tak samo. Biegł ze szkoły do domu. Kiedy kilka lat temu robiliśmy Sweeney Todda, siedzieliśmy rozmawialiśmy i powiedziałem, że powinniśmy kiedyś zrobić film o wampirach. Zróbmy film o wampirach. To było przed tymi wszystkimi Zmierzchami i innymi tego typu projektami. I tak, to był dobry pomysł. Rzuciłem tytuł Dark Shadows. A potem jedna rzecz pociągnęła za sobą kolejną.
KING: Granie Willy'ego Wonki był zabawne?
DEPP: Absolutnie zabawne. Tak, naprawdę zabawne.
KING: Rola musi ci się podobać, byś ją zagrał?
DEPP: Tak. Musisz się dobrze bawić. Proces sam w sobie ma być zabawą. Musisz cieszyć się tym, co robisz. I jak wszyscy wiemy, to wspólny proces. Nie chodzi tylko o to, by postawić aktora przed kamerą. Za tym wszystkim stoi masa ludzi. Byłbym poirytowany, gdyby wepchali mnie przed kamerę, a ludzie stojący za nią, nie mieliby z tego radochy. Staram się ich rozśmieszać.

KING: Po reklamie Johnny opowie o swoich sławnych współpracownikach i przyjaciołach. Al Pacino.
DEPP: Mówi, że jestem wariatem, ale on sam jest chorym umysłowo wariatem.
KING: Marlon Brando.
DEPP: Szybko się ze sobą zaprzyjaźniliśmy. Piorunem. Był niebezpiecznym elementem. Nigdy nie wiedziałeś, czego się po nim spodziewać.
KING: I Hunter Thompson.
DEPP: Zdałem sobie sprawę z tego, że był głosem prawdy. Był bez wątpienia najważniejszym pisarzem literatury faktu dwudziestego wieku.
KING: Plus, odbędziemy wycieczkę po jego biurze. Poczekajcie, aż zobaczycie, co w nim jest. Ale najpierw, po latach wsparcia, Johnny opowiadania o uwolnieniu Trójki z Memphis.
Czy ktoś powiedział ci, Johnny, bardzo ryzykujesz, angażując się w takie coś?
DEPP: Oh, tak.
KING:  Dowiedzcie się, dlaczego w  LARRY KING SPECIAL: JOHNNY DEPP.
(PRZERWA NA REKLAMY)

KING: Co myślisz na temat uwolnienia Trójki z Memphis? Byłeś zaangażowany w tę bitwę. Poświeciliśmy temu cały program.
DEPP: Tak.
KING: Byli naszymi gośćmi. Nadal nie są - wciąż uznawani są za winnych. Wyszli z więzienia. Ale to szalone.
DEPP: To bardzo dziwne, jak podszedł do nich stan Arkansas. Powiedzieli  OK.  Macie tylko powiedzieć, że mamy dowody - odsiedzicie swoje i wyjdziecie. Przyznajcie się do winy, zaprzeczcie swojej niewinności. To bardzo grząski grunt.
KING: Dlaczego się w to zaangażowałeś?
DEPP: Kiedy tylko zapoznałem się z tą sprawą, od razu wiedziałem, że są niewinni. Wiedziałem, że niesłusznie ich oskarżono. I im więcej o tym czytałem, im więcej rozmawiałem o tym z innymi ludźmi, tym bardziej utwierdzałem się w swoim przekonaniu.
KING: Czy ktoś powiedział ci, Johnny, bardzo ryzykujesz, angażując się w takie coś?
DEPP: Oh, tak. Wielu ludzi.
KING: A co, jeśli okaże się, że jednak byli winni? Nie wypadniesz za dobrze.
DEPP: Słyszałem wiele takich tekstów. Ale ja po prostu wiedziałem. To było brzydkie, niesprawiedliwe. Mamy dziewięćdziesiąty trzeci rok. Myślisz o tej trójce dzieciaków, o Damienie Echolsie, który został skazany na osiemnaście lat więzienia.Dziesięć lat w izolacji. Za zbrodnię, której nie popełnił.
KING: Myślisz, że Obama powinien ich ułaskawić?
DEPP: Byłoby cudownie. Teraz prawdopodobnie jest zajęty innymi sprawami. Ale tak. Mam nadzieję, że śledztwo będzie kontynuowane bez udziału sądu i uda się znaleźć prawdziwych morderców.
KING: Wróćmy do ról. Chcę ci puścić pewne nagranie. Zagrałeś jedną z moich ulubionych ról, w jednym z moich ulubionych filmów u boku mojego dobrego przyjaciela Ala Pacino. I to był oczywiście Donnie Brasco. Zobaczmy, co mówił o tobie Al.

(POCZĄTEK KLIPU)
KING: Praca z Johnnym Deppem.
AL PACINO: Kocham go. Kocham Johnny'ego Deppa.
KING: Co czyni go wyjątkowym? Zagraliście razem w filmie Donnie Brasco.
PACINO: Tak. Tak. Zrobił tyle rzeczy. Przeszedł od A do Z. To jego dar. Prawdziwy dar. Ma osobowość. Kocham go jako osobę. Uwielbiałem przebywać w jego towarzystwie, bo ciągle mnie rozśmieszał. Jest też wariatem.
KING: Jest wariatem?
PACINO: Oh, tak. On powie, że ja jestem wariatem, ale to on nim jest. Jest takim wariatem, z którym chce się przebywać.
 (KONIEC KLIPU)

KING: Myślisz tak samo o nim?
DEPP: Tak. Kiedy pracujesz z Pacino, odczuwasz jego wielkość. Blokujesz się na moment. A kiedy pada cięcie, myślisz sobie, Jezu Chryste, stary. Wow. On jest niesamowity
KING: Powiedział, że jesteś wariatem.
DEPP: Pewnie ma rację. Mówi, że jestem wariatem, ale on sam jest chorym umysłowo wariatem. I jednym z najzabawniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałem.
KING: Przejdźmy od Pacino do Brando. Jest taki intrygujący aspekt twojego życia, który mnie intryguje. Reżyserowałeś Brando i zagrałeś z nim w filmie.
DEPP: Tak.
KING: A my nigdy tego nie zobaczyliśmy.
DEPP: Tak. Odważny.
KING: Dlaczego nigdy go nie zobaczyliśmy?
DEPP: Za bardzo pospieszyłem się z tym, by pokazać go na festiwalu w Cannes. A potem...
KING: Chwalono go, prawda?
DEPP: Poniekąd tak. Pierwsza noc była naprawdę wspaniała. Bertolucci, Antonioni, Kusturica i inni filmowcy, których podziwiałem przez lata, mówili brawo, brawo. A na drugi dzień amerykańska prasa skrytykowała mnie i mój film, pisząc, że tak dziwnych ludzi nie widzieli od czasów Bunuela i różne takie dziwne rzeczy..
KING: Zdecydowałeś się odłożyć ten projekt?
DEPP: Nie do końca. Mam północno- amerykańskie prawa. I pomyślałem sobie wtedy: jaki to ma sens?
KING: Może wydasz ten film?
DEPP: Może. Powiem ci, dlaczego. Tylko z jednego powodu. To z pewnością nie jest idealny film. O filmie powiem tyle, powiem też, że Marlon zagrał tam swoją najlepszą rolę od czasów Ostatniego Tanga. Ujął w tej roli głębie i dał z siebie wszystko.
KING: Był zły, że tego nie wydałeś?
DEPP: Nie. Nie przejął się tym. Nie miał żadnych pretensji.
KING: Cały Marlon.
DEPP: Tak. Nie miał z tym żadnego problemu.
KING: Zagrałeś z nim w filmie. Dobrze czułeś się na planie?
DEPP: Chodzi o Don Juana?
KING: Tak, Don Juan.
DEPP: Tak. Bardzo. To był nasz pierwszy wspólny film. To wtedy się poznaliśmy i szybko się ze sobą zaprzyjaźniliśmy. Piorunem. Zbliżyliśmy się do siebie, robiąc Don Juana.
KING: Co robił takiego, czego nie robili inni?
DEPP: Marlon odkrył na nowo aktorstwo. Zrewolucjonizował je. Nie skupiał się na zachowaniu tylko na chwili. Był niebezpiecznym elementem. Przypominał niebezpieczny element.
KING: Ryzykant.
DEPP: Oh, tak. Po całości, stary. Aż do ostatniego tchu. Był niebezpiecznym elementem. Nigdy nie wiedziałeś, czego się po nim spodziewać.

KING: Po przerwie Johnny wyjaśni, jak spełnił ostatnie życzenie Huntera S. Thompsona. Te o wystrzeleniu jego prochów z armaty.
DEPP: Spadł na nas wszystkich. Byliśmy pokryci prochami Huntera. Tak musiało się stać i tak się stało.
KING: I zwiedzimy jego biuro. To wszystko po reklamach w LARRY KING SPECIAL: JOHNNY DEPP.

(PRZERWA NA REKLAMY)

KING: Prywatne biuro Johnny'ego Deppa. Tak samo interesujące i unikatowe, jak jego właściciel. Wypełnione jest osobistymi pamiątkami i zdjęciami z życia i pracy. Oto szafka z białymi krukami z planu  Sweeney Todda. Jest też tron Willy'ego Wonki z Charliego i Fabryki Czekolady. Jego laska i złoty bilet. Jedna z gitar. Nagrody i wyrazy uznania. Jedną z najciekawszych rzeczy jest portret legendarnego Marlona Brando namalowany przez Johnny'ego.
DEPP: Powiedziałem, hej, namalowałem twój portret. A on na to: ty malujesz?
KING: Kolejny niesamowity człowiek w życiu Johnny'ego, Hunter S. Thompson. Pokazał nam list i czek. Coś, co zyskał po tym, jak Thompson przegrał zakład powiązany z mistrzostwami z 1998. Johnny zaprzyjaźnił się z Thompsonem przed sfilmowaniem Lęku i odrazy w Las Vegas. Ta przyjaźń przetrwała lata i zaprowadziła go do jego najnowszego filmu The Rum Diary.
Porozmawiajmy o Hunterze Thompsonie. O twojej przyjaźni z nim. Dzięki niemu nakręciłeś Rum Diary. Znalazłeś tę powieść, tak? Nikt o niej wcześniej nie wiedział.
DEPP: Nie, nie, ja tylko na nią trafiłem. Kiedy szykowałem się do filmowania Las Vegas Parano, mieszkałem w jego piwnicy i któregoś dnia trafiłem na karton. Szukaliśmy rękopisu Lęku i odrazy, a ja znalazłem Rum Diary. Pomyślałem sobie: wow, co to jest? Usiedliśmy na podłodze i zaczęliśmy to czytać. Czytaliśmy tę niesamowitą rzecz. Powiedział wtedy: Mój Boże, to całkiem niezłe, co? Odpowiedziałem mu: tak, Hunter, to jest bardzo dobre. Mówił na mnie pułkownik. Pułkownik Depp. "Jako pułkownik, musisz to wydać. Wydamy to razem." Taki był nasz plan.
KING: Wiedział, że będziesz chciał zrobić z tego film?
DEPP: To zajęło trochę czasu. Wiele, wiele lat. Hunter zmarł, więc nigdy się tego nie doczekał.
KING: Dotrzymujesz złożonych obietnic?
DEPP: Tak. Absolutnie. Tak.
KING: Więc to jest zobowiązanie?
DEPP: Z całą pewnością. To był dowód oddania Hunterowi. To była wielka obietnica, obiecaliśmy sobie, że to razem wydamy. Na planie stało krzesło z imieniem Huntera. Leżał na nim scenariusz z jego imieniem. Zawsze była tam butelka Chivas. Szklanka wypełniona kamieniami. Piliśmy po łyku Chivas. Mieliśmy jego Dunhillsy i filtry do papierosów.
KING: To bardzo niecodzienny film, zapewne się ze mną zgodzisz.
DEPP: Tak.
KING: Ludzie inaczej na to zareagują.
DEPP: Tak myślę.
KING: Więc wyjaśnij niewtajemniczonym, kim był Hunter Thompson?
DEPP: Był bez wątpienia najważniejszym pisarzem literatury faktu dwudziestego wieku.
KING: Kiedy umarł, wystrzeliłeś jego prochy?
DEPP: Tak.
KING: Jak to zrobiłeś?
DEPP: To była...
KING: Armata?
DEPP: Tak. Zbudowaliśmy armatę. To była jego ostatnia prośba. Często o tym rozmawialiśmy. Wiedziałem, że on tego chciał. I wiedziałem, że muszę to zrobić bez względu na koszta. Więc spotkałem się z architektami. I zbudowaliśmy - wynaleźliśmy armatę mierzącą sto pięćdziesiąt trzy stopy w kształcie pięści Gonzo, która wystrzeliła Huntera w stratosferę.
KING: Było głośno.
DEPP: Stary, okropnie głośno. Spadł na nas wszystkich. Byliśmy pokryci prochami Huntera. Ale było coś poetyckiego w zmieszaniu prochów Huntera z prochem strzelniczym. Było coś symetrycznego w Hunterze przemieniającym się w ogromny pocisk. Byłby zachwycony. Wiedziałem, że tak się musi stać i tak się stało.

KING: Z pracownika stacji paliw stał się jednym z najlepiej zarabiających aktorów na świecie.
DEPP: Nie zmieniłem się. Jestem tym samym kolesiem, który nalewał benzynę. Wciąż jestem tym kolesiem, który przez jakiś czas był mechanikiem. Cały czas jestem taki sam. Tak się tylko złożyło, że teraz mam dziwniejszą robotę.
KING:  Johnny opowie nam też o Lone Ranger. Czy produkcja w końcu ruszy? Czy ten film powstanie?
DEPP: Tak. Zmniejszyliśmy już budżet.
KING: To dobra wiadomość.
DEPP: Tak.
KING: To wszystko po reklamach w LARRY KING SPECIAL: JOHNNY DEPP.

(PRZERWA NA REKLAMY)

KING: Chciałeś kiedyś grać w teatrze?
DEPP: Tak. Jest taka część mnie, która chce to zrobić.
KING: Stać przed publiką i obserwować jej reakcje?
DEPP: Tak Jakaś część mnie tego chce. Ale jednocześnie mnie to przeraża.
KING: Przeraża cię?
DEPP: Oh, tak
KING: Nie chroni cię cięcie.
DEPP: Dokładnie. Nie chroni cię cięcie. Wchodzę tam, mam powiedzieć swoją kwestię i nagle mnie zatyka. Co ja miałem powiedzieć? To byłoby żenujące.
KING: Czy jesteś jakaś sztuka, w której chciałbyś zagrać?
DEPP: Kiedyś Marlon zapytał mnie, ile robię filmów rocznie. Powiedziałem, że nie wiem, może coś koło trzech. A on powiedział: to za dużo, młody. To za dużo. Mamy ograniczoną ilość twarzy. Powiedziałem, ok, kapuję. Zapytał mnie: dlaczego nie zagrałeś Hamleta? Powinieneś zagrać Hamleta. Powiedziałem, że nie wiem, że Hamlet jest oklepany. Powiedział: nie, stary. Zagraj go, zanim będziesz na to za stary. Ja nigdy nie dostałem tej szansy. Nigdy nie zagrałem Hamleta. Powinieneś to zrobić. Zrób to. Wciąż myślę o tym, że powinienem zagrać Hamleta, zanim będę na to za stary.
KING: Naprawdę?
DEPP: Czy naprawdę?
KING: Tak.
DEPP: Tak. Za każdym razem. Ja? Tak, oczywiście.
KING: Co cię powstrzymuje?
DEPP: Nie wiem - utrata Marlona mnie załamała. Utrata Huntera mnie załamała. To było niesamowite, że ci przyjaciele, mentorzy, nauczyciele, wzory ojca akceptowali mnie, kochali. I nagle odeszli. To bardzo trudne chwile.
KING: Masz w sobie wiarę?
DEPP: Wierzę w mojej dzieci.
KING: Ja też.
DEPP: Wierzę w swoje dzieci. Wierzę w to, że dopóki idziesz do przodu, wszystko będzie dobrze. Ale jeśli chodzi o religię, nie mam wiary. Religia to nie moja broszka.
KING: Cieszysz się sukcesem? Teraz, kiedy wiesz, że osiągnąłeś sukces, cieszysz się tym? Cieszysz się jego owocami?
DEPP: Pewnie. Miałem ogromne szczęście...
KING: Pracowałeś na stacji paliw.
DEPP: Tak. Drukowałem koszulki, sprzedawałem wkłady do długopisów, robiłem wszystko, pracowałem wszędzie. To taka ironia, kiedy po dwudziestu latach kariery wypełnionej porażkami, robisz film o piratach i możesz sobie kupić własną wyspę.
KING: Często myślisz o chwilach, w których nie był dobrze?
DEPP: Tak. Kilka lat temu pracowałem z pewnym gościem. Rozmawialiśmy o sukcesie i pieniądzach. Powiedział mi jedną rzecz. Powiedział: pieniądze nikogo nie zmieniają. Pieniądze pokazują prawdziwą naturę człowieka. Tak samo rzecz ma się z sukcesem. Wierzę w to całym sercem. Odkryłem samego siebie. Nie zmieniłem się. Jestem tym samym kolesiem, który nalewał benzynę. Wciąż jestem tym kolesiem, który przez jakiś czas był mechanikiem. Cały czas jestem taki sam. Tak się tylko złożyło, że teraz mam dziwniejszą robotę.
KING: To dziwny zawód.
DEPP: Jak to Marlon powiedział -  aktorstwo to dziwna praca dla dorosłego człowieka. I tak jest..
KING: Świetnie to ująłeś.
DEPP: To dziwna robota dla dorosłego człowieka. Prawda?
KING: Ale powiedział jeszcze coś, na co ludzie w biznesie się wściekają. Powiedział to w naszym programie. Nazwał aktorstwo kłamaniem za pieniądze.
DEPP:  Zgadza się.
KING: Większość aktorów twierdzi, że nie kłamią.
DEPP: Mmm.
KING: Myślisz, że to było niesprawiedliwe określenie?
DEPP: Uważam, że jest jak najbardziej właściwe. To kłamanie. Czemu nie nazywać rzeczy po imieniu? Można uczynić z aktorstwa kłamanie. Można też zrobić coś odwrotnego. Można znaleźć swoją własną prawdę. Ale to wciąż kłamstwo. Wiesz, o co mi chodzi? Musisz podejść do stolika. Nie jesteś Henrykiem VIII, stary. Nikt ci nie poda Fritosów.
KING: Weź pączka i wyjdź, tak.
DEPP: Zgadza się. Nie zjesz wielkiej nogi kurczaka , nie wyrzucisz jej i nie zaczniesz wrzeszczeć "służąca". Prawda?
KING: Lubisz kamerę? Burt Reynolds powiedział kiedyś, że codziennie podchodził do kamery i mówił: kochaj mnie dziś.
DEPP: Naprawdę?
KING:  Proszę, kochaj mnie. Nie oglądasz swoich filmów, prawda?
DEPP: Nie, nie oglądam swoich filmów. Marlon mówił mi kiedyś o byciu obserwowanym i byciu obserwatorem. Musisz znaleźć takie miejsce, w którym będziesz się czuł swobodnie przed kamerą, chodzi o to, by czuć się pewniej na planie niż w życiu. To ma być dla ciebie jak obiad w restauracji. Kamera po prostu staje się częścią twojego życia.
KING: Tak samo jest w moim zawodzie. Ale nie chcę mówić o sobie.
DEPP: Ale wiesz, o co mi chodzi?
KING: Tak.
DEPP: Kamera tu po prostu jest i tyle.
KING: To twoja strefa komfortu.
DEPP: Tak.

KING: Za chwilę, Johnny mówi o byciu głową rodziny.
DEPP: Dzieci są świetne. Zabawne. Jak pewnie wiesz, szybko dorastają. To szokujące.
KING: Opowiedz o tatuażach. Dzieciom się podobają?
DEPP: Tak. Przywykły do nich. Kiedy wracam do domu z jakimś nowym, mówią: fajny, tato.
KING: I wyjawia szczegóły swojego następnego projektu. Czy zagrasz w filmie o  doktorze Seussie?

Jego plany na przyszłość poznacie po przerwie w LARRY KING SPECIAL: JOHNNY DEPP.

(KONIEC REKLAM)

KING: Nie ma cię w National Enquirer.
DEPP: Nie i dzięki Bogu. Kilka lat temu próbowali mnie obsmarowywać. Ale przestali, po tym, jak spędziłem czternaście lat z Vanessą i urodziły nam się dzieci.
KING: Jak poznałeś Vanessę?
DEPP: Poznałem ją znacznie wcześniej, ale przelotnie. Dopiero w 98, kiedy kręciłem film Romana Polańskiego w Paryżu, zwróciłem na nią uwagę. Odbierałem wiadomości w hotelowej recepcji. Odwróciłem się i zobaczyłem plecy, szyje, skórę. Pomyślałem wtedy: mój Boże, co to jest? Odwróciła się, podeszła do mnie i przywitała. To była Vanessa. Wtedy już wiedziałem, że wpadłem po uszy. Było po mnie. Trzy miesiące później ona zaszła w ciążę.
KING: Jakie są wasze dzieci?
DEPP: Wspaniałe. Zabawne.
KING: Teraz mieszkasz tutaj, tak? Mieszkasz w Los Angeles?
DEPP: Tak. Staramy się mieszkać trochę tu, trochę tam. Ale kiedy dzieci chodzą do szkoły, jesteśmy tutaj. Dzieci są wspaniałe i tak szybko dorastają, to szokujące.
KING: Ty i twoja siostra jesteście sobie bardzo bliscy, prawda?
DEPP: Tak. Christie to moja najlepsza przyjaciółka. Od dzieciństwa trzymała mnie przy życiu.
KING: Więc już od dawna byliście ukierunkowaną rodziną?
DEPP: Tak.
KING: Może się zmieniłeś. Ciężko się zmienić.
DEPP: Niestety mam tendencję do pracoholizmu. Prawdopodobnie zbyt dużo pracuję. Chciałabym móc to zmienić.
KING: Możesz to zrobić.
DEPP: Jasne, że możesz, ale kiedy już poświęcasz się jednej rzeczy...
KING:  Potrzebujesz tej kamery.
DEPP: Cóż, z pewnością muszę czymś zajmować umysł. Moje komórki mózgowe muszą być cały czas zajęte. Inaczej mi odbija.
KING: Dlaczego tatuaże?
DEPP: Są jak dziennik.
KING: Prowadzisz dziennik swojego życia na ciele?
DEPP: Prawdę powiedziawszy, tak. Zaczęło się, gdy miałem siedemnaście lat, to wtedy zrobiłem sobie pierwszy tatuaż. Każdy jeden coś znaczy.
KING: Dzieciom się one podobają?
DEPP: Tak. Przywykły do nich. Kiedy wracam do domu z jakimś nowym, mówią: fajny, tato.
KING:  Co się stało z The Lone Ranger?
DEPP: Nadal trzyma się na nogach.
KING: Słyszałem. że budżet jest za wysoki i nie zrealizują tego filmu. Zagrasz Tonto, tak?
DEPP: Tak.
KING: Płynie w tobie indiańska krew, prawda?
DEPP: Tak.
KING: Jakie plemię?
DEPP: Gdy byłem młody, mówiono mi, że Czirokezi. To mogą być Czirokezi. To mogą być Kricy. Nie wiem dokładnie.
KING: Macie scenariusz?
DEPP: Tak. To bardzo zabawny i dobry scenariusz.
KING: Opieraliście się o The Lone Ranger?
DEPP: Tak
KING: To zabawny serial.
DEPP: I u nas będzie humor. Będzie masa humoru.
KING: Czy Tonto będzie używał zwrotu kemosabe?
DEPP: Tak.
KING: Kto ma zagrać Lone Rangera?
DEPP: Armie Hammer. Wszystko zacznie się w styczniu.
KING: Więc jednak się zacznie.
DEPP: Tak, zmniejszyliśmy budżet.
KING: Dobrze słyszeć.
DEPP: Tak.
KING: Więc zagrasz go w żartobliwy sposób? Jak pokażesz Tonto?
DEPP: Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego Tonto jest tylko towarzyszem. Czemu w The Lone Ranger Indianin musi być tylko tłem?
KING: Bo jest niewolnikiem.
DEPP: Zgadza się. Nigdy nie mogłem tego znieść. Mój Tonto będzie wierzył w to, że to  Lone Ranger jest jego niewolnikiem, jego towarzyszem. Nie będzie chłopcem na posyłki, nie, nie nie.
KING: Będzie się sprzeciwiał?
DEPP: Chcesz coś, to sam to sobie przynieś. To ty masz śmieszny kostium. Ty to zrobisz.
KING: Czy nakręcicie ten początek, kiedy giną strażnicy i Tonto ratuje Lone Rangera?
DEPP: Tak. Będzie kilka takich elementów. Dobrze to zapamiętałeś.
KING: Będzie wątek miłosny?
DEPP: Nie z udziałem Tonto.
KING: Sam zrobisz sobie makijaż Tonto?
DEPP: Czy sam go zrobię?
KING: Czy zastanawiałeś się już nad wizerunkiem Tonto - zostaniesz przy jednym małym piórku?
DEPP: Będzie ich znacznie więcej. Wyślę ci zdjęcie.
KING: Bardzo proszę.
DEPP: Zrobiłem kilka testów. Wyślę ci zdjęcie. To jest trochę inne. Kiedy tworzyłem kapitana Jacka, doszedłem do czegoś zupełnie innego. Tonto znajduje się w tej samej kategorii, co kapitan Jack. Dla mnie to kolejny kapitan Jack.
KING: Zagrasz w filmie o doktorze Seussie?
DEPP: Ruszamy z tym do przodu. Współpracujemy z wdową po Seussie, z wdową po Guisele. To bardzo ekscytujące.
KING: Kot w kapeluszu?
DEPP: Nie, nie Kot w kapeluszu, wiele innych postaci.Wszystkie postaci będą odgrywały jakąś rolę.
KING: Dziękuję, Johnny.
DEPP: To ja dziękuję. To była przyjemność i zaszczyt.
KING: Obkręćmy się zatem.
DEPP: Było miło, naprawdę.
KING: Johnny Depp.


3 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję Ci za przetłumaczenie wywiadu. Niestety, nigdy nie byłam czempionem na lekcjach angielskiego :) Widziałam na youtube ten wywiad, ale nie wszystko zrozumiałam.
    Cyt. "Tonto znajdzie się w tej kategorii, co kapitan Jack. dla mnie to kolejny kapitan Jack" - niestety miałam takie odczucie oglądając Rone Langer. Uwielbiam Sparrowa, ale czuję przesyt jego osobą.
    Co do biura Johnne'go -faktycznie wygląda niesamowicie - tron Willi'ego Wonki, obrazy, szkice i inne różne pierdołki! :) Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie ;).
      Ja tak samo. Jack to genialna postać, ale jak wiadomo, co za dużo, to nie zdrowo.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy wywiad :) Choć ja zrozumiałam po angielsku, bo akurat byłam zawsze najlepsza z ang. Ale i tak dzięki również za przetłumaczenie :)
    U mnie nowości bardzo ciekawe. Zapraszam!
    Coolturalny-tygodnik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga