niedziela, 12 sierpnia 2018

TV Movie (tłumaczenie)

"Teraz ja mówię!" Johnny Depp

Przemoc, rozwód, długi, alkohol, anoreksja, depresja - plotki na temat Johnny'ego Deppa się nie kończą. Co tak naprawdę dzieje się z gwiazdą Piratów z Karaibów? TV Movie spotkało się z nim w Hamburgu.

P: Miło widzieć, że czujesz się lepiej. Ostatnio sporo spekulowano o chorobach, na które cierpisz, przez wzgląd na twoje wychudzenie. 
JD: Nie tak dawno mówili, że jestem za bardzo wzdęty. Rzekomo bełkotałem bez sensu i cierpiałem na niedobór słów. Zawsze myślałem, że mówię wolno... spokojnie. Nie ważne, co zrobię, nagłówki będą krzyczeć, że mam problem. Dlatego już nie czytam tego, co o mnie piszą. By być kreatywnym, muszę się dystansować od tego całego cyrku, w którym ludzie chcą zarabiać na moim życiu. 

P: Czy istnieje powód, dla którego nie korzystasz z mediów społecznościowych?
JD: Szczerze mówiąc, nie wiem, jak działa Facebook, więc musiałbym zatrudnić kogoś, kto zajmowałby się moimi mediami społecznościowymi. To trochę głupie myśleć, że jeśli dodam na Instagrama zdjęcie swojego śniadania, ludzie kupią więcej biletów na moje filmy. Stoję w świetle reflektorów na tyle długo, by pamiętać kariery bez Twittera i cieszę się z tego, że nie jestem łasy na polubienia i retweety. 

P: To, co o tobie mówią, co się czyta na twój temat, to tylko oszczerstwa rzucane przez zazdrośników? 
JD: Teraz, kiedy o tym myślę... może. Ostatnimi czasy wydałem sporo pieniędzy na fajne gitary. Gdy tylko pojawiłem się na scenie z Gibsonem Lee, zaczęły się pytania o to, czy zasługuję na gitarę, za którą można by kupić dom. 

P: Czy rozmawiamy teraz o gitarach? 
JD: Ja rozmawiam. A ty o czym chcesz mówić?

P: Na przykład o twojej legendarnej konsumpcji wina - ponoć wydajesz na nie trzydzieści tysięcy dolarów miesięcznie.
JD: Ci, którzy trzymają zakurzone butelki w mających odpowiednią temperaturę pomieszczeniach, zabezpieczają swoje emerytury, ale nie rozumieją ducha wina. Piwnica pełna wina ma dla mnie sens, jeśli lubisz pić ten szlachetny trunek i nie kupujesz go dla gości za kilka dolarów w dyskoncie. Miejsce dobrego wina jest w kieliszku, nie w butelce, świetna gitara powinna być na scenie, a sportowy samochód na ulicy. 

P: Mówi się, że jesteś bankrutem. Czy to prawda?
JD: Nauczyłem się czegoś w życiu: pieniądze szczęścia nie dają. A przynajmniej nie wtedy, gdy gniją na koncie. Przedmioty, które gromadzisz, nie czynią cię bogaczem. Bogaty jesteś tylko wtedy, gdy dzielisz się tym, co masz, z innymi. 

P: Więc wolisz wydawać pieniądze?
JD: Inwestuję w jakość życia tu i teraz, zamiast myśleć o niepewnej przyszłości. 

P: Twoje ciało pokrywają tatuaże - czy to coś, co zostanie z tobą na wieczność?
JD:  Byłoby miło, ale na przykładzie "Wino forever" wiemy, że nie zawsze tak bywa. Moja skóra to w moim odczuciu okno do mej duszy. Płótno, na którym mogę wyrażać emocje. 

P: A co się dzieje, kiedy twoje uczucia wobec kobiety utrwalonej na skórze się zmieniają? 
JD: Wtedy pokazują się na mojej skórze blizny, które zostawia artysta, gdy poprawia projekt. A blizny opowiadają ciekawsze historie niż nieskazitelna skóra. 

P: Grasz na scenach całego świata z Alicem Cooperem, Slashem, Paulem McCartneyem i gitarzystą Aerosmith Joe Perrym, czy to odciąga cię od aktorstwa?
JD: Nie! Jako gitarzysta i okazjonalny wokalista nie jestem najważniejszą osobą na scenie. My, Hollywood Vampires, nie jesteśmy geriatrycznym, przeterminowanym boy bandem. Nie ma dyrygenta, choreografa czy reżysera. Każdy prezentuje się na scenie tak, jak ma na to ochotę. Cieszymy się z tego, że gramy z przyjaciółmi piosenki, które uwielbiamy i które pozwalają nam zatopić się w emocjach. To prawdziwy luksus, bo nikt nie może kupić takiego doświadczenia.

P: Jak odkryłeś muzykę? 
JD: Mama dała mi pierwszą gitarę, gdy miałem dwanaście lat. Często się przeprowadzaliśmy i gitara nie była moją jedyną, ale najlepszą przyjaciółką. Pozostała nią do momentu, w którym osiedliśmy w Miramar, na Florydzie i zacząłem grać w różnych zespołach.

P: Byłeś dobry?
JD: Wtedy myślałem, że całkiem niezły, ale dziś nie wiem, czy tak było. 

P: Jako gitarzysta The Kids przeniosłeś się do Los Angeles, by zostać gwiazdą rocka...
JD: Zmieniliśmy nazwę na Six Gun Method, ale nie udało nam się podpisać kontraktu z wielką wytwórnią.

P: Czemu nie?
JD: Prawdopodobnie nie powinien był żenić się z siostrą naszego basisty i wokalisty. Nie żeby Lori była naszą Yoko Ono. Wręcz przeciwnie. Pracowała jako makijażystka, kiedy to ja próbowałem sprzedawać długopisy przez telefon. Ale to Lori przedstawiła mnie Nicolasowi Cage'owi, który poradził mi, bym spróbował sił jako aktor. 

P: Czy aktorstwo było łatwiejsze?
JD: Nie. Ale aktorzy sami są odpowiedzialni za swój sukces lub porażkę, to bardziej do mnie przemawiało. W zespole dużo rzeczy może pójść nie tak. Przed kamerą wszystko wychodziło. W 1984 Freddy Kruger wciągnął mnie do wodnego łóżka, a reszta mojej kariery aktorskiej, jak to mówią, to już historia. 

P: Rok później rozwiodłeś się z Lori. Co poszło nie tak?
JD: Byłem wiecznie spłukany i nie tak czarujący jak na pierwszej randce. 

P: Czy udana kariera i pieniądze są ważne w związku?
JD: Wierzyłem w swoje marzenia, ale sama wiara nie zapewniała mojej żonie pewności, jakiej potrzebuje związek. 

P: Czy nadal wierzysz w prawdziwą miłość? Miłość przez duże M?
JD: Oczywiście. Jednak zastanawiam się, czy teraz jestem w stanie rozpoznać prawdziwą miłość, czy jestem jej wart, czy potrafiłbym ją utrzymać.

P: Czy jest jakiś przykład prawdziwej miłości w twym życiu?
JD: Dwa przykłady. Moje dzieci, Lily i Jack. 

P: Których matką jest piosenkarka Vanessa Paradis; rozstanie i zmiany w tatuażach po czternastu latach dzikiego małżeństwa...
JD: Tak, ale to nie zniszczyło mojej relacji z dziećmi. Mimo że mają chaotycznego ojca, są najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Dzięki tej dwójce stałem się lepszym człowiekiem. 

P: Twoja córka chorowała - po leczeniu przekazałeś milion funtów klinice w Londynie. Dlaczego? 
JD: To miała być tajemnica, ale mój gest zmotywował innych darczyńców. Koniec końców wszystko wyszło na lepsze. 

P: Powiedziałeś kiedyś: przyjaźń jest dla mężczyzny ważniejsza niż miłość. 
JD: Dziś bym się pod tym nie podpisał. Jednakże wierzę w to, że przyjaźń między dwoma mężczyznami jest mniej skomplikowana niż miłość między mężczyzną i kobietą. I kiedy moje serce znów wsiada na rollercoaster, przyjaźnie są bardzo ważne. 

P: Przyjaźnie? Liczba mnoga?
JD: Zgadza się, ale coraz ich mniej. 

P: Ostatnie życzenia twoich zmarłych przyjaciół kosztowały cię sporo pieniędzy i sprowadziły na ciebie kłopoty...
JD: Prawda. Trzeba spełniać ostatnie życzenia. Ale zauważyłem niedawno, że mam mniej pieniędzy niż myślałem. Moi prawnicy zażądali zwrotu od moich doradców finansowych i skończyło się to nie tylko procesem, do mediów, z anonimowych źródeł, trafiły informacje o tym, ile pieniędzy wydałem. 

P: Włącznie z trzema milionami za pogrzeb amerykańskiego dziennikarza Huntera S. Thompsona?
JD: Tak - i winem, o którym mówiliśmy na początku wywiadu. 

P: Czy coraz częściej będziesz trafiał do sądu?
JD: Ciężko tego uniknąć w społeczeństwie, w którym oskarżanie kogoś takiego jak ja może być bardzo dochodowe. 

P: Czy zawsze jesteś niewinny?
JD: Jestem emocjonalny, konfliktowy i zawsze daje swoim przeciwnikom amunicję. Nie przeszkadza mi to, że oskarżenia przeciwko mnie są badane przez policję, prokuratorów i sąd. Tylko tak można oddzielić fakty od fikcji. 

P: Chciałbyś zagrać jakiegoś bohatera?
JD: Role klasycznych bohaterów nigdy mnie nie interesowały. W naszej kulturze istnieje słabość do niegrzecznych chłopców. Dlatego zawsze gram swoje role nieco schizoidalnie. Moi bohaterowie mają mroczną stronę, to sprawia, że mnie interesują. 

P: Czy określenie schizoidalny to dobry opis kapitana Jacka Sparrowa?
JD: Jack to pirat, który nie podziela poglądów społeczeństwa w takich kwestiach jak własność, prawo i porządek. Kiedy Jack ląduje w porcie, kradnie okręt, by osiągnąć swój cel. 

P: Jak ważna jest dla ciebie prawda?
JD: Przed kamerą liczy się dobra historia - nieważne, czy jest prawdziwa, czy nie. Dlatego też, nie licząc kilku wyjątków, nie występuje w filmach dokumentalnych. 

P: Czy jesteś człowiekiem moralnym?
JD:  Nie mnie to oceniać. Niestety nie zawsze trzymam się swoich standardów moralnych i swoją winę - czy jak to tam nazwiesz - zamieniam na paliwo, które dodaje moim rolom siły i prawdy. 

P: Obóz MeToo oprotestował wybór ciebie do roli Gellerta Grindelwalda w drugiej części Fantastycznych zwierząt. Jak się czujesz się z tym, że ciągle jesteś celem publicznych ataków?
JD: Biorę głęboki oddech i próbuję robić swoje. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla przemocy wobec kobiet. Każde oskarżenie musi być dokładnie sprawdzone przez policję. 

P: Skoro o przemocy wobec kobiet mowa: rzecznik policji z Los Angeles potwierdził, że 21 maja 2016 roku patrol znalazł się w twoim mieszkaniu na South Broadway po alarmowym telefonie w sprawie przemocy domowej. Po przybiciu policja przesłuchała wszystkich tam obecnych, obejrzała pomieszczenia i zdecydowała, że nic nie wskazuje na to, że doszło tam do przestępstwa. Niemniej jednak, twoja ówczesna żona Amber Heard zdobyła zakaz zbliżania i wypełniła papiery rozwodowe...
JD: Muszę ci tu przerwać. Szykując się do rozmowy, trafiłeś pewnie na...

P:... klauzulę, w ramach ugody każda ze stron zachowuje milczenie.
JD: Jak policja na miejscu, tak i sędzia podczas rozwodu zadecydował, które z oskarżeń Amber przeciwko mnie miały podstawy prawne. Dziś nie ma już sensu ciągle wspominać o tych oskarżeniach czy o mojej obronie. 

P: Pozwolisz, że wspomnę, że zakaz zbliżania został wycofany krótko po tym, jak twoi prawnicy wynegocjowali warunki rozwodowe, zwłaszcza te finansowe.
JD: Czy możemy wrócić do gitar, muzyki i filmów? 

P: Jak sobie radzisz z problemami, które nie mogą być rozwiązane przez ciebie, może w ogóle nie mogą być rozwiązane? 
JD: Z cierpliwością. Myślę, że każdy problem można rozwiązać cierpliwością. Może spełnić się każde marzenie. Nigdy nie porzuciłem marzenia o graniu na gitarze na wielkich scenach - nawet gdy skupiłem się na karierze aktorskiej. Nieważne gdzie byłem, zawsze miałem przy sobie dobrą gitarę. Wiem, że ludzie często się ze mnie śmiali, szydzili ze mnie za moimi plecami. Mogę to zignorować. Moje marzenie nie spełniło się dlatego, że los był dla mnie łaskawy. Moje marzenie się spełniło, bo zrobiłem to razem z przyjaciółmi. Więc dalej idę swoją drogą i robię swoje. Nieważne czy gram Gellerta Grindelwalda filmie, czy komponuję piosenki z Hollywood Vampires i nagrywam je w studiu. Nieważne czy odzyskam straconą fortunę, czy będę musiał jeszcze raz na nią zapracować. Wstanę, otrzepię się z kurzu i będę dalej szedł swoją drogą. 


Wywiad z Johnnym Deppem przeprowadził Jerry Wagner przy okazji koncertu Hollywood Vampires w Hamburgu. Wagner rozmawiał z Deppem w hotelu Hyatt i za kulisami. Obaj znali się z poprzednich spotkań: "Ale tym razem zaimponowała mi otwartość Johnny'ego, jego humor i emocjonalność" mówi Wagner. 

2 komentarze:

Archiwum bloga