Na lokalnym portalu Newburyport pojawił się artykuł o Johnnym autorstwa Eda Symkusa:
Johnny Depp to książę wśród aktorów – solidny wykonawca, który nie boi się ryzykownych ról, przyjazny dla fanów, uprzejmy dla dziennikarzy. Uprzejmy, jeśli uda się w ogóle do niego dotrzeć. Podczas zeszłotygodniowego spotkania z prasą, poświęconego jego nowemu filmowi Transcendence w hotelu Four Seasons w Beverly Hills, ponad stu redaktorów próbowało pobyć z nim sam na sam. Niestety, był tam tylko kilka godzin, a większość z nas - włącznie ze mną - musiała mięć nadzieję, że uda się zadać kilka pytań, kiedy mikrofon będzie skierowany w naszą stronę podczas konferencji, gdzie było bardzo tłoczno.
W mądrze napisanym thrillerze science fiction Transcendence Depp gra doktora Willa Castera, znakomitego badacza sztucznej inteligencji, który po ataku terrorystów został połączony z komputerem. Pojawiły się komplikacje.
Miałem dwa pytania do Deppa. Jako fan science fiction, chciałem zapytać go, jakie filmy SF zachwyciły go w dzieciństwie. Wiedziałem też, że parę lat temu Wally Pfister, były operator filmowy, debiutujący w roli reżysera, nakręcił teledysk do piosenki Paula McCartneya My Valentine, w którym wystąpił Depp, gestykulując do słów McCartneya i grając na najfajniejszej gitarze akustycznej, jaką kiedykolwiek widziałem. Chciałem taką mieć. Moje drugie pytanie miało dotyczyć modelu instrumentu.
Niestety, konferencja skończyła się wcześniej; nie udało mi się dostać do mikrofonu. Ale kiedy tylko Depp podszedł do drzwi, otoczony asystentami, podleciałem do niego jak pszczoła i zadałem pytanie.
Ja: Johnny, co to była za niesamowita gitara, na której grałeś w teledysku do My Valentine?
Depp: Tak, to piękna, stara gitara. Ma dwa otwory z tyłu.
Ja: Kto ją zrobił? Chcę sobie taką kupić.
Depp: Oh, stary, umm, to Uni... Uni-coś tam. (Zamknął oczy, próbując przypomnieć sobie nazwę.) Może Unitone? Tak, Unitone.
A potem asystenci zabrali go z sali. Moje pytanie zostało zadane, ale go zaskoczyło, otrzymałem niepewną odpowiedź. Ale próbowałem. Wyszedłem przeprowadzić inne wywiady, napisałem recenzję filmu, a cztery godziny później wygooglowałem hasło "gitary Unitone", ale nic nie znalazłem. Po raz kolejny spróbowałem, ale trzeba wiedzieć, kiedy zrezygnować. Wylogowałem się, zebrałem papiery, otworzyłem drzwi, wyszedłem na korytarz... i wpadłem na Deppa, cały czas otaczali go asystenci, szedł na ostatni wywiad.
Rozpoznał mnie i rzucił szczere "Jak leci?"
Ja, idąc obok niego: W porządku, ale nie znalazłem nic pod hasłem gitara Unitone. Może to była inna nazwa?
Depp (z mocno zamkniętymi oczami): Umm, umm, widzę ją, ale nie mogę sobie przypomnieć. Zostajesz w hotelu?
Ja: Tak.
Depp: Będziesz tu jutro?
Ja: Tak, ale wcześnie wyjeżdżam, prawdopodobnie, zanim się obudzisz.
Depp: Masz wizytówkę? Zadzwonię jutro do domu, zapytam o tę nazwę i dam ci znać.
Ja: (sięgając po wizytówkę): Byłoby super!
Kiedy to robiłem, zamknął oczy jeszcze mocniej, poszukał głębiej, myślał na głos, “Jak to się nazywało?” A potem otworzył szeroko oczy. Przypomniał sobie.
Depp: Vivitone! To zdecydowanie Vivitone!
Ja: Świetnie! Dzięki! Czy to nie zabawne, jak działa umysł? Tak ja w tym filmie. Naprawdę mi się podobał.
Depp: Miło mi. Mam nadzieję, że znajdziesz jedną z tych gitar. Nie powinieneś mieć z tym zbyt dużego kłopotu. Cieszę się, że spodobał ci się film.
A potem asystenci wciągnęli go do sali konferencyjnej.
Od autora: Po publikacji bystry czytelnik (z Connecticut) napisał, że Depp myślał o innej gitarze. Ta, na której grał w teledysku, to Weymann, nie Vivitone.
Johnny Depp to książę wśród aktorów – solidny wykonawca, który nie boi się ryzykownych ról, przyjazny dla fanów, uprzejmy dla dziennikarzy. Uprzejmy, jeśli uda się w ogóle do niego dotrzeć. Podczas zeszłotygodniowego spotkania z prasą, poświęconego jego nowemu filmowi Transcendence w hotelu Four Seasons w Beverly Hills, ponad stu redaktorów próbowało pobyć z nim sam na sam. Niestety, był tam tylko kilka godzin, a większość z nas - włącznie ze mną - musiała mięć nadzieję, że uda się zadać kilka pytań, kiedy mikrofon będzie skierowany w naszą stronę podczas konferencji, gdzie było bardzo tłoczno.
W mądrze napisanym thrillerze science fiction Transcendence Depp gra doktora Willa Castera, znakomitego badacza sztucznej inteligencji, który po ataku terrorystów został połączony z komputerem. Pojawiły się komplikacje.
Miałem dwa pytania do Deppa. Jako fan science fiction, chciałem zapytać go, jakie filmy SF zachwyciły go w dzieciństwie. Wiedziałem też, że parę lat temu Wally Pfister, były operator filmowy, debiutujący w roli reżysera, nakręcił teledysk do piosenki Paula McCartneya My Valentine, w którym wystąpił Depp, gestykulując do słów McCartneya i grając na najfajniejszej gitarze akustycznej, jaką kiedykolwiek widziałem. Chciałem taką mieć. Moje drugie pytanie miało dotyczyć modelu instrumentu.
Niestety, konferencja skończyła się wcześniej; nie udało mi się dostać do mikrofonu. Ale kiedy tylko Depp podszedł do drzwi, otoczony asystentami, podleciałem do niego jak pszczoła i zadałem pytanie.
Ja: Johnny, co to była za niesamowita gitara, na której grałeś w teledysku do My Valentine?
Depp: Tak, to piękna, stara gitara. Ma dwa otwory z tyłu.
Ja: Kto ją zrobił? Chcę sobie taką kupić.
Depp: Oh, stary, umm, to Uni... Uni-coś tam. (Zamknął oczy, próbując przypomnieć sobie nazwę.) Może Unitone? Tak, Unitone.
A potem asystenci zabrali go z sali. Moje pytanie zostało zadane, ale go zaskoczyło, otrzymałem niepewną odpowiedź. Ale próbowałem. Wyszedłem przeprowadzić inne wywiady, napisałem recenzję filmu, a cztery godziny później wygooglowałem hasło "gitary Unitone", ale nic nie znalazłem. Po raz kolejny spróbowałem, ale trzeba wiedzieć, kiedy zrezygnować. Wylogowałem się, zebrałem papiery, otworzyłem drzwi, wyszedłem na korytarz... i wpadłem na Deppa, cały czas otaczali go asystenci, szedł na ostatni wywiad.
Rozpoznał mnie i rzucił szczere "Jak leci?"
Ja, idąc obok niego: W porządku, ale nie znalazłem nic pod hasłem gitara Unitone. Może to była inna nazwa?
Depp (z mocno zamkniętymi oczami): Umm, umm, widzę ją, ale nie mogę sobie przypomnieć. Zostajesz w hotelu?
Ja: Tak.
Depp: Będziesz tu jutro?
Ja: Tak, ale wcześnie wyjeżdżam, prawdopodobnie, zanim się obudzisz.
Depp: Masz wizytówkę? Zadzwonię jutro do domu, zapytam o tę nazwę i dam ci znać.
Ja: (sięgając po wizytówkę): Byłoby super!
Kiedy to robiłem, zamknął oczy jeszcze mocniej, poszukał głębiej, myślał na głos, “Jak to się nazywało?” A potem otworzył szeroko oczy. Przypomniał sobie.
Depp: Vivitone! To zdecydowanie Vivitone!
Ja: Świetnie! Dzięki! Czy to nie zabawne, jak działa umysł? Tak ja w tym filmie. Naprawdę mi się podobał.
Depp: Miło mi. Mam nadzieję, że znajdziesz jedną z tych gitar. Nie powinieneś mieć z tym zbyt dużego kłopotu. Cieszę się, że spodobał ci się film.
A potem asystenci wciągnęli go do sali konferencyjnej.
Od autora: Po publikacji bystry czytelnik (z Connecticut) napisał, że Depp myślał o innej gitarze. Ta, na której grał w teledysku, to Weymann, nie Vivitone.
Tłumaczenie by Marion
Jakiś czas temu w sieci pojawiła się informacja, że Johnny jest producentem płyty Chucka E. Weissa Red Beans and Weiss (KLIK), jak się dziś okazało, nie tylko producentem. Właśnie wypłynęła lista, z której wynika, że Depp zagrał na basie, gitarze, perkusji i nagrał chórki (razem ze swoim synem). W których utworach? Tego na razie nie wiadomo.
Źródło: Johnny Depp Zone
Super! Dlatego lubię tego bloga - właśnie za takie perełki. Za te tłumaczenia!
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć, że ktoś to docenia :). Właśnie zamierzam zacząć tłumaczenie kolejnego artykułu. Chciałam go dodać do dzisiejszej notki, ale nie wyrobiłabym się z przekładem.
Usuń