środa, 16 kwietnia 2014

Wywiad

Johnny Depp: Chciałbym, by religia mnie zaskoczyła
covermg.com

Hollywoodzki książę i niestarzejący się idol, pięćdziesięcioletni Johnny Depp, gra u boku siedemdziesięciosześcioletniego Morgana Freemana w dramacie Transcendence.

Kariera pochodzącego z Owensboro w Kentucky Deppa zaczęła się od muzyki, grał na gitarze w kilku garażowych zespołach, a potem poznał Nicolasa Cage'a, który namówił go do wzięcia udziału w przesłuchaniu do filmu. Kariera aktorska Deppa zaczęła się w 1987 roku od kultowego serialu 21 Jump Street, potem wszedł do świata filmu. Zdobył Złoty Glob i był nominowany do Oscara.

Depp ma dosyć bujną historię, jeśli chodzi o życie uczuciowe. Był żonaty z Lori Anne Allison w latach 1983-1985, a następnie zaręczony z Jennifer Grey, Sherilyn Fenn i Winoną Ryder. Przez cztery lata był w często opisywanym przez media związku z Kate Moss, a w 1998 poznał francuską aktorkę Vanessę Paradis, kiedy to pracował na planie Dziewiątych Wrót. Ich związek trwał do 2012 roku, mają dwoje dzieci, czternastoletnią córkę Lily Rose i jedenastoletniego syna Johna Christophera. Trzydziestego pierwszego grudnia 2013 roku Depp oświadczył się aktorce Amber Heard.

W hotelu Four Seasons w Los Angeles, podczas promocji Transcendence, dwukrotnie nazywany przez magazyn People najseksowniejszym żyjącym mężczyzną (w 2003 i w 2009) aktor miał na sobie kurtkę w stylu lat pięćdziesiątych i koszulę w paski, krótkie włosy i zadbane paznokcie. Na jego szyi dostrzec było można indiański amulet, a na palcu ogromny pierścionek zaręczynowy, który kupił dla Amber Heard, ale nosi go sam, bo okazał się zbyt duży na jej drobne palce. Jak zwykle miał na sobie jeansy i chustę przywiązaną do paska.


WYWIAD:

Q: Gdybyś stanął oko w oko ze śmiercią i ktoś zaproponowałby ci, że podłączy cię do komputera, tak jak w filmie, zgodziłbyś się? Chciałbyś żyć dalej w komputerze?
DEPP: Oof. Trudne pytanie. Nie zastanawiałbym się nawet sekundy, gdybym miał możliwość podłączyć kogoś, kogo kocham i gdybym wiedział, że ta osoba, by tego chciała, ale nie wiem, czy chciałbym tego dla siebie. Chodzi mi o to, że wiesz, technologia posuwa się do przodu w zastraszającym tempie, zostałbym przeniesiony do komputera, a potem, tysiąc lat później, trafiłbym do lombardu, gdzie ktoś sobie wejdzie i powie, "Co to jest?". To jakby dzieciak spojrzał na sprzęt z 78, mówiąc "Co to, do cholery, jest?'. Myślę, że wszyscy staniemy się przestarzali. Ja jestem już tego bliski.

Q: Film inspiruje do zadania sobie kilku interesujących pytań na temat moralności. Czy myślisz o swojej własnej moralności i, co za tym idzie, o tym, co po sobie zostawisz?
DEPP: Tak jak my wszyscy. Myślę o tym od czasu do czasu. Gdybym teraz umarł, czy czułbym się spełniony? Czy jest coś, co powinien był kiedyś zrobić, a nie zrobiłem? Nie. Mam dwójkę niesamowitych dzieci, mam mnóstwo przywilejów w życiu, więc jeśli przyjdzie mój czas, toodeloo. Nie, nie boję się tego, życie w strachu nie jest dobre, bo wtedy się tak naprawdę nie żyje, egzystuje się. Myślę, że powinniśmy wznieść się ponad swój strach, stres i inne rzeczy, które nas zabijają.

Q: Wierzysz w Boga? Wierzysz w życie po śmierci?
DEPP: Nie.

Q: Jesteś ateistą?

DEPP: Jestem prozaikiem.

Q: Nie wyznajesz żadnej religii, w nic nie wierzysz?
DEPP: Nie. Wierzę w tu i teraz, bo tak naprawdę to może nie być prawdziwe, jeśli by tak nad tym dłużej pomyśleć. Są różne punkty widzenia, prawda? Czy istnieje Bóg? Widziałeś go? Ja nie. Święty Mikołaj? Króliczek wielkanocny? Wróżka Zębuszka?

Q: Można wierzyć w coś, czego się nie widzi.
DEPP: W porządku, nad moją głową wisi mrównik, ty go nie widzisz, ja tak. Nie, właściwie to go czuję. Nie mówię tego w żartach, chodzi mi tylko o to, że każdy wierzy w to, co chce, to nie jest tak, że nie mam tego, co określa się życiem duchowym, po prostu nie ograniczam się do jednej rzeczy. Myślę, że w Starym i Nowym Testamencie jest wiele przydatnych informacji, ale jest też wiele nieścisłości. Możemy się wiele nauczyć z Buddyzmu. Nie mam negatywnego podejścia do religii, każdy wierzy w to, co chce i to jest wspaniałe. Po prostu... Chciałbym się miło zaskoczyć. Jeśli zamkną mi się oczy i nagle trafię do zabójczego miejsca z głośną muzyką, będę zachwycony. Wolałabym to niż ziemię i robaki. Zdecydowanie.

Q: Jakie masz kontakty z naturą?
DEPP: Cóż, kiedy moje dzieci były małe i pytały mnie, czym jest Bóg, mówiłem, by spojrzały na drzewa, trawę, by wzięły głęboki oddech i spojrzały w niebo, na chmury, to właśnie jest Bóg, gdy spojrzą w lustro, też zobaczą Boga. Myślę, że niewiele się pomyliłem. Kiedy chce się wytłumaczyć coś komuś w prosty sposób, używa się natury jako przykładu. Ale niestety, za tymi wszystkimi lasami czai się technologia, też taka, o której jest mowa w filmie.

Q: Czy jesteś nostalgicznym człowiekiem? Co jest dla ciebie ważniejsze - książki czy komputery? 
DEPP: Kiepsko sobie radzę w komputerami i telefonami. Normalnie, gdy podróżuję, zabieram ze sobą gitarę, gramofon, winyle ze starym bluesem i maszynę do pisania Smith-Corona, i właśnie tak żyję. Komputer to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuję.

Q: W tym filmie występuje wielu muzyków, prawda?
DEPP: Tak, zaskakująco wielu. Każdego dnia w porze lunchu nasz reżyser nic nie jadł. Siedział w przyczepie z ostrym wzmacniaczem i sprośnym Stratem, co było niesamowite. To nam pomagało. Jeśli szef siedzi w przyczepie i urządza sobie festiwal rockowy, sam uciekasz od rzeczywistości, grając na gitarze, to dobry znak. Dowiedzieliśmy się, że Rebecca Hall jest niesamowitą pianistką i wokalistką. Bettany jest utalentowanym wokalistą, gitarzystą i autorem piosenek. Wally to świetny gitarzysta, ja ujdę w tłoku, gram całkiem znośnie. Grałem z Williem Nelsonem i Alicem Cooperem tylko dlatego, że było im mnie żal.

Q: Mam troje dzieci i czasami, kiedy mam im pomagać w zadaniach domowych, tracę cierpliwość. Jak ty radzisz sobie z dziećmi i jaka jest twoja ulubiona aplikacja na iPhonie? Czy googlowałeś kiedyś samego siebie?
DEPP: Tak, wygooglowałem kiedyś swoje imię i nazwisko i natychmiast tego pożałowałem. Boże, jak ja tego żałowałem. Zwykle tego nie robię, staram się trzymać z dala od tego, co mówi o mnie świat. A co do ulubionej aplikacji, lubię tę fotograficzną, gdzie robisz zdjęcie i zaraz możesz je zamienić w abstrakcyjne dzieło sztuki. Myślę, że to świetna rzecz, że każdy może sobie tak poszaleć. Ale jeśli chodzi o technologię... ujmę to tak. Moje dzieci są na tyle mądre, że nie pytają mnie o komputery, nawet jeśli dotyczą tego ich prace domowe. W historii, w przeszłości, w muzyce jestem dobry, ale jeśli w grę wchodzi matematyka i wszystko, co z nią związane, wymiękam.

Q: Wielu z twoich idoli, między innymi Hunter S. Thompson, byli lub też są ścigani przez swoje własne demony, utożsamiasz się z tym, czy jesteś pogodniejszym człowiekiem?
DEPP:  Myślę, że wszyscy rodzimy się z demonami lub też różnymi tendencjami. Dorastanie, dopasowanie, to wszystko ma ogromny wpływ na to, kim się staniesz. To prawda. Miałem ogromne szczęście, jeśli chodzi o idoli. Moi idole, jak zauważyłeś, Hunter Thompson był jednym z tych największych i kimś, kogo bardzo dobrze znałem. Czy ścigały go jego własne demony? Czy uciekał przed nimi? Ciężko powiedzieć.
Mamy to, co mamy, mimo iż on miał swoje demony i ja miałem swoje, udało nam się stworzyć bardzo silną więź, bo rozumieliśmy się na bardzo głębokim poziomie. To samo miałem ze swoim drugim idolem, Marlonem Brando. Bardzo szybko złapaliśmy dobry kontakt i nic się między nami nie zmieniło aż do jego śmierci. Mieliśmy podobne przeżycia z okresu dzieciństwa, takie rzeczy to gwarancja więzi, która nigdy się nie zmieni. W tym aspekcie miałem ogromne szczęście. Ujmę to tak, ludzie, których zawsze podziwiałem, nigdy nie kierowali się ambicją. Kierowały nimi głód, pasja i potrzeba, ale nigdy ambicja. Nigdy nie myśleli o tym, jak wielką sławę mogą zdobyć. To był przypadek, jak w grze hazardowej.

Q: Twoja postać ma dostęp do wszystkich informacji. Jak myślisz, świat by się zmienił, gdyby każdy wiedział wszystko? Myślisz, że to coś dobrego czy złego, kiedy stajemy się prawie bogami?
DEPP: Powiem tak: jeśli każdy na świecie miałby porządną broń, niektórzy używaliby jej mądrze; bo to nie broń zabija, broń jest tu tylko narzędziem. Może być też narzędziem obrony. To obiekt, wszystko jest kwestią tego, kto ją trzyma. Wszystko zależy od mózgu posiadającej ją osoby, wszystko jest kwestią sekundy. Kiedy wpadamy w gniew, nie kontrolujemy go, nie dam hasła do komputera każdemu na świecie, chyba że dostałbym opium, które nigdy nie przestaje działać, by jakoś znieść widok całego tego syfu. Myślisz, że obdarzenie wszystkich tak wielką mocą byłoby niebezpieczne? Wszyscy wiemy, że technologia nie odejdzie, dzieci nadal będą się w to bawić. Więc powinniśmy jakoś sobie z tym radzić, mieć odpowiednie przeszkolenie.

Q: Czy możesz nam opowiedzieć o tym, jak przygotowywałeś się do roli, spotykałeś się z tymi wielkimi mózgowcami z Berkeley, czy czegoś się od nich nauczyłeś?

DEPP: Doświadczyłem jednej z najlepszych rzeczy. Poznałem Elona Muska. Odwiedził nas na planie, przejechaliśmy się jego samochodem, rozmawialiśmy i wtedy zatrzymała nas policja, jechaliśmy Teslą. Siedziałem z przodu, trzymałem Paula Bettany'ego na kolanach, Rebecca, Wally, Elon prowadził i nagle nas zatrzymali. Za przekroczenie prędkości. Elon podszedł do tego z humorem, gliniarz nie, naprawdę przydałoby mu się trochę poczucia humoru, temu policjantowi, mimo wszystko świetnie się bawiliśmy. 

Q: Dziękuję.

Cover Media/Viva Press

Tłumaczenie: Marion

3 komentarze:

  1. Dzięki kochana za te wszystkie tłumaczone wywiady :)
    Monika.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dziękuję za słowa uznania. Teraz pojawia się masa tego typu artykułów i wywiadów, jedynym minusem jest to, że wszystkie pochodzą z jednej konferencji i tak naprawdę zmieniają się tylko pytania, choć trafiają się i takie, jak na przykład ten powyżej, gdzie pojawiają się aspekty, których nie było nigdzie indziej. Wtedy aż człowiekowi się chce to wszystko tłumaczyć. Ten wywiad wyjątkowo przypadł mi do gustu, głównie przez wątek religijny - okazało się, że Johnny ma dokładnie takie same poglądy jak ja. Miło tłumaczyć i czytać coś, z czym można się utożsamić, zwłaszcza, gdy doceniają to też inni :).

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga