niedziela, 18 października 2015

The Sunday Times (tłumaczenie)

Cwany Johnny rusza do wyścigu po Oscara 
18.10.2015

Johnny Depp całkowicie oddał się roli bostońskiego gangstera w Black Mass, za którą ma szansę zdobyć Oscara. Wyznał Anne McElvoy, że współczuje brutalnemu mordercy. 

Oto Johnny: zmaltretowany idol, który zawzięcie udowadnia, że jego pierwszoligowa kariera wcale się nie zmniejszyła i nie zamieniła w serię krzykliwych, karykaturalnych ról, od upojonego rumem Jacka Sparrowa z Piratów z Karaibów po świrniętego Szalonego Kapelusznika z Alicji w Krainie czarów Tima Burtona i paru innych klap, które zaliczył. 

Być może spojrzenie z ukosa na niekonsekwentne wybory sprawiło, że ekscentryczny umysł Deppa w końcu się skoncentrował. W swoim najnowszym filmie Black Mass, w reżyserii Scotta Coopera, wrócił do powagi jako James "Whitey" Bulger, przerażający socjopata, który przewodził irlandzkiemu gangowi w południowym Bostonie w latach siedemdziesiątych. Teraz nawet ludzie sceptycznie nastawieni do Deppa mówią o szansie na Oscara za rolę, która okazała się długo wyczekiwanym powrotem Deppa do bardziej mięsistych ról. 

Po spóźnieniu się na rozmowę w londyńskim hotelu, Depp wymamrotał przeprosiny, które były mieszanką uroku i wymówki:  "Wybaczcie mi tę opieszałość. To choroba: pracuję nad tym.

Wygląda zupełnie inaczej niż postać, którą przez dwie godziny oglądaliśmy na ekranie. By wyglądać jak głowa Winter Hill Gang, nosił perukę, makijaż i protezę zębową, przygotowanie owej charakteryzacji zajmowało siedem godzin dziennie: "Musiałem wyglądać strasznie, ale nie karykaturalnie."

Depp uśmiecha się tak dobrotliwie, jak pozwalają mu na to zniszczone, sztuczne zęby. To część charakteryzacji z planu Piratów (piąta część sagi trafi do kin w dwa tysiące siedemnastym roku), wyglądają jakby nigdy nie uświadczyły interwencji dentystycznej. 

Bazująca na książce autorstwa dwóch reporterów Boston Globe historia Bulgera to studium tego, jak etyka środowiska przestępczego wpływa na agencje, których zadaniem jest kontrolowanie przestępców. Depp powiedział mi, że chciał zrobić "antygangsterski film o gangsterach.

To również opowieść o współudziale: brat Bulgera Billy (w tej roli Benedict Cumberbatch) był przewodniczącym senatu Massachusetts i przymykał oko na morderczy fach brata - choć był Demokratą. 

Skoro pytacie, ubranie Deppa przypominało stylizację Jacka Sparrowa: piracka chusta, brzęczące wisiorki w kształcie kotwic, kamizelka, farbowane jeansy w zaawansowanym rozkładzie i skomplikowany nowy tatuaż na dłoni pełnej srebrnych sygnetów. Jego robocze buty były zabłocone, co jest dziwne, bo dopiero co wysiadł z nieskazitelnie czystego Merca, który czekał na niego przed hotelem, a wcześniej pokazywał się wyłącznie na czerwonym dywanie u boku swej blondwłosej żony Amber Heard, przypominającej 
aktorkę z filmu Hitchcocka. 

Co do jego braterskiej relacji z Cumberbatchem "natychmiast wytworzyło się między nami braterstwo i miłość. Serio!" Bostoński akcent brytyjskiego aktora był obiektem kpin, przypomniałam o tym Deppowi. "Jego akcent jest doskonały - trafiony w dziesiątkę" zaprotestował odtwórca głównej roli. 

Nasza rozmowa nie byłaby iście deppowa, gdyby nie pojawiło się parę nieco zniechęcających momentów. Przy temacie aktora, który grał agenta FBI, pojawiła się niepokojąco długa pauza, wszyscy doszli do wniosku, że zapomniał nazwiska Joela Edgertona. Podpowiedzi udzielił mu uprzejmy reżyser Cooper. 

"Myślicie, że zapomniałem jego nazwiska?" zapytał Depp i odtworzył całą scenkę, powtórzył swoją pauzę i zażenowanie całej ekipy. Ten miks intrygi i znużenia okazał się rozbrajający. 

Zamienił papierosy na e-papierosa, który przypomina mini-rewolwer. W wieku pięćdziesięciu dwóch lat jest miły dla swych kolegów i bardzo uprzejmy - ustępuje, kiedy ktoś mówi w tym samym czasie co on, a po zakończeniu projekcji pozuje do zdjęć z fanami. Depp powrócił do gangsterskich klimatów, wcześniej zagrał jedną ze swoich najlepszych ról w Donniem Brasco z 1997 roku i kusił nas we Wrogach Publicznych z 2009, gdzie zagrał przestępce działającego w erze kryzysu Johna Dillingera. Ale Depp twierdzi, że tym razem było trudniej. 

"Zanurzenie się w każdego z nich było zupełnie innym doświadczeniem" mówi. "Dillinger miał w sobie urok i łagodność, kiedy nie musiał być agresywny, był bardzo towarzyskim facetem, ludzie bardzo go lubili. Whitey Bulger miał o wiele więcej warstw: wszystko w nim było pełne agresji."

Studiował modus operandi Bulgera z pomocą jego kolegów z Winter Hill Gang. "Wystarczyło, że koło kogoś stawał i ten ktoś był przerażony - od swojego rozmówcy oddalał się najwyżej o pół metra. To taki mały trik, ale efekt był przerażający. Wszyscy na planie się mnie bali.

Nieszczelna granica między egzekwowaniem i łamaniem prawa nie jest dla aktora pierwszyzną. "Kiedy szykowałem się do roli Doniego Brasco, za dnia przebywałem z federalnymi, a w nocy bujałem się z gangsterami. Interesujące jest to, że oni w ogóle się od siebie nie różnią. Grają w inną grę, owszem, ale są tak samo cwani. "

FBI mogłoby mieć pewne obiekcje co do nazywania postaci granej przez Edgertona, Johna Connollya, czarną owcą.

Film został skrytykowany przez krewnego ofiary Bulgera, głównie za to, że Depp powiedział iż współczuł głównemu bohaterowi, którego namierzono w 2011 roku w Santa Monica, w Kalifornii i skazano na podwójne dożywocie plus pięć lat za makabryczne zbrodnie. 

"Co do współczucia" zastanawia się Depp. "To trudne pytanie, ale łatwo mi na nie odpowiedzieć. Współczuję Bulgerowi. Wiem, że to brzmi dziwnie, bo zrobił wiele okropnych rzeczy wielu ludziom. Ale trzeba najpierw poznać jego historię. James i jego brat Billy byli bici przez ojca - jednorękiego alkoholika. To dlatego wszedł na drogę przemocy - jako młody człowiek trafił do Alcatraz za napad z bronią w ręku."

Depp wspomina też o kilku groteskowych absurdach. "Raz był kimś, kto drzemał tuż po dokonaniu zabójstwa, innym razem zamieniał się w starszego dżentelmena, który kupował ogromne ilości środka dezynfekującego do rąk." (Lady Macbeth nie byłaby zdziwiona.) "Trzymał osiemset tysięcy dolarów w ścianie swojego salonu, za wiszącą bronią. A jego głównym zajęciem po przejściu na emeryturę było karmienie kotów."

W zeszłym tygodniu nagłówki gazet głosiły, że Deppowi nie zależy na nagrodach: "Chciałbym aby ten film zapamiętano przez to, że to praca nowego pokolenia, które powinniśmy wspierać" mówi. 
Kiedy zdjęcia odbywały się na ulicach, którymi niegdyś rządził Bulger, można było zauważyć tam "twardzieli z dziwacznymi spojrzeniami", którzy wszystko monitorowali. "Wyszedłem z przyczepy i zobaczyłem faceta, który wyglądał jak postać z filmu, dokładnie nas obserwował. Pomyślałem sobie wtedy, 'W każdej chwili ktoś może nas zastrzelić, nigdy nic nie wiadomo.' Ludzie mówili mi, że czuli się tak, jakby zobaczyli ducha. To dla mnie najlepszy dowód uznania."


Anne McElvoy na co dzień pracuje dla The Economist.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga