Johnny Depp: Niektóre festiwale filmowe to cyrk, ale w Deauville filmowcy czują się jak w domu.
Autor: Alexis Demeyer
06.09.2021 6:25
W minioną niedzielę Johnny Depp zaprezentował na festiwalu w Deauville, poza konkursem, film Miasto kłamstw. Amerykański aktor, po wielu miesiącach nieobecności na dużym ekranie, zagrał główną rolę oficera policji prowadzącego śledztwo w sprawie śmierci rapera Notoriousa B.I.G'a. Odpowiedział na kilka pytań France Inter.
Johnny Depp już od kilku miesięcy nie był gwiazdą żadnego wydarzenia. Hollywood odsunęło go w cień jeszcze przed pandemią, w związku z jego konfliktem z byłą żoną Amber Heard, a potem procesem z angielskim tabloidem The Sun. Amerykański aktor powrócił na świecznik w niedzielę przy okazji wizyty na festiwalu w Deauville. Spotkał się z widzami (niektórzy fani koczowali przed hotelem, w którym się zatrzymał!) i dziennikarzami przy okazji pozakonkursowej prezentacji filmu Miasto kłamstw w reżyserii Brada Furmana w ramach czterdziestej siódmej edycji festiwalu filmów amerykańskich.
Aktor gra Russella Poole'a, inspektora departamentu policji w Los Angeles, który w 1997 prowadził sprawę zabójstwa rapera Notoriousa B.I.G'a - po dwóch latach został zmuszony do rezygnacji ze śledztwa. W rozmowie z France Inter opowiedział o swojej roli, politycznym wymiarze tego filmu, a także o swoim przywiązaniu do festiwalu w Deauville.
Ten film to bardzo krytyczne spojrzenie na policję z Los Angeles.
Wielu ludzi nie chciało, by ten film powstał. Lata 90 to był bardzo radykalny okres w Los Angeles. Sytuacja była napięta, rozpętały się zamieszki, po ulicach jeździły czołgi, pojawiła się Gwardia Narodowa. Wtedy też zabito Christophera Wallace'a [od redakcji: prawdziwe nazwisko Notoriousa], myślę, że sprawa jego śmierci jest bardziej skomplikowana, nie został po prostu zastrzelony przez przypadkowego człowieka. Ta sprawa ma wiele wątków, które się ze sobą łączą i to ostatecznie doprowadzi nas do prawdy.
Lubisz grać w filmach, które mają polityczny wymiar?
Czasami, poprzez swoją rolę w filmie, masz możliwość przekazania widzom pewnych ważnych informacji, rzeczy, o których wcześniej nie wiedzieli, faktów, które z wielu powodów nigdy wcześniej nie ujrzały światła dziennego. Uwielbiam mieć możliwość przekazywania ludziom informacji, robienia czegoś dobrego. Tym razem nie tylko przedstawiłem ludziom prawdę, ale też wsparłem Volettę Wallace, matkę Biggiego, która doświadczyła wielu cierpień. Nadal nie zna odpowiedzi. Russell Poole [który zmarł w 2015 po pęknięciu tętniaka] był najbliżej prawdy.
Russell Poole informował o różnych nieprawidłowościach - czy myślisz, że w dzisiejszych czasach jego słowa odbiłby się szerszym echem?
Myślę, że dziś, kiedy to dzięki Internetowi mamy możliwość przekazywania innym informacji i prawdy, śledztwo Russella Poole'a wyglądałoby zupełnie inaczej. Dziś osoby za to odpowiedzialne poniosłyby karę. Ale ta sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Nie jest rozwiązana, ale nie jest też zamknięta, co blokuje możliwość apelacji, więc pani Wallace musiała zaniechać wszelkich prób.
Jak czujesz się tu, we Francji, w Deauville, na tym dobrze ci znanym festiwalu?
Zawsze chętnie przyjeżdżam do Francji. Bardzo podziwiam organizatorów festiwalu: oddają hołd kinu, autorom, prawdziwym filmowcom, a nie tylko popularnym reżyserom, którzy dużo zarabiają w Hollywood. Samo stworzenie filmu to już wielki sukces. Na tym festiwalu doceniani są młodzi filmowcy, wszystkie gatunki filmów, filmy niezależne. Zawsze byłem pod wrażeniem różnorodności prezentowanych tu obrazów. Festiwal w Cannes to w sumie cyrk. Niektóre festiwale stały się cyrkiem. Festiwal Deauville nadal jest, moim zdaniem, domem, domem dla filmowców, widzów, ludzi, którzy szanują kino. A nie dla tych, którzy śmieją się na głupich filmach. Nie pokazywano tu Kac Vegas (śmieje się)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz