środa, 23 kwietnia 2014

Zdjęcia + Artykuł

21.04.2014 Nowy Jork:





22.04.2014 Nowy Jork:







 Najnowszy film sci-fi z udziałem Johnny'ego Deppa miał gwiazdorską obsadę, prawą rękę Christophera Nolana za kamerą i najgorętszy scenariusz w Hollywood. Więc co poszło nie tak?

Ben Child
theguardian.com, Piątek. 18.04. 2014

Nawet, gdyby prawdziwe życie zawierało w sobie elementy science fiction i potrafilibyśmy przewidywać przyszłość, przewidzenie tego, że Transcendence Wally'ego Pfistera okaże się być jedną z większych klap tego roku wymagałoby od nas ogromnej mądrości. Operator Christophera Nolana w swoim reżyserskim debiucie zebrał okazałą obsadę, w której skład wchodzą między innymi: Johnny Depp, Rebecca Hall, Paul Bettany, Morgan Freeman i Kate Mara. Scenariusz autorstwa Jacka Paglena, opowiadający o cyfrowym zmartwychwstaniu naukowca zajmującego się sztuczną inteligencją, Willa Castera (Johnny Depp), w 2012 roku trafił na listę najlepszych niesfilmowanych scenariuszy w Hollywood. Zwiastuny sugerowały intrygujący thriller w klimacie Terminatora, Watchmen.Strażnicy i Matrixa.
Jednak pierwsze recenzje obnażają całą prawdę. Krytycy twierdzą, że film zawiódł, zarówno jako obraz zmuszający do myślenia, jak i film rozrywkowy.

"W Transcendence są intrygujące, świeże pomysły, jednak ciężka, pozbawiona humoru reżyseria Pfistera zamieniła to w banalną walkę dobra ze złem - a w tym przypadku pozbawionych serc technokratów z ruchem oporu" pisze w Variety Scott Foundas. "Największy problem stanowi to, że wszyscy bohaterowie są nijacy i pozbawieni życia, ciężko jest powiedzieć, którzy z nich to ludzie z krwi i kości, a którzy są maszynami składającymi się na armię Willa."

"Niestety, przez bitwę pomiędzy fascynującym scenariuszem, a konwencją komercyjnego filmu nie wiemy, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi i nie jesteśmy w stanie poczuć żadnej emocjonalnej więzi z postaciami" mówi w Hollywood Reporter Todd McCarthy. "By zrobić film, który można by określić mianem inteligentnego obrazu, a takie właśnie było założenie Transcendence, twórcy muszą pracować niezależnie - i małym kosztem - tak jak Shane Carruth przy Upstream Color."

Eric Kohn z Indiewire nazywa Transcendence "poplątanym melodramatem", dodaje: "Ma atmosferę czarnego kina i tempo filmu szpiegowskiego, jednocześnie nie zachowując tradycyjnych elementów żadnego z tych gatunków."
Michael Phillips z Chicago Tribune mówi, że film "oferuje taki sam poziom ekscytacji, co słuchanie muzyki w trakcie czekania na rozmowę telefoniczną z konsultantem."

Drew McWeeny z HitFix's pochwalił zdjęcia Pfistera, ale tylko po to, by stworzyć kontrast pomiędzy obrazem, a "głupim" scenariuszem.
Ludzie, którzy nie lubią spoilerów, wolą unikać tej konkretnej recenzji, ponieważ McWeeny zdradza wiele szczegółów.

 Tom Shone z The Guardian okazał się być najbardziej krytyczny, nazwał Transcendence "wymuskanym, ale nieistotnym thrillerem sci-fi." Argumentuje: "Obawiam się, że to historia stara jak świat: nudne rozwiązania. Depp jest wiarygodny w początkowych scenach, ale z chwilą, gdy zostaje podłączony do komputera, uchodzi z niego życie, z filmu też."

Czy porażka Transcendence mówi nam, że science fiction wysokich lotów powinno być zarezerwowane tylko dla niezależnego kina? ( Czy to właśnie dlatego Obcy to lepszy film niż Prometeusz?) Jeśli tak, to naprawdę przykre. Może po prostu ten konkretny koncept jest już zbyt oklepany. Jakby nie było, Nolan udowodnił już znacznie bardziej ekscentryczną Incepcją, że wychodzenie poza logikę może przypaść do gustu współczesnym kinomaniakom.

Jeśli oglądanie Johnny'ego Deppa podczas przemiany w wirtualnego boga jest tak ekscytujące, jak nauka tworzenia kodów HTML5, to na czym powinni się skupiać filmowcy? Na mikrodronach? Na wojskowej kontroli umysłów? Odkrywaniu bezkresnego kosmosu? Może faktycznie mainstreamowe obrazy sci-fi powinny przypominać oklepane opery mydlane, które lepiej pasują do konwencji? 


Tłumaczenie by Marion

 

Chcę Was najmocniej przeprosić - zapowiadałam przedwczoraj kolejną recenzję, a tymczasem okazało się, że jest to artykuł na temat recenzji.

3 komentarze:

  1. Nie rozumiem tyck krytyków. Według mnie historia nie jest banalna, humor w takim filmie też jest chyba zbędny.. Produkcja miała na celu zwrócenie uwagi na poważny problem, który czeka na nas można powiedzieć "tuż za rogiem". Po transcendencji Willa ucieka z niego życie. A czego innego można spodziewać się po człowieku, który umiera? Rozumiem, że nie każdy musi to rozumieć i mamy prawo do własnych opinii, jednak martwi mnie to, że w taki sposób powoli przekreślają Johnny'ego i jego karierę :/ Stało się tak jak powiedział "Ludzie boją się tego, że nie zrozumieją"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jest taka, że Johnny znajduje się teraz na czarnej liście, co by nie zrobił, i jakby tego nie zrobił, zostanie skrytykowany tak dla zasady.

      Usuń
    2. Jak patrze na to co krytycy o tym sądza, to sobie myslę, że nigdy nei lubili John'a, tego co robi, kim jest, jak wygląda.. i tyle.. Zazdroszczą mu bycia nim i każdy z nim film, ich zdaniem jest klapą. Do cholery..... nie rozumiem tego, jak można film nazwać KLAPĄ skoro wyszedł dopiero chwilę temu do kin, a co chcieli po tygodniu... mieć może tyle kasy ile ma cały DUBAJ co..? Chore. No i tutaj masz rację, czego chcą od osoby, która umiera w filmie.. co on ma wstać z tego łóżka i nie wiem tańczyć, śpiewać, a może opowiadać, że czuję sie tragicznie i lada chwila umrze i nic mu już lepszego nie pozostało, poza byciem mentalnie z żoną, poprzez komputer.

      Usuń

Archiwum bloga